wtorek, 1 stycznia 2019

Wtorek #1471

  Opiszę to, bo później mi umknie i będzie lipa. Przyszedł na sylwka 230. Pewnie się powadził ze swoją laską, nie wnikałem w to, przyszedł po spożyciu z kimś tam z rodziny, który jechał do pracy na St. Śląski, tam gdzie polsat robił imprezkę. Ale jak z nim gadałem na osobnej grupie torowej to po masażu, koszulkę z przodu naciągnąłem mu za głowę i tak zostawiłem. Dzięki temu widziałem jego klatę i płaski brzuch, no cały przód. Umowa była taka, że tą koszulkę ma za głową, a nie robię mu "masażu", to też oddaliłem się od niego i z 1,5m patrzałem. Jak ze mną gadał to miał trzy odruchy. W pierwszym rękami doszedł do barków po czym je spuścił w dół. Po iluś minutach, w drugim doszedł już do szyi, a następnie je spuścił w dól. Widziałem, że to naciągnięcie koszulki z tylu szyi nie pasowało mu. Po kolejnych minutach, w trzecim odruchu już ściągnął koszulkę z tyłu głowy i normalnie ją ułożył z przodu. Co zobaczyłem to moje, ale też te odruchy, które widziałem to znaczą trochę o mięśniakach-skurwielach. Dobra, tyle chciałem napisać z tego co było z 230, który północ 31-12-2018 przespał, a przynajmniej przeleżał na łóżku.
   Imprezki w tym roku nie robiłem, w ubiegłym jak pamiętam też (nie czytałem bloga z poprzedniego sylwka). Tyle tu już imprezek było, że mi się nie chce, a jakieś tam macanie po sylwku kolejnych mięśniaków już mnie tak nie bierze jak kiedyś. Zresztą po sylwku kiedy jeszcze była tu ekipa od 672 to sceny były przednie, zresztą jest to na blogu opisane. Mimo tego, jak pamiętam, kiedyś napisałem, że szkoda zachodu dla wymacania jakiegoś młodego mięśniaka organizując całą tę imprezę tylko po to, żeby półprzytomnego trochę pomacać.
   Ponieważ w nd. o 17:45 wyprowadził się 172 z niby laską, to wczoraj nadrabianie zaległości. Chytanie szczurów w trakcie którego, jak wyciągałem z szafki młode to matka szczurzyca ugryzła mnie w paluch. Na szczęście po zastrzykach na tężec i wściekliznę to se pomyślałem - teraz to se możesz, jestem zaopatrzony. Do tego tak szczęśliwie, ze mogę swobodnie pisać na klawie. Tzn. nie stanowi to problemu, bo lekkie odczucie jest. Zostawiłem jej kilka szczurków, bo jedno bajśnięcie starczy. Zresztą dwa i tak spierdoliły. Nie wiem w ogóle skąd, ale odkryłem gniazdo młodych w szufladzie szafki w kuchni. Kto tą samicę zapłodnił nie mam pojęcia. Przeca samce pojechały jakieś 1,5 m-ca temu i teraz nie ma kto zapładniać. Młode były kilkudniowe, zresztą miot nieduży 8 sztuk. 5 pojechało, 3 dla ściągnięcia mleka. W ciągu 5 min samica przeniosła gniazdo na pobliski regał. No taką mają naturę. W sumie pojechało 11 sztuk. Niedużo, bo zostało jeszcze około 20 do wywiezienia. Nie wiem co się u nich wyprawia, że ciągle są młode. Samca nigdzie nie widać, zresztą nie słyszę odgłosów biegania godowego.
   Jednak na sylwka był 826, na szczęście była też 815 więc był odbiorca jej treści co wybawiło mnie ze słuchania nadmiaru informacji.
   No tyle, bo stacja się zapełnia, 826, 834, to muszę to pchnąć. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz