poniedziałek, 7 stycznia 2019

Poniedziałek #1473

   Tam na górze znowu się komuś coś pomyliło. Wpierw sypnęli tym białym gównem utrudniając przemieszcza nie się, dziś temperaturą. O 09:00 było -11C. Przez ostatnie ciepłe zimy odzwyczaiłem się od takich temp. choć w zeszłą zimę też takie były i trzymały chyba przez 2 tyg. bowiem pamiętam weekendy jak na nastawni RKP (dawnej RCL) grzałem mocą 21kW i po 5h grzania w środku było 5C. Strasznie dziurawa ta nastawnia była (jest).
   Wczoraj był 172. Trochę zmieniłem pozycję, choć nie nowa, ale wczoraj już trochę stękał. Tak cicho ale jednak, a mnie to przyśpieszyło dojście. Wychodząc powiedział, że chce się umówić na noc i pytał się kiedy nie będzie 973 na grupie to on wbije. Powiedziałem mu:
- przecież do rana Cię zajadę
- łyknę flachę i strzymam.
  Se pomyślałem później - mieliśmy już nocki przy flaszce i po jakimś czasie zrezygnował, nawet sam powiedział, że za bardzo go męczę. Teraz wychodzi z propozycją i to już 3x słyszę w ostatnim okresie. Czyżby mu tego jednak trochę brakowało? Mnie też trochę brakuje takich nocek, bo wrażenia po nich zawsze były dobre. Niektóre sceny pamiętam do dziś. Się trochę musiał namęczyć.
  A ostatnio częściej głaskamy 973. Wczoraj wszedł na stację ok. 21:30 po 8 piwach i miał tak trochę. Coś tam przewrócił na grupie i poszedłem sprawdzić czy wszystko ok, ale z nim tak. Był w samych majtkach i siadł na łóżko. Przysiadłem się i jak noc wcześniej zacząłem go głaskać po plecach, szyi, bicepsie, udzie. Muszę pilnować tego by więcej wieczorami z nim przebywać i gadać. Noc wcześniej gadaliśmy chyba z godzinę do 01:00 nt. związków kobiet z facetami, przy okazji wymasowałem go, ale nie przez cała godzinę. W chwilach kiedy rozmowa stawała się poważniejsza nie głaskałem go, by się skupił na niej, a nie na mojej ręce na plecach, czy innej części ciała. Ale wczoraj jak go widziałem, to musiałem się bardzo powstrzymywać by nie posunąć się dalej. Myślę, że zdjęcia to już kwestia tygodnia, dwu.
   Szczury.
   Te mają się dobrze, chyba nawet aż za dobrze, ale niech im będzie. Myszak znowu ostatnimi dniami czeka na mnie w łóżku. Jak wchodzę wkomponowuje się w nogi, często w chwilę po tym czyści się, myje. Znak, że czuje się bezpiecznie, bo to trudny czas dla gryzoni, bowiem nie obserwują wtedy otoczenia zajęte czyszczeniem się i same wydają odgłosy, które mogą zagłuszać te z zewnątrz, a wtedy mogą być łatwym łupem, to też jeżeli robi to przy mnie znaczy się czuje się bardzo bezpiecznie. Zasypiam, to on jest jeszcze w nogach. Jak się przebudzę w nocy, czy nad ranem to jego już nie ma. Czasem jak jeszcze po 09:00 leżę to przychodzi jakby mnie budzić, że powinienem już funkcjonować, czasem przylezie też żyrafka pobiegać po mnie, chyba w podobnym celu. Reszta już tak oswojona nie jest. Owszem, najstarsze samiczki jedzą z ręki, ale by je dotknąć to trzeba mieć dużo szczęścia. Od razu spierdalają. Jak chcę je dotknąć, to czasem wystrzeliwują jak z procy. Zresztą co się dziwić. One są tu sprawne jak mięśniaki-skurwiele, które za młodu miast się uczyć, całymi dniami aktywnie spędzały czas na placu, stąd ta sprawność im długo zostaje. Szczuraki podobnie. Nie są w żadnych klatkach, to też w czasie swojej aktywności się przemieszczają, wspinają, gonią itp. Są sprawne i jak chcę je dotknąć to wystrzeliwują od razu.
   No miał być miły poniedziałkowy poranek, a tu szlak już zajął 834. Nosz qrwa, mróz i już nie lezą do pracy. Co za czasy...
   To kończę, bo wiyncyj już tera nie napiszę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz