piątek, 21 czerwca 2019

Piątek #1553

  Jestem zmęczony. Jestem mocno zmęczony. W zasadzie od kilku dni wieczorami padam na ryj. Obsługa składów na stacji jednak pochłania dużo energii, tej jakiej już nie mam jak kiedyś. Widzę to po sobie. Życie w tempie jakie ma 979 i jego niby laska, jakie mają inne drużyny trakcyjne jest już chyba nie dla mnie.
   Wczoraj o 02:00 jechałem po 979 i jego niby laskę do katos i jak ponownie zjechałem na stację, to była już 03:00. Nim zasnąłem, bo jeszcze w wiosce, jak to w wiosce mięśniaki nawet o 03:00 latają w klatach, to była już pewnie 04:00.Wszystko było by fajnie, gdybym na takim poziomie funkcjonował od jakiegoś czasu, ale..., no właśnie. Zimę trochę miałem w letargu, to też teraz to wychodzi. Bardzo wolno wchodzę w tryb letni, choć lato już mamy w pełni. Czekają mnie remonty, nie wiem skąd na to siłę wezmę, ale zdaję sobie sprawę, że później będzie jeszcze gorzej.
  Gdyby obsługa składów polegała tylko na przepuszczaniu ich przez stację, ale prawie każda drużyna trakcyjna wchodzi na stację z jakimś problemem. Z tym zwracają się do mnie. Muszę być odbiorcą treści, często jedynym odbiorcą treści. Muszę przeanalizować je, przetrawić, wypowiedzieć się, wydać werdykt, podpowiedź co do dalszych działań, ukierunkować, by nie zbłądzili.
  Więc oprócz pracy fizycznej, przepuszczania składów przez stację, jest praca umysłowa. To wszystko powoduje wieczorne zmęczenie. Na to nakładają się obowiązki dnia, np. nie zrealizowane dziś z powodu dużego ruchu i już jutro mam nadrabianie , a oprócz tego wpisane bieżące zadania na pt. I teraz oni wczoraj wymyślili dziś grilla na stacji. Oczywiście entuzjazmu z mojej strony nie było, a z ich strony widziałem zdziwienie, czemu tego entuzjazmu nie ma. No domyślcie się.

   Dobra, bo co Was w zasadzie interesuje co robię w ciągu dnia. No to chwila refleksji. Kiedyś, chyba nawet na blogu opisywałem wyniki badań amerykańskich naukowców, którzy stwierdzili, że dzisiejsze pokolenia młodzieży będą żyły krócej niż ich rodzice. Trochę mnie to zdziwiło, bo jak to? Przeca medycyna idzie tak do przodu, że reanimuje nawet dziadków, po wiosce latają same sprawne mięśniaki, to co takiego ma się stać. To info było sprzed kilku lat. Po tych kilku latach stwierdzam, że mieli rację. Co opisuję w notkach, dzisiejsze pokolenie młodzieży "kciukowców" pożyje krócej, bo jakby mieli żyć dłużej, skoro to flaczki bezmięśniowe. To co tą konstrukcję ma kiedyś utrzymywać? Zwichrowany, niestabilny kręgosłup, brak mięśni, chemiczne odżywianie?
  Żyjąc w wiosce, widząc tych mięśniaków na co dzień nie miałem oglądu tego co dzieje się w mieście. Jak bardzo zmiany są już tam widoczne. W wioskach tego jeszcze nie widać, tu jeszcze jest dojrzewanie połączone z ruchem, z dużą dawką ruchu fizycznego. To też jak byłem w Mszanie to młodzież tam prawie jak w wiosce. Dużo mięśniaków, dużo fajnych mięśniaków, w tym np. ten:
  Oglądałem go przez kilkanaście minut. To ile w nim było energii, ile młodzieńczej fantazji, jakie było poruszanie się w przestrzeni, zachowanie, to na mnie zrobiło wrażenie. Po oglądaniu go przez naście minut ta energia udzieliła się i mnie. Zacząłem się inaczej poruszać, bardziej sprawnie, bardziej skocznie. Przez myśl przeleciało oczywiście - a co jakbym z nim był, ale za chwile pojawiło się, no przecież tak jakbym go na łańcuch zapiął do kaloryfera. Zdechł by z braku ruchu. To pokazało jaka przepaść jest już między nastolatkami a mną. Ale by nie było, to on podobał się również fotoreporterce z impry, bo oto na oficjalnej stronie Mszany, jest także:
Zresztą co się dziwić - takie ciasteczko
  To było niesamowite, jak u niego była połączona dziecięca fantazja ze sprawnością nastolatka. Po tych trybunach biegał jak sarna górska, czasem się potykał o siedzenia, ale jednoczenie doskonała koordynacja ruchowa wyprowadzała go z opresji i nie obalał się, lądował na 4-ch łapach.
  Oglądając jego kolegów, jego wieku, doszedłem do wniosku, że jest jak w wiosce. Młodzież jeszcze nie skażona wielkomiejskimi zachowaniami, jeszcze ruchliwa, a przez to prawidłowo fizycznie zbudowana, na którą normalnie się patrzy. To nie to, jak jadę do 824 nowe miastowe flaczki, bezkształtniaki. Tam było na kim oko zawiesić.
  W tym wszystkim udaje się jeszcze obsłużyć 172. Wczoraj to nastąpiło po 18:00 kiedy wystąpił chwilowy bezruch na stacji. Ach jak on wygląda. Zrobię mu przyszłym razem zdjęcie w takiej fajnej pozycji. 172 jest takim wentylem bezpieczeństwa, ale z drugiej strony jest mi trochę głupio. Wchodzi na stację między innymi składami i w zasadzie na szybko, bo nie wiadomo kiedy pod wjazdowym nie stanie nastepny skład, przeto trochę bardziej go męczę by było szybciej i nie było jakiejś wpadki. On nadal dzielnie znosi moje dziwactwa, choć ostatnio z nimi trochę przystopowałem. To też pokłosie dużego ruchu. Jak dziś. Po przemieleniu nastu składów, całej tej imprezki na stacji, kiedy się wypróżniło i też miałem jakby dość i chciałem odsapnąć miałem mu dać znać jak będzie pusto. Dałem znać, ale wlazlem na niego zmęczony, na szybko, na już. A to przecież tak nie powinno być.
   I teraz z podobnymi sprawami przychodzą drużyny trakcyjne. Np. dziś 826 opowiada mi, ze jest w łóżku ze swoją laską i nie może dojść. Pała mu stoi, tzn. okresowo flaczeje, ale podnosi się, on rucha, ale jednak nie potrafi dojść. I to już mu się tak dwa razy zdarzyło. No i co mam mu powiedzieć? Że się niepotrzebnie blokuje, chcąc być ciągle zajebistym, co jedna część mózgu cały czas wypluwa z siebie, a ta druga się blokuje, bo to jednak nie ten moment kiedy jestem taki zajebisty itp. Ale to ma długotrwałe skutki o czym ja wiem, bo kilkukrotnie to przerobiłem. I co, mam mu to ofen powiedzieć? Łagodnie mu powiedziałem, by tyle nad tym nie myślał, ale wiem, że to nie jest rozwiązanie. Zresztą oni by chcieli rozwiązanie, jak w srajfonie. Naciśnięcie kciukiem i już jest odpowiedź, co zrobić by się jednak spuścić. Może jest to też forma spowiedzi. Podzieleniem się problemem nie zawsze oczekując rozwiązania, ale takie ściepnięcie kamienia z serca. Sprawy seksualne są trudne, nawet czasami bardzo trudne. O tym w zasadzie się nie mówi, bo temat tabu, ale jednak są z tym problemy. Każda para od nowa przeżywa to samo, tzn. odkrywanie ameryki na nowo, kiedy ona już dawno odkryta, tylko gdzie znaleźć info o tym? Nie mając takiego obserwuję, co już tu kilkukrotnie pisałem, że znacznie młodsze osobniki kończą z seksem jeszcze przed 40-ką i kapa.
  Inny (brak numerka, wrócił z Anglii) opowiada mi o swoim aucie, w którym chce kabel z aku przepuścić do wzmacniacza w bagolu i mam to w zasadzie dziś z nim robić. No ich pogięło. I tak ciągle ktoś przychodzi z problemami, w tym 979 ze swoimi, a też tam się dobrze nie zaczyna dziać, bo w tej ciągłej gonitwie widzę, ze zaczynają się rozjeżdżać. Jeszcze ich trzymie seks, ale jak długo to potrwa - nie wiem. I co z tym zrobić? Wypadało by jakoś pomóc, ale takich spraw nie omawia się w biegu, a sytuacja jest już napięta, jak baranie jaja. Jeszcze widzę jak są pogodni, robią wrażenie szczęśliwych, by za chwile skakać do siebie i wzajemnie obrzucać się błotem. Z seksem też nie jest różowo po kilku latach. Dalej występuje niezrozumienie potrzeb. 979, jak to samiec, chce na szybko i już. Ona chce wolno, powoli, dokładnie, z odpowiednim zajęciem się nią, czego, jak słyszę, 979 jeszcze nie potrafi. No i co? Wiem o tym, bo słyszę od niej i co mam mu powiedzieć? By inaczej ruchał. By zmienił to jak to robi, skoro on jednocześnie mówi mi jaki to jest zajebisty w lizaniu patelni i że robi to jak mało kto. I jak mu powiedzieć, że jednak qrwa - nie. Nie, nie robisz tego zajebiście. Z drugiej strony ona też ma nikłe pojęcie o męskim organie o jego stymulowaniu, drażnieniu (pozytywnym). To wszystko z czasem wychodzi, w sytuacjach napięcia jeszcze bardziej. Jest to też brak obserwacji, co wielokrotnie pisałem. Trzeba umieć obserwować reakcję partnera na to co robimy. Podobnie jak z autobusami. Pełno ludzi nimi jeździ, ale się spytać, czy kierowca jedzie dobrze, to większość powie - tak, ale już uzasadnienia sensownego do tego -nie, oprócz tego, że udaje mu się poruszać do przodu. I tyle z obserwacji. Podobnie może być z seksem. Coś tam porobimy i jest fajnie, i dobrze, tylko że na chwilę.
  Zastanawiałem się, jak to jest. Rżną się 3 lata i jeszcze się nie dotarli? To ja z mięśniakami się szybciej docierałem, a jednak więcej od nich wymagałem. Po za tym tu mają jednego partnera, ja musiałem przerabiać iluś tam i zapamiętywać, co kto lubił.
  Widzę brak rozmów, brak argumentacji swoich potrzeb, mówieniu o nich. Chyba ze 172, czy z innymi mięśniakami wiyncyj gadałem o seksie jak oni między sobą. Przecież z 975 rozmawiałem wielokrotnie o tym co robię, czemu tak robię, co mnie podnieca, na co on się zgadza, na co nie. Podobnie ze 172, św. pam. 971, z 972. A jeżeli już nie rozmawiałem, to bacznie obserwowałem zachowania i reakcje na moje działania, jak u 973, 222, 974, 571 i innych. Ale co pisałem wielokrotnie. Obserwować i wyciągać wnioski też trza potrafić. Nie każdy ma taką predyspozycję, taką funkcje przetwarzania danych, ich obróbki. A w seksie to jest bardzo ważna funkcja. Bez niej samce myślą, że są takie zajebiste, a faktycznie tak nie jest o czym one się nawet nie domyślają.
   Nosz qrwa, zostanę jeszcze doradcą seksualnym.
   Dobra, bo się rozpisałem, a trza się do zajęć brać, bo tych jak zwykle sporo. To do zaś, narka.

2 komentarze:

  1. Panie Baltazarbaum, jak pan zacząłeś robić za wioskowego rabina, to się pan zachowuj i szanuj jak rabin, a nie jak szames. Chcą porad i pocieszeń, to żądaj pan posług wokół siebie, żebyś mógł im z jasnym i wypoczętym umysłem drogę wskazywać i przyświecać, a nie lataj i im nie dogadzaj. Przepaść do wioskowych mięśniaków masz pan taką, że do cadyka droga już prosta. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tez jedynie z 979 jest inaczej, z wiadomych względów. Reszta, jak najbardziej, oddaje siebie w moje ręce i w zasadzie to tyle co od nich wymagam. Reszta prac, to lepiej jak nie będą tykać bez nadzoru, bo więcej jest po tych działaniach wyprowadzania na prostą, jak bez nich.
      Nawet ściankę, co kiedyś opisywałem, po niby budowlańcach, 172 i jeszcze ktoś z nim ją stawiał, musiałem z 222 postawić na nowo, a przez nich postawioną rozebrać, bo coś im się tam grubo poprzestawiało.
      Więc wolimy se zrobić sami, przynajmniej wiemy, że dobrze zrobione.

      Usuń