Czasami potrzebujemy bodźców do działań, do takich bardzo zmieniających działań. Zupełnie przypadkowo (był w proponowanych) obejrzałem filmik na yt. nt. transformacji jednego gościa z grubasa na chudzielca (https://www.youtube.com/watch?v=2mOevDej0k4). Ponieważ ostatnio od zawartości cystern nam trochę brzuch wydeło, to myśli by go przywrócić do stanu z przed choćby 2 lat krążą po głowie. Fakt, kiedyś ćwiczyliśmy po godzinę dziennie, co zresztą tu było opisywane. W sensie, że było, bo jakoś specjalnie się tym nie podniecałem, tylko miało to być dla podtrzymania formy. Dziś tak myślałem, czemu się to urwało i chyba w pewnym stopniu kopalnia to pogrzebała, bo rok czasu zajmowałem się przejęciem układu torowego. W samych ćwiczeniach też były przerwy, tzn. ćwiczyłem przez ileś tam m-cy, po czym z jakiś tam powodów następował koniec. Teraz już nie pamiętam czemu, musiałbym poczytać wcześniejsze notki.
Obecna sytuacja chyba doszła już do pkt. w którym trza by wrócić do ćwiczeń, a zwłaszcza do usunięcia brzuszyska (tak go nazywam, ale faktycznie nie jest taki wielki, jeszcze wszystko widzę). Tym bardziej, że mam czas, szczególnie w godz. południowych, kiedy to poprzednio ćwiczyłem między 13:00-14:00. Bardzo dobre godziny, przed obiadem, a po strawieniu śniadania. Nadto znamy przecież 825 i trza by trochę z nim kontakty zacieśnić odnośnie informacji nt. ćwiczeń i może trochę zmiany diety, a przynajmniej o tym pogadać kilka razy. Wszak 825 to kopalnia informacji.
Myślałem też o zawartości cystern. No przecież nie mam ratować świata zeżerając prawie wszystko, by nie wylądowało w muszli, tylko tyle ile jest potrzebne, a reszta niech tam ląduje. Trudno. Jeżeli znajdą się odbiorcy to dostaną, jak nie, to szczury kanalizacyjne będą miały co żreć.
Nad łaknieniem też trza bydzie popracować. Czasami działam jak odkurzacz, ale już w tym dziale zaczyna się robić lepiej. Włączam hamulce i to skutecznie. Porcje zostały zmniejszone i po przetrawieniu wiecznie zapełnionego brzuszyska, czuję się lepiej.
Wiem takich filmików jest pełno, ale z jednej strony to dobrze, bo w razie zwątpienia może jakiś obejrzę i przywrócę się do działań. Tymczasem w drogę do szpitala po wynik prześwietlenia, a następnie do lekarza. Ach i jeszcze te zaległe notki... Jakiś dramat z czasem, ale cóż, myślę o tym jak o odchudzaniu.
Narka.
Same motywacyjne filmiki nie wystarczą. Nawet myśli i chęci nie wystarczą. Porzyć wszystko, idź i zapisz się na siłkę.
OdpowiedzUsuńJa staram się chodzić regularnie. Przy moich pracach (mam dwie) nie jest to łatwe ale , sport sprawia mi przyjemność :)
Już ćwiczyłem w mieszkaniu, więc wiem, że mogę się zmobilizować, spiąć i dbać o siebie. Siłka dla wielu jest dodatkową motywacją, której nie mogli by osiągnąć w mieszkaniu. Po za tym, większość nie ma warunków do ćwiczeń w mieszkaniach, sprzętu itp. Na szczęście u mnie występują oba przypadki to się nie martwię o rozpoczęcie. Gorzej może być z regularnym ciągnięciem, ale powinienem sobie dać radę.
Usuń