Z myszakiem jest bardzo źle. W ciągu jednego dnia bardzo mu się pogorszyło. Już jak był na ściągnięciu szwów (w czwartek) to gorzej się czuł, ale na ściąganiu szwów jeszcze wytrzymywał, choć nie poszło to najlepiej. Asystentka lekarza przyniosła zaciskowe szczypczyki, które po chwyceniu nitek już się nie otwierały. Kilka razy dość mocno, ponieważ on się ruszał, szczypce ciągnęły mu skórę, musiałem interweniować. Dziś idzie ponownie, ale tym razem biorę pensetę i okulary. Szkoda by się znowu miał męczyć.
(aktualizacja)
Ze względu na jego stan zdrowia szwów mu nie ściągano, jedynie zaproponowałem by długie nitki mu skrócić, bo jednak chodzi w łóżku pod kołdrą, to go nie będzie drażnić w głowę. Oprócz tego, dostał dwa zastrzyki i taką pastę do jedzenia na wzmocnienie. Zaraz chce mu ją podać, bo po wyjściu do weterynarza, chciałem mu dać chwilę wytchnienia. Myślałem nad tym, zresztą 979 też, by go dać do dużej klatki, takiej kuwety, w której w hurtowni zwierząt trzymają ileś tam szczurów, on tu by był sam. Włożyłem go nawet do niej. Dno wyścieliłem bawełnianymi ubraniami, ale nie chciał tam być. Inne zapachy, od razu zaczął sunąć i chciał się wydostać. Zastanawiałem się, że miałbym większy luz, bo przecież z kuwety nie wyjdzie w tym stanie, ale jak zaczął sunąć to pomyślałem, że jednak przeniosę go na łóżko. Jednak swoje miejsce, swoje zapachy, a my też niechętnie przenosimy się na inne legowiska, gorzej w nowych zasypiamy, początkowo gorzej się czujemy. Dlatego przeniosłem go ponownie do łóżka. Muszę częściej sprawdzać czy wszystko ok. i czy gdzieś nie sunie, ale w końcu to jemu w tym stanie ma być dobrze, a nie mnie. W łóżku prawie od razu się umościł i położył.
(koniec aktualizacji)
Zdjęcie z wczoraj w łóżku.
I jeszcze jedno
Oczywiście bez lampy błyskowej, bo one nie lubią silnego światła.
Wczoraj do ostatniej chwili nie mogłem się zdecydować czy jechać do 824. Myszak po nocy był już mało koordynujący ruchy, właściwie to sunął na brzuchu. Nie wiem jakim cudem nad ranem, może było k.05:00 udało mu się wspiąć po poduszce. Przebudzałem się i wpierw ten odgłos umieściłem w śnie, że ktoś chipsy otwiera. Jednak to trwało, a to on pazurkami wspinał się po poduszce. Niestety przebudziłem się jak już był na łóżku, tak bym mu pomógł. Wciągnąłem go pod kołdrę i położyłem się tak, by nie spadł. Spał ze mną do końca. Rano jak widziałem w jakim jest stanie, to herbatę podałem mu łyżką kilka razy, bowiem ruchowo był raczej bezwładny.
Z 824 dylemat, bo dwa tyg. mnie tam nie było, a tu szczurowi się pogorszyło, ale myślałem, że następne dni to tym bardziej się nigdzie nie ruszę i to może być ostatni do czasu albo poprawy, albo zejścia myszaka.
Popłakałem się nad nim kilka razy, bo w sumie nagle taki fatalny stan, do tego nie wiem czy z tego wyjdzie, bo kiepsko to widzę. Jedzenie, w zasadzie wczoraj dostał trochę bardzo rozdrobnionego słonecznika, trochę wiórków z pieczywa i drożdżówek, dziś trochę bułki z masłem, rzeczy które lubi. Jeszcze dwa dni temu jadł rybę, wczoraj już nawet w małych kawałkach nie chciał. Lubiał, w zasadzie to wszystkie szczury, zupy z obiegów, ale po tym jak córka tych, od których odbierałem, się powiesiła w wieku 21 lat, to obiegi nie odbywają się - nie ma zgłoszeń.
W nocy spał częściowo na jednej mojej nodze, na udzie, z drugiej, z drugiego uda miał oparcie. Leżał tak z godzinę, ale później musiałem go zdjąć, bo czułem się jak przykuty łańcuchami. Nie mogłem się ruszyć, a nie jestem do tego przyzwyczajony. Położyłem go obok nogi i zmieniłem bok. Jak leżał na nodze, to był b. ciepły, tzn. mi było ciepło w nią. Jemu chyba było dobrze, bo nigdzie się nie przemieszczał, a wystarczyło się trochę ruszyć i już by z nogi zsunął się na łóżko. W kołdrze zrobiłem tunel by miał dostęp powietrza, gdybym zasnął.
Za nim pojechałem do 824, a to trudna decyzja, to umówiłem się z 979, że zaraz po pracy przyjdzie zobaczyć, czy nie ma go tu gdzieś na grupie A. Łóżko obudowałem poduszkami, gdyby chciał się przemieszczać. Przez tel., jak już 979 wszedł na grupę A, powiedziałem mu, by kołdry nie podnosił, bo on mógłby się wystraszyć, bo niezbyt go zna, to lepiej by se tam leżał. Nie było go na podłodze nigdzie, to też wracałem od 824 planowo.
W drodze jeszcze jedzenie dla myszaków i dość szybko polazłem na stację. Zaraz po wejściu do łóżka i był na nim. Ulżyło mi, bo mógłby się gdzieś zaklinować, zakleszczyć bo ledwo pełza do przodu, a z cofaniem to może być trudno. Dałem mu dwa razy herbaty na łyżce, ten słonecznik rozdrobniony. Trochę zjadł, ale niewiele.
Jeszcze bym zapomniał. Wczoraj wieczorem jak zasypiałem to do łóżka przylazła żyrafka. Nigdy wieczorem nie przychodzi jak zasypiam, to mnie to b. zdziwiło. Czytałem kiedyś, że szczury porozumiewają się b. wysokimi tonami, których my nie słyszymy. Coś jak gołębie, kiedy jest zagrożenie, to jeden nadaje sygnał "alarm" i cała reszta w tym momencie podrywa się do lotu. Tu jest podobnie. Wystarczy, że jeden szczur nada taki sygnał i momentalnie wszystkie się chowają. Może on wczoraj też nadawał jakieś sygnały, że ona przylazła, wlazła pod kołdrę i chodziła wokół niego. Po 5 min wyszła z łóżka i poszła zapewne do swojego legowiska. Obserwacja szczurów na wolności daje jednak wiele ciekawych spostrzeżeń.
Zabieram się za karmienie go i napojenie, to teraz tyle. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz