Był wczoraj 172. Wpierw wszedł na stacje, ale w niem 826, 374, bo akurat przejazdem i powiedział, abym zadzwonił jak się tory zwolnią. Chwilę po odejściu 826 na pomidorową do domu zadzwoniłem do 172 z info, że stacja bierze. Przyjechał na rowerze po jakiś 10min. Postanowiłem to zrobić w pozycji, którą kiedyś sfotografowałem i na podstawie, której jak to nie było, to opróżniałem zbiorniki. Ułożyłem go wpierw na czworakach, jak się przesunąłem na jego plecach za głowę i popatrzałem na bary, bicepsy, mięśnie przedramion to już mi się robiło. To jest to co mówię najstarszemu skurwielowi od 972. Mózgu nie ćwiczysz to zajmij się ćwiczeniem mięśni. Coś trzeba robić, jak nie jedno to drugie. W pozycji w jakiej go ułożyłem długo na nim nie siedziałem bo mógłbym zrobić falstart patrząc się na jego bary więc położyłem go na pufie, tak że głowa i bary zwisały z niej w dół, a ręce związałem mu z tyłu. Oczywiście długo nie trwało, bo widząc jego napięte mięśnie na plecach, parę klapsów w nie i w zasadzie zbiorniki zaczęły się opróżniać.
Już po wszystkim, jak jeszcze chwilę pogadaliśmy, puścił jakieś nagrania z neta ulubione i wyszedł zastanawiałem się robiąc herbatę, jak to się stało, że po jego stwierdzeniu kiedyś jak był pijany:
- nie dobieraj się do mnie jak wypiję, bo włącza mi się agresor i mogę Ci wyjebać,
doszło to spotkań jakie są dziś? Podchody kilkukrotne do 899 zakończyły się fiaskiem, choć rokowało na początku bardziej jak u 172. W jednym momencie popełniłem błąd, za bardzo się rozpędziłem i on tego nie strawił, a może było by inne rozwiązanie. Zresztą chyba za bardzo sobie wyobrażam, że prawie wszyscy co mi się podobają ulegną moim potrzebom. Fakt, wielu uległo i to z wyglądem z górnej półki.
Przedwczoraj siedzieli m.in. 826 i 834. Już to pisałem kiedyś, osobnicy na w miarę jednakowym poziomie umysłowym. 826 pyta się 834:
- jak tam poranek (było południe)?
- a dobrze,
- to zajebiście w chuj.
Albo inny dialog niweczący ciszę:
- co tam
- a dobrze,
- to fajnie
- no, wyjebka.
I w zasadzie tak cały czas, nic nie wnoszące dialogi tylko, aby nie było ciszy. W ub. tyg. jak wracałem z 972 i jego żoną od najstarszego skurwiela, i 972 wyczerpały się "tematy" (bo to raczej dialogi j/w) to do mnie:
- no mów coś
- ale co mam mówić
- no cokolwiek.
Puściłem głośniej radio. Jakoś nie jestem nauczony, czy przyzwyczajony do bezsensownego trzepania warami. Przecież z 979, który mieszka u mnie nie gadamy ciągle w stylu j/w, tylko jak jest coś do omówienia to się rozmawia, nie ma to nie gadamy do siebie. On jest, ja jestem i tyle. Np. wczoraj idziemy do stonki, mija nas taki fajny szczupły mięśniak. Jak zwykle obczajam, z tego wyszło że fajny i się nadaje, a po chwili 979 opowiada mi krótką historię tego mięśniaka w szkole i w okresie dojrzewania. Krótką, bo chwilę później nasze drogi rozchodziły się i może bym go pociągnął za język, bo mięśniak fajny, no ale właśnie.
Więc nie ma w relacjach między mną, a 979 jakiegoś zbędnego gadania. To co trzeba przekazać jest i tyle. Nawet czasami rozmowy z 979 jako skurwielem są nadzwyczaj krótkie, jak rozkazy w wojsku, lub krótkie przekazanie info.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz