Spotkanie z dyr. w spr. drezyn przeniesione na pn. na 08:00. To dopiero bydzie rozpierdol z wstawaniem o 05:00. Dziś obudziłem sie o 06:50 bo 979 przyniósł klucze do auta, by jechać po zawiadowcę, ale o 05:00..., jeszcze do tego po weekendzie, no będzie przejebane.
Szczurzyca zaczęła wczoraj budować nowe gniazdo w kuchni, bo tam przebywa, ale wieczorem działo się. Rano małe jeszcze były na msc., ale przygotowania już trwają. Tamto miejsce faktycznie jest nie takie jak być powinno i chyba jest najgorszym wyborem, ale co zrobić, jak on ciągle za nią gonił, a nie wiedziałem kiedy poród ma nastąpić. Nowe gniazdo jest robione w latarniach kolejowych, są składowane w kuchni, w kącie, ale na szczęście w tym cieplejszym, co przy nadchodzącym ochłodzeniu jest jak najbardziej dobrym działaniem.
Wczoraj też zamieniły się miejscami. Tzn. wpierw miały widzenia na stole, bo tu jakby mam je pod ręką i nie będą się kopulować. On lizał ją od tyłu, to widziałem jej się b. podobało. Stała znieruchomiała, natomiast jak zaczął wchodzić na nią, to ona - nie i zaczęła spierdalać, to też zaniosłem ją do kuchni. Jednak przyroda dla zwierząt jest prosta. Żarcie i podtrzymanie gatunku przeto on chodzi i ciągle wącha jej ślady, na mnie też, ona tak samo, po jego przejściu przez kuchnie od razu idzie w ślad za nim i wącha miejsca, gdzie poznaczył teren. Ale spotkanie z nim ją rozochociło. Ona chciała ponownie na grupę A, on do kuchni. Jego wziąłem na ręce i jak ona pobiegła na grupę A, to jego puściłem w kuchni, jednocześnie zagradzając dostęp do małych, bo nie znam zwyczajów i co by mogło się stać. Efekt, praktycznie 1h z głowy. Sprawdzałem tylko gdzie które jest i on szukał jej w kuchni, a ona wyczekiwała i chodziła po grupie A. Niestety ostatni dzień lata, to musiałem zakończyć te podchody i zamieniłem je miejscami, przy okazji zamykając drzwi do kuchni, by już nie spotkały się bez nadzoru.
On, w trakcie jak ona w większości przebywa kuchni, penetruje stację. Ostatnio zaskoczył mnie, bowiem jak się odchudzałem przy grupie D, to patrzę, a on wchodzi do łazienki. Byłem w szoku, bo jednak to dość sporo do pokonania. No ale, jak w spiżarce wchodzi na półkę na wysokości 2,40 to jest to wyczyn. Wczoraj obserwowałem jak tam się dostaje, nawet wiele mu to nie zajmuje.
Zabrałem się za malowanie, powtórne, progów na grupie B i C i słupka między tymi drzwiami, jak również po przyjściu 979 wymieniliśmy okno na grupie D, bowiem kolejnej zimy mogło by nie przeżyć, a miast jego zostało wsadzony oryginalne z kuchni, niestety z pękniętą szybą, ale za to pomalowałem dolną listwę zabezpieczając przed szkodliwym działaniem opadów atmosferycznych. Ogólnie budynek stacyjny został nagrzany, ciepło teraz będzie akumulowane.
W ostatnich dwu dniach napłynęły dwie skrajne wiadomości. Wpierw 979 przekazał, że jest plan, by z niby laską zamieszkać razem w Cho-wie i on dojeżdżał by do pracy i ona też. Wczoraj jak mówił o 3 leciu poznania się ich i prezencie dla niej, to powiedziałem w trakcie rozmowy:
- no przecież jesteś zakochany w niej
- już nie. Ja nie będę się prosił.
Zapewne chodziło o wspólne mieszkanie, co na razie nie wypaliło. Mimo tego wczoraj ponownie, bo przedwczoraj też, pojechał spać do niej.
Pierwsza informacja ponownie mnie zmroziła, jak każda oznajmiająca jego zmienienie stacji macierzystej. Choć wiem o nieuniknionym nastąpieniu tego, to chciałbym, by nastąpiło to jak najpóźniej. Zresztą kto by nie chciał mając pod ręką takiego mięśniaka-skurwiela mieszkać z nim jak najdłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz