Wczoraj byłem u 972, bowiem dzień wcześniej dzwoniła jego żona, że nie umieją poradzić sobie z kabiną prysznicową i potrzebują pomocy. No cóż, nawet czytanie instrukcji może być kłopotliwe. Inna sprawa, że brodzik był jakiś wybrakowany, bowiem nie posiadał uchwytów mocujących obejmy na krzyżak z dołu podtrzymujący wannę, to też dalsze składanie odłożyłem, by wyjaśnili w sklepie sprawę. Uchwyty mocujące były, a w wannie nie było wypustów z mocowaniami do ich przytwierdzenia.
W ogóle to wchodzę tam, a tu na ścianie TV płaski 52' za kobel. No qrwa rozłożyło mnie na łopatki. On spłaca 5-ciu komorników i kupuje TV za kobel na ścianę, kiedy 32 calowy (dwuletni) nadal ma i dał go do drugiego pokoju. Nawet tego obszernie nie komentowałem na miejscu, bo co zrobić. Nic się już nie zmieni. Oczywiście jak przylazłem przed 14:00 to w TV leciały "trudne sprawy" i 2-gi mały skurwiel zafascynowany odcinkiem. Po co im dekoder z większą ilością kanałów, skoro oglądają takie ciulstwa? By nie było, to w mieszkaniu standard czyli jakieś 12C-14C, wiyncyj nie bylo. Na TV kasa jest, na ogrzewanie - nie. 2-gi już miał kaszel taki, że to już kolejne stadium przeziębienia, ale co tam... Ważne płaskie TV na ścianie z ciulskimi programami. No i za wysoko go powiesili, ale czegoż wymagać od myślących ludzi.
Wczoraj w ogóle miałem fatalny dzień jeżeli chodzi o żebra. Od rana mnie tak ciągnęło w nich, że masakra. To przedwczoraj było lepiej. Mimo smarowania maścią było fatalnie, jeszcze to wyjście do wioski od 972 też nieszczególne. Tzn. tam jechałem autobusem, ale wracałem już pieszo w tym białym gównie. Na szczęście przez ostatnie 2 dni się intensywnie topiło, to było znośnie w drodze. Do wieczora z żebrami nie było dobrze. Dziś jest już lepiej.
W planie wyjazd do 971 do szpitala, bo jest z nim kiepsko. Nie pisałem tego, ale ma raka chłoniaka. Z tego co czytałem, to we wczesnych fazach jest prawie całkowicie uleczalne. Niestety 971 jak rasowy skurwiel przechodził to, bo:
- brak czasu - praca na dwa etaty,
- jakoś to będzie,
- samo się uleczy za jakiś czas,
- jak będzie gorzej to się tym zajmę, albo i nie.
No i tak zeszło na ostatni punkt, a nawet na jego drugą część. Okazało się, że to rodzina zaprowadziła go do szpitala, jak już było fatalnie.
Ok, zabieram się za czynności dnia i organizowanie wyjazdu do 971 do szpitala. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz