poniedziałek, 3 października 2016

Poniedziałek #1078

     Ban na symku to bardzo dobra, sprawa. Wróciłem do żywych i lepiej funkcjonuję. Czas dałem sobie do czwartku, a i tak nie wiem na ile mnie zbanowali, może na jeden dzień, ale to przy wyjeździe do wawki ma małe znaczenie, bo tydzień już jest bardzo zajęty. Ostatnie reanimacje u lekarzy, w tym jutro dentysta i pewnie będzie kanałówka, nadto mam, zupełnie nie wiem po co, wezwanie do wojska, też jutro zrealizuję w drodze do dentysty. Jutro jeszcze ma być w miarę normalnie, ok. 10C, bo w środę juz tylko 5C. Zima nadciąga do cyca więc wawka już w kurtce kolejowej zimowej.
    Po za tym, wczoraj przyszedł na odwiedziny taki dość ładny mięśniak z wioski. Pojechał do gebelsów do pracy jako niewolnik. Na razie żyje jeszcze mirażem, grubej kasy, którą tam zarobi, a tymczasem ledwo starczyło mu na przyjazd tu, jest tam od 4 sierpnia, mieszka standardowo w domku, z samymi krajowcami, pracuje między nimi, języka gebelsowskiego nie uczy się, bo po co (jak powiedział). To są przejebane mięśniaki, nie ogarniające tego, że w kraju pobytu, warto się czasem komunikować, a nie być tylko niewolnikiem, no ale, każdy sam steruje swoją lokomotywą.
   Mięśniak, na razie się nie zmienił, zresztą jakby to miało nastąpić, jak napierdala fizycznie, je tanie ciulstwa, bo na droższe go nie stać, do tego imprezki i tak życie płynie.
   Podobnie u 979. Noc z sob/nd spędziłem w aucie i co chwilę, jak bylem na stacji macierzystej, byłem budzony, bowiem 979 po łyknięciu stwierdził, że zaszaleje jeszcze w katosach na Mariackiej i tam go zawiozłem. Po 1,5h, odebrałem go z Mickiewicza, ale mało z tego pamiętał. Na stacji jak przyjechałem chciałem go wyciągnąć z auta do budynku stacyjnego, ale był jak zwłoki, bezwładny i nie dało się go wyciągnąć. W trakcie wyciągania, musiałem go chwycić za ręce, a one takie ciepłe nagrzane, aż się przyjemnie je trzymało. Przez tą chwilę kiedy usiłowałem go wyciągnąć, wewnątrz robiło mi się przyjemnie. Takie ciepłe ręce, delikatna skóra. Trochę też miałem kontakt z twarzą, bowiem chciałem mu głowę bezpiecznie wyciągnąć z auta i podobnie, ciepła, nagrzana skóra, ach taki mięśniak w moich rękach, do tego przewijająca się świadomość, jakby kontakt z własnym synem, wszak 979 z krótkimi przerwami mieszka tu prawie 10 lat.
   Nie szamotałem się z nim za długo. Przeanalizowałem sytuacje. Noc jeszcze ciepła, koc w aucie to nakryłem go nim dość szczelnie. Auto ustawione wyjściem w kierunku drzwi do budynku, aby nie zbłądził, to zostawiłem go w nim. Już kiedyś też po takim nocnym powrocie spał w nim i doszedł, to teraz też dojdzie, a jak jest takimi zwłokami, to jeszcze się razem w drodze wypierdolimy i po co. I faktycznie, jakoś rano dzwonek. Poszedłem otworzyć, wszedł, położył się w łóżku. Zamknąłem auto na alarm i też dalej się położyłem spać. Obudził mnie ok. 10:00 371, bowiem przylazł w sob., bo mu się nudzi i został na noc na stacji. Tradycyjnie zasnął przy jakimś filmie w TV.
   No i jeszcze jeden pozytyw bana, dziś ruszyły ćwiczenia. Zabierałem się do nich już od chyba dwóch m-cy, ciągle coś, aż wreszcie dziś zaliczona pierwsza seria. Po, chyba rocznej przerwie tylko 30 min ćwiczeń, a i tak na koniec byłem mokry. Oczywiście odpowiednia muzyka, napierdalająca, bo to dodaje wigoru. Jutro zwiększymy czas do 40 min. Oczywiście piszę to tu, aby mieć dodatkowy bodziec na jutro, by je zrobić. Info przekażę też 979, bo to mnie bardziej zmobilizuje do ciągłości.
   To tyle, lezę dalej załatwiać sprawy z listy, spisane, abym nie zapomniał o nich. To narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz