Wczoraj pojechałem do 824. Tradycyjnie jednostka, przy słonecznym dniu, oświetlona jakby jechała w nocy, całym możliwym światłem wewnątrz. Częściowo to olewam, bowiem przeważnie do 824 (w 90% przypadków) jadę za darmo.
Jeszcze przed wyjazdem stwierdziłem, iż tematu przeniesienia się do domu starców nie będę w ogóle poruszał, podobnie wymienionych, przed wyjazdem tam drzwi wejściowych do mieszkania na nowe. Po prostu wszedłem przez nie i nie komentowałem niczego związanego z ich pojawieniem się. Tak jakby się nic nie stało. Podobnie sprawa przeniesienia się do domu starców. Dziś pojechał zobaczyć miejscówkę w nim czyli do Pabianic, a mnie dla zmyłki przez tel. powiedział w tyg. że załatwia jakąś urzędową sprawę, a wczoraj, że jedzie do Częstochowy. Po co się z tym tak czaić skoro i tak mi powiedział co kiedy będzie robił?
Nie wiem jak sobie to wyobraża, pewnie jak 972, który ostatnio stwierdził, że skoro potrzaskał TV i nie płaci rachunków to oni (w sensie NC+) sami rozwiążą umowę. Odpowiedziałem mu:
- co Ty bredzisz
zrobił tylko kwadratowe oczy, zastanawiając się, nad czym ja się zastanawiam.
Za to u 824 ruszyło rozwiązywanie umów, przynajmniej na razie jednej z telekomunikacji. Moje starania już ok. 2 lata temu o rezygnację z tel. stacjonarnego, skoro ma komórkę nie przyniosły żadnego rezultatu, ale wystarczyła wizyta specjalistów z banku od wyrzucania z mieszkania, aby jednak zrezygnować. Argument, że płaci za sam kabel 30 zyla, a w kom. ma w tym koszcie rozmowy, nie przyniósł efektu, bo on chce mieć telefon, może go mieć i taką podjął decyzję. Teraz, spytałem się dlaczego rezygnuje:
- bo mam komórki, to po co mi jeszcze tel. stacjonarny?
Nie drążyłem dalej tematu, bo to bez sensu, znowu i mnie, i jemu niepotrzebnie wzrosło by ciśnienie. Za to korzystając z jego nieobecności pomyłem mu zaległe rzeczy, muszle w ubikacji, deskę, która tradycyjnie wciepłem do wanny z wodą po kąpieli. To chyba najlepsze sposób, zostawić ją tam na 20 min, aby odmokła, a następnie umyć. Czajnik w kuchni, który zawsze wygląda jakby ciągle się gotowało jak w stołówce dla 20 osób, a on stał k/tych garów, i inne jeszcze drobiazgi. Wolę to robić jak go nie ma, bo jak jest to może być sytuacja jak z lodówką, która myłem po 1,5 roku nie mycia (przynajmniej), a chaja, jakbym go wyprowadzał z domu. Przecież mało wtedy nie spakowałem się i nie pojechałem do domu, a to zwykłe mycie lodówki, która już miał gluty w niektórych miejscach.
Z zaległych spraw, to jak byłem z żoną od 972 w pt. u najstarszego skurwiela, to żona, matka tego skurwiela chciała się popisać chyba przed tym najstarszym skurwielem, bo nie przede mną, wyjazdem z parkingu. Auto było ostatnim w rzędzie, a następny rząd był ustawiony prostopadle. Wobec tego należało wyjechać w miarę na wprost do tyłu, a następnie do wyjazdu skręcić w lewo. Ona w aucie skręciła w prawo i kontynuowała tak jazdę. Wpierw myślałem, że wyprostuje, a tylko na początku przestawiła przód, aby do następnego manewru mieć więcej miejsca, jednak - nie. Gdy zaczęła się niebezpiecznie zbliżać do toyoty terenowej zaparkowanej, krzyknąłem "stój" w tym momencie ona spanikowała, puściła sprzęgło i auto oparło się prawym błotnikiem na zderzaku tylnym toyoty. Na szczęście zostały tam dwie niewielki rysy. Przesiedliśmy się i odjechaliśmy. Nawet, na szczęście, alarm się w toyocie nie włączył. I w drodze jakby nigdy nic śmiała się z tego. Co Ci ludzie mają w głowach?
Z innych informacji, to będziemy zdobywali warszawkę. Wyjazd do stolicy planowany 7 paźdz. na ok. 1,5 tyg. Lato było do dupy, ale nadrabia jesień. Normalnie na pogodę zwracam mniej uwagę, jest jak jest, ale jak będę w warszawce to jednak by się przydała przynajmniej bez opadowa i z temp. powyżej 10C za dnia.
No i zapomniałbym o wizycie 172. Znalazł się po 1,5 tyg. Nie wnikałem co robił, a jak powiedział, że miał sprawy do załatwienia, to mogłem się tylko domyślać, że może był wyłączony przez 48h.
Zawsze to pisałem, że praca fizyczna u mięśniaków, niedostatki jedzenia, imprezki to wszystko łącznie przyczynia się do ich wyglądu. Jak się rozebrał, jak siadłem na niego, robiliśmy to na plecach, on na czworaka, jak z góry zobaczyłem jego bary, bicepsy przedramię, no i same plecy, to zaś falstart. Następnym razem postaram się zrobić jakieś foty do kolekcji. Trzeba będzie też pomyśleć o flaszce z nim i dłuższym spotkaniu, które znowu zapadnie w pamięci. Już kiedyś myślałem o nagraniu tego, ale nie mam kamery, którą mógłbym to zrobić. Ciekawi mnie jak to wygląda z "boku". Może od 374 pod jakimś pretekstem pożyczyć kamerę, zastanowię się.
Teraz tyle, bo muszę tu pokończyć czynności i wracać na stację macierzystą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz