Dziś miałem sen erotyczny, niby nic dziwnego, ale może od początku. 979 ostatnio na stacji macierzystej w nocy stacjonuje w kratkę. Tzn. te noce kiedy nie śpi na stacji macierzystej, śpi na stacji zwrotnej K-ce Ligota. Ale wczoraj zjechał na st. macierzystą i to dość wcześnie ok 22:50, aż się zdziwiłem. Po niedługiej chwili rozebrał się do klaty, trochę to dziwne, bo zazwyczaj robi to tuż przed wejściem do łóżka, a tu prawie zaraz po przyjściu i jeszcze się przechadzał po stacji w klacie. Może jakaś rekompensata, za jego nieobecności - nie wiem, co mu chodziło po głowie. To zawsze fajny widok, który zostaje mi w pamięci. Tak też było i tym razem.
Jakoś przebudziłem się ok. 06:00 to poszedłem do ubikacji. Wróciłem i chciało mi się w.k. w oparciu o to co zapamiętałem, ale on jeszcze spał. Pozostało czekać. Ok. 07:00 budzik na telefonie, ale wyłączył, go czy przestawił, w każdym razie do 07:26 ponownie się nie odezwał, to wstałem, podszedłem do niego i dotykając go w rękę, miał ją po za kołdrą, spytałem się:
- masz na 08:00? bo jest już 07:30.
Od razu się obudził, choć widziałem jeszcze w letargu. Odszedł ze st. macierzystej po jakiś 10min. To ja po spermochłonkę i zrobiłem w.k. Zasnąłem dalej, choć wcześniej przyszedł mnie szczur odwiedzić. Mimo tego po jakiś 20min udało się. Sen zaczął się wpierw od 973, z którym byłem bodajże na grupie C na ławie. Leżałem na nim w poprzek, a po podłodze nadchodził duży pająk. Fakt, jest gdzieś taki na grupie A, no mi nie przeszkadza, ale leżąc w poprzek na 973 widziałem jego reakcję. Powiedziałem by nogi podniósł do góry, to on sobie przejdzie. Klik.
Następna scena to w kuchni. 973 oparty o stary kredens, ja napieram na niego z naprężonym organem. On jest w białej koszulce na ramiączkach. Napierając na niego i przyciskając go do kredensu, on się pytał, czy nas nikt nie zobaczy. Powiedziałem mu, że jak będzie szedł 979, a drzwi do kuchni były zamknięte, to go odepchnę w moje lewo, że niby on coś tam robił. Zacząłem rękami od pasa w górę przesuwać po jego bokach klaty i podnosić koszulkę do góry, odkrywając co raz większą przestrzeń klaty. Oczywiście biodrami napierałem na jego biodra, a organ spoczywał na jego płaskim brzuchu. Nacisk był spory, mało nie wkomponowałem go w ten kredens. Jak już koszulkę prawie z niego ściągnąłem do kuchni wchodził 979. Odepchnąłem w lewo 973, jak wcześniej ustaliliśmy. To mózg zadziałał, bo jeszcze chwila i było by po śnie, ale część odpowiedzialna za podniecenie nie dawała za wygraną. Klik.
Następna scena. Siedzę na 172. Pozycja tradycyjna, on związane ręce pod spodem, znaczy się za plecami. Wyżyłowany, w najlepszym swoim okresie. Co jakiś czas ładuje klepę na jego klatę, on na to reaguje napięciem mięśni klaty, widać żyły na niej. Mnie już organ miało rozsadzić, to też przebudziłem się, bo koniec byłby niekontrolowany. Oczywiście po obudzeniu ściągnąłem z poczty jego zdjęcia i dokończyłem nocne wyobrażenia. Dawno nie miałem snu erotycznego, tym bardziej dziwne, że jednak po w.k., czyli powinno być spokojnie.
Szczury są rewelacyjne. Choć obserwując je muszę reagować, bo ona np. ma niesamowity apetyt. Karmi młode, to też przyroda ją tak zaprogramowała, że żre jak głupia. Czasem się tak nażre, że wygląda jakby była w ponownej ciąży. Muszę wtedy ją odsunąć od żarcia. Nadto ma włączony instynkt norowania. Też temu przeciwdziałam, bo żarcie ma dziennie, to nie musi tak norować, jakby to było w świecie realnym, w którym może pożywienia nagle zabraknąć. Po za tym to norowanie, to też nie wszystko zeżre, część się zepsuje, a młode za ok. tydz. powinny już się przemieszczać i mogą na te resztki zepsute natrafić. Zastanawiam się jak tam zrobić porządek, by właśnie w to nie weszły niepotrzebnie. Na razie przenoszenie na nowe miejsce stanęło, choć coś tam przygotowywała. To było by najlepsze wyjście, bo czysto od początku i żadnych starych resztek pożywienia.
Ponieważ takie czasy, że większość pożywienia przechowujemy w reklamówkach, to też ich dźwięk zarejestrowała doskonale. Wystarczy poruszanie jakąś reklamówką, by zaraz wylazła od nich i patrzała co też się przygotowuje do żarcia lub co się w ogóle dzieje. Tzn, bardziej węchem bada i słuchem, bo wzrok to one mają słaby. Blaty w kuchni mają opanowane, także przejście między nimi po parapecie okna. Mają wejście na każdy blat i przejście po parapecie między nimi, więc z niczym nie jestem w stanie się przed nimi ukryć.
W przyszłym tyg. we wtorek on idzie do kastracji. Ona na razie karmi, to też nie ma rujki, ale w nocy śpią osobno. Nie trzeba ich rozdzielać. On sam lezie na grupę A i jak włączam procedury wyłączeniowe, to w zasadzie jest już na grupie A. Rano jak się budzę to otwieram drzwi do kuchni i przez cały dzień są otwarte. Trochę mi go szkoda kastrować, bo jednak straci męskość, ale jej częste rujki, co 4, 5 dni to za często. Jakby to było raz na 3 tyg. to jeszcze, ale tak, to musiały by być prawie ciągle osobno, bo po rujce on jeszcze szaleje przez 2 dni, a tu już za 3 następna. Po za tym ona sama go prowokuje. Jak on włazi na nią to piszczy i ucieka. Jak on odchodzi, to ona po chwili biegnie za nim znowu go prowokując. Prawie jak w życiu realnym u homo sapiens.
Jeszcze sprawy kolejowe. Wczoraj byłem zawieźć pismo do centrali SRK. Wpierw je złożyłem i wyszedłem, ale w drodze od SRK pomyślałem, iż nie spytałem się czy prezes w ogóle jest, czy jakiś urlop, wyjazd itp. Wróciłem i pytam się Pani:
- czy prezes w ogóle jest na miejscu i czy jutro z poranną pocztą dostanie pismo?
- dzisiaj je jeszcze dostanie, DZISIAJ!
Aż chciałem przeprosić, że w ogóle zapytałem. Podziękowałem i wyszedłem. Prawie jak w "Misiu" - jem przecież; albo - no przecież muszę wstać i poszukać gdzie to jest. Cholera jasna.
Napisałem też do działacza TEK-u, czy jak dostaniemy zgodę na przebywanie na układzie torowym stacji RCL, to mają jakieś plany, co zabezpieczamy w pierwszej kolejności i co w ogóle robimy? Bo coś mi się wydaje, że zgoda może być zaskoczeniem dla reszty.
TOZK z Pyskowic starało się (nawet nie wiedziałem) na uratowanie linii piaskowej w Zabrzu, też pod drezynowanie, ale Kolej piaskowa powiedziała im - spierdalać.
http://www.www.nz24.pl/publicystyka/zmierzch-kolei-piaskowych/
Więc jak mnie się uda, praktycznie spoza środowiska na uratowanie układu torowego dawnej stacji RCL z nastawnią i części torów kopalnianych z ich nastawnia, to będzie ewenement na skalę. Jeszcze jedno zdjęcie układu torowego samej kopalni.
Dobra, tyle, bo, jeżeli będzie ta zgoda, to ostatnie dni na zrobienie czegoś na stacji macierzystej. Później to przez najbliższe tygodnie będzie stacja zwrotna RCL.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz