niedziela, 24 lipca 2016

NIedziela #1024

   Jechałem wczoraj do kato pojeździć autobusami i na przeciw mnie, jak wsiadłem do tram, to jechał z laską i małą córką przejebany mięśniak-skurwiel. Nie dość, że figura fajna, to jeszcze z twarzy ładny, nadto taki nawet rozmowny, choć nie zagadywałem, bo jednak z laską, ale patrzał się na mnie badawczo, a ja nie niego z zainteresowaniem. Jak przejechaliśmy chyba trzy przystanki to on zaczął się w pewnym momencie przeciągać, a mnie zaczął automatycznie przeciągać się organ. Ubrany był w szary podkoszulek, na bardzo cienkich i długich ramiączkach, z pod których było widać barki, a nawet część klaty z tatuażami. No nic nie mogłem zrobić, a raczej nie chciałem bojąc się o siebie. Ale czy nas tak masowo wybijają? Czy zagadanie do mięśniaka-skurwiela = samozagładzie? Ciągle to we mnie tkwi, a trzeba było zagadać, pociągnąć konwersacje, zaprzyjaźnić się itp. Może by coś z tego wyszło, a tak, kolejne chwile do pamiętnika. Część mózgu odpowiedzialna za bodźce zewnętrzne zadziałała, a że widok był niesamowity, to inna pobudziła organ. Przedramienia oba pochlastane i to dość mocno - znaczy młodość taka sobie, skoro aż tak bardzo się samookaleczał.
   Zgoła odmienna sytuacja była już po przyjechaniu do kato po ostatnim kursie autobusem darmowym. Na rynku na rozłożonym a'la gumolicie mięśniak, na prawdę bardzo ładnie zbudowany, więcej jak model, ale nie na zawody dla kulturystów, powalał wyglądem. W klacie robił jakieś ćwiczenia na gumolicie, a drugi, już nie mięśniak robił mu zdjęcia. Obok były jeszcze dwie laski, siedzące na pomniku. Jak stałem w odległości ok. 20m i popatrzałem na niego, to odpowiedział wzrokiem, jakby mnie chciał zajebać. Tak se pomyślałem - to przecież nie ja się wystawiam na widok publiczny to musi się liczyć z tym, że nie tylko laski będą się ślinić na jego widok. No ale cóż, jakaż różnica ze skurwielem z tramwaju.
   A sam przejazd zaczął się planowo. Jechałem dość nowym autobusem solarisem, niestety z klimą przeto nie dało się odczuć lata i temperatury ok. 27C. No cóż, idą takie czasy, że wszędzie zaczyna się pojawiać klima, która nie zawsze w naszych warunkach jest konserwowana i z czasem działa chyba wadliwie. Na linie S1, S2, S3 podstawiono nowe pojazdy, aby przyjezdni dobrze wspominali, to ona jeszcze działała dobrze. Czy klima w naszych warunkach jest aż tak potrzebna? Przecież dni z temp. powyżej 30C jest w roku może 20 i to jest chyba góra, a reszta... To na co kupować tak drogie zabawki. Dawniej wystarczyły autobusy z dużymi otwieranymi oknami i dało się, a dziś dmucha i nie wiem czy nie częściej powoduje problemy u ludzi, jak przewiew z okna lub górnej klapy. Za to w otwieraniu okien przeszliśmy pewną ewolucję. W latach 70-ych autobusy produkowane pod koniec tej dekady miały duże odsuwane okna, a których był dość spory przewiew. W latach 80 na zachodzie ktoś wymyślił, pewnie aby nie wiało za bardzo na łby ludzi okna uchylne. Skoro z nich mniej wiało to i też był mniejszy przewiew, wiec zaczęli się ponownie gotować przeto dziś produkowane autobusy mają znowu odsuwane. Piszę o tym, bowiem wracałem z kato do wioski tram naszej produkcji początku lat 90-ych właśnie z uchylnymi oknami. Ktoś w bezmyślny sposób skopiował modę bez zastanowienia się i efekt - gotowanie się przez 30min w traw w uchylnymi oknami i już, z powodu wieku pojazdu i braku konserwacji, niedziałającą klimą.
    Wracając do podróży S1. Odjechał planowo, ale jakoś tak jechał bez życia. Kierunek od centrum to w autobusie było pusto, ale kierowca jakoś jechał tak bez życia. Efekt, na dw. PKP K-ce Ligota był już 8 min do tyłu, a na końcu trasy wzrosło opóźnienie do 12 min. Na szczęście zostało jeszcze trochę czasu to zdążyłem do pobliskiego lasu za potrzebą. W planie było, aby na 2 przystanki przed końcem się przesiąść na powrotny autobus, ale przy tym opóźnieniu nie wiedziałem gdzie owe mijanie wypadnie. Z powrotem jechał już jakoś żwawiej, jakby się rozkręcał i dobrze, ale zaczynało się już ŚDM to przytrzymali nas na Brynowie, bo jakieś marsze się odbywały. RJ zaczynał brać w łeb. Na Mickiewicza przesiadłem się do S2 i na odejściu miałem już w stosunku do planu 50min opóźnienia. Ponieważ autobusy wytrasowane były co 20min to nie było teoretycznie problemu z przesiadaniem się na inny. Linia S3 wiodła do Kosztowów pętli przez Mysłowice dw. PKP. Kierowca przyjechał opóźniony 8min, ale do Mysłowic PKP wygonił 7min, a na następnych przystankach był już planowo. Generalnie wycieczka udana, może trochę żałowałem, że nie poszedłem na dw. PKP Mysłowice, bo mogłem przecież wsiąść do następnego za 20min lub za 40min autobusu, ale i tak byłem zadowolony. A 28-go darmowe poc. w aglo. Mam nadzieję dużo przejeździć.
   Zapomniałem jeszcze napisać, że laska, która nie ma gdzie nocować, nawet nie wiem z jakiego powodu, już 3-cią nocuje tu wraz z 979. Zakładam, że ten jest zadowolony. Dziś romantyczna niedziela w łóżku na grupie C, gdzie się po moim opuszczeniu jej przenieśli z grupy A, a mnie ją zostawili, abym się nie musiał krępować i chodzić jak po jajkach. Może być i tak. Niech korzysta, wszak ostatnio pisałem, że zdrowy mięśniak-skurwiel i bez laski to teraz zupełnie przypadkowo, bez jego biegania i odstawiania tańców godowych weszła na stację przez inny skład.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz