Ile mogą trwać uzgodnienia między dyrektorami tej samej firmy (SRK) dot. tego, czy możemy wejść na teren (ich teren) i zrobić np. wycinkę młodnika, czyli drzew ok. 5 letnich, podłączenia latarni do oświetlenia (dziś są wyłączone - uszkodzone kable) itp? Okazuje się, że 3 tyg. Tyle trzeba, a może nawet i więcej, bo koronny argument:
- a co jak się komuś coś stanie?
jest nie do podważenia. To coś w stylu, a co jak przylecą Marsjanie, choć prawdopodobieństwo tego pierwszego jest lekko większe. Mam kolejny pomysł, z którym rozmawiałem z dyr. nad tym drugim dyr., iż mogą nam wystawić przepustkę tylko na przejście po torze, dla jego sprawdzenia, a wtedy są kryci, bo mieliśmy tylko przejść. Może się uda to przecisnąć. Na przepustce jest taka pozycja - upoważnia do wstępu na:..., w sprawie:... I to można wypisać odpowiednio i wszyscy powinni być szczęśliwi.
U szczurów jakiś rozłam. On przebywa na grupie A i bardzo sporadycznie udaje się do kuchni, tam gdzie przebywa ona. Natomiast ona się czasem zjawia na grupie A, ale on ją zaczepia, trochę ją goni, to też jej wejścia na grupę A stały się rzadsze. Cały czas drzwi mają otwarte, ale okopały się na swoich stanowiskach. Oczywiście nadal każde z nich potrzebuje czasu ode mnie dla siebie osobno, ze względu na msc. przebywania. Jakoś na razie udaje mi się to pogodzić, choć z mniejszą ilością czasu dla niej, bowiem ma młode, to jakby nie jest sama, a on na grupie A jest. Małe wchodzą już na najwyższą półkę w spiżarce na 2,5m. Chodzą jakimiś swoimi ścieżkami i nawet ich nie widać. No niestety trza je będzie wyłapywać i 979 będzie z nimi przemieszczał się do węża.
Po za tym przebywa u nas, ostatnio znowu, często 230. Rozwala mnie swoimi mięśniami. Praca fizyczna wyrobiła u niego muskulaturę, nawet co raz częściej mówię z nim o kolejnej sesji fotograficznej dla porównania tej poprzedniej. Na pewno jest pozytywny rozwój, bo przybyło mu. Jak go dotykam, szczególnie przedramię, takie twarde, ale biceps też, z żyłami na wierzchu to prawie mdleje, a jak jeszcze pokaże lub podniosę mu koszulkę, bo zobaczyć (jak to ostatnio określił) V-lines, czyli charakterystyczne schodzenie się mięśni brzucha do organu to już w ogóle dostaję. Oczywiście czasem mnie jeszcze sam drażni, naciągając np. skórę na brzuchu i pokazując praktycznie zerową tkankę tłuszczową. Skórę ma fajną, w miarę gładką, ale nie taką jak 222. Ten jest nie do pobicia ze swoją.
Tyle, bo jadę na kopalnie zaklepać gwinty śrub napędów zwrotnicowych, bo złomiarze już je kręcą, więc jak znikną to nikt tego nie odkupi przecież, a to ważne rozjazdy, choć oddalone od nastawni dość sporo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz