Byłem wczoraj w mieszkaniu u 974. To taki widzę standard wioskowy. Mieszkanie to pokój i kuchnia, czyli kawalerka, ale burdel w środku taki naturalny jak w wiosce. Widać, że sprzątnie jest okresowe i niezbyt dokładne. Do tego modne niskie mebelki, w których mało co się mieści, ale elektronika góruje. TV 42 cale, komp. podłączony do TV i muza z neta. Sam 974 jakoś obrażony nadal na mnie, ale nie wiem o co, bo nigdy nie było czasu, czy sposobności tej dziwnej sytuacji wyjaśnić. Wczoraj też, po jakiejś chwili powiedziałem mu cześć, nawet nie pamiętam czy odpowiedział. To jedyny taki przypadek, że znajomość się tak dziwnie zwróciła. Niby nic się nie stało, przynajmniej z mojej strony, ale u niego coś się wydarzyło, czego do dziś nie wiem. Od tego czasu zrobił focha i tak pozostało. Z racji wspólnych znajomych, jego młodszego, starszego brata, 972 czasami się widujemy, mijamy.
Kiedyś opisywałem, jak przy okazji kolejomanii, w SCC w Ka-ach widziałem go z laską w niej, Laska wtedy zrobiła na mnie większe wrażenie jak on - była ładniejsza, atrakcyjniejsza. Dziś nie jest już z nią, ale widząc mieszkanie w takim bloku, typowym dla wioski 972 to nie dziwię się, że odeszła od niego. Wchodząc na klatkę schodową ma się już dość, a mieszkanie jakby nie odstaje od klatki schodowej. Trwa w nim remont, prawie jak u mnie na stacji, choć chyba tu wygląda lepiej.
Czy z 974 coś bym dziś zrobił - nie wiem. Trochę przybrał, ale na stole widziałem tabletki octo... coś tam. Tak myślę, że to jakieś sterydy na rozrost, tylko czy mu to jest potrzebne? Chyba nie. Jakby poćwiczył to utrzymałby dotychczasową, ładną, figurę. Nie wiem, czy chce iść w ślady starszego brata, który zepsuł się żrąc coś na przyrost i tak mu się przyrosło, że aż go miałem trudność poznać, a kiedyś wyglądał zajebiście, a kiedyś może zamieszczę tu jego zdjęcie.
Wczoraj byłem też na wywiadówce u najstarszego młodego skurwiela od 972. Początek wywiadówki i dyrektorka mówi o książkach, których nie dostaną uczniowie klas 6 podst. i 3 gimnazjum. Pytam się żony 972:
- a w której klasie jest (tu padło imię) drugiej czy trzeciej?
- nie wiem.
W tym momencie myślałem, że spadnę z krzesła. Jak to do cyca, matka nie wie, w której klasie jest jej dziecko? Następnie było coś o grupach, w których są w ośrodku i zapytałem się, choć przypuszczałem odpowiedzi j/w:
- w której grupie jest (tu padło imię)?
- nie wiem.
W ogóle przed zebraniem rodzice dzieci osadzonych w ośrodku stali na korytarzu. Krótki przegląd wizualny twarzy i zarysował się kwiat krajowej inteligencji. Nie wiem dlaczego, czasami po twrzy widać, że z umysłem człowieka, na którego się patrzy coś jest nie tak. Tam było to u 3/4 stojących i czekających na wejście do sali.
Na początku jeszcze przed dyrektorka wystąpiła psycholog, omawiając trochę trudne relacje z dziećmi w wieku osadzonych oraz pierwsze inicjacje z w tym z używkami. Rozdała broszurki dot. środków działających na mózgi latorośli. Popatrzałem na siedzących na sali. Część od razu schowała broszurki, część obejrzała zdjęcia w nich i to było na tyle w kontakcie z nią i jak podobnie zrobiła żona od 972 i wziąłem ową od niej, to bylem jedyną czytającą ją osobą. No cóż, po wcześniejszej małej analizie twarzy reakcja taka była do przewidzenia. Po ogólnym zebraniu i przedstawieniu takich oczywistych wydawało by się spr., jak ochłodzenie, przeto zaopatrzenie dzieci w coś cieplejszego, bo niektóre nadal na stanie miały krótki letnie spodenki i koszulki z krótkim rękawkiem i nic więcej, a w środę wycieczka w góry to tak ubrane nie mogą jechać, odbyły się wywiadówki w klasach. W kl. 2-ej, do której uczęszcza w ilości 8 uczniów, mniej więcej tyle było rodziców. Wychowawczymi przedstawiła sytuację:
- robimy co możemy, aby zapanować nad nimi i na tyle ile możemy staramy się im przekazać wiedzę, zainteresować materiałem bieżącym, zainteresować lekcją. Pewne spr. są nie do przeskoczenia np. zmuszenie do nauki.
No cóż, takie przedszkole dla dzieci bardziej groźnych, z rodzin mniej zaradnych, Rodzice nie męczą się z nimi w domu, bo i tak nie dali by sobie rady, a nawet wyszło by im to w wielu przypadkach gorzej jak instytucji państwowej.
Na sam koniec dnia obieg z cysternami - kapuśniak, bardzo gęsty, z mięsem, do tego chleb i bułki zjechały. Od razu po wejściu na stację macierzystą cysterna została rozplombowana i konsumpcja małej ilości, bo była już 21:30.
Udało się jakoś notkę umieścić, bo wczoraj jakoś czasu na nią brakło. Narka.
To co piszesz przeraza mnie jakos,....
OdpowiedzUsuńAle co Cię przeraża, bo dość sporo spr. zostało poruszonych?
Usuńsprawy inteligencji spolecznej i odpowiedzialnosci za potomstwo...
OdpowiedzUsuńNie, nie. Nie myl robienia (wiem to zły wyraz) potomstwa u ludzi rozgarnięcych, z tym robieniem u tych drugich. To raczej produkt uboczny seksu i na tym poprzestańmy.
Usuń