Nawet jak niewiele się dzieje w załatwianiu spr. związanych z legalnym przebywanie na terenie układu torowego stacji RCL, to i tak dużo jest na stacji macierzystej.
Wczoraj szczur poszedł do kastracji. Zakładałem więc czas na posprzątanie grupy A, bowiem szczury nie lubią hałasu, to przy jej wolnych torach mogłem to zrobić i z zrobiłbym, gdyby nie ona - tzn. szczurzyca, która go przyszła szukać, ponieważ nie doszedł jeszcze do niej od rana. Misterny plan poszedł się jeba*. Nic, zrobiłem porządek na biurku, bo już tonąłem w papierach i innych gratach,a to też czasochłonne. Ona oczywiście stale się przewijała, również na biurku szukając - gdzie on jest. Po 3h zadzwonił weterynarz z odbiorem. Jeszcze wyniosłem butelki z piwa na kartki do sklepów, odebrałem paczkę w Ruch-u z alledrogo i poszedłem go odebrać.
Wszedłem na stację, ale on był jeszcze pod wpływem narkozy. Poruszał się jak małe szczury, nie mając koordynacji ruchowej. Jak przewrócił się na plecy, to nie umiał się obrócić ponownie, musiałem mu pomagać. Szybko ustaliłem, że wejdę z nim, jak dawniej, do łóżka i tam będzie dochodził do siebie. W znacznej ciemności i bez zewnętrznych, zupełnie mu w tym momencie niepotrzebnych, bodźców. Tak też zrobiłem, rozebrałem się i wszedłem do łózka, zabierając go pod kołdrę. Jednak cały czas obserwowałem co robi, bo jak się przewracał na plecy, to delikatnie obracałem go na brzuch. Częściowo jeszcze leżał, czy przysypiał, ale jak się rozbudził, to zaraz pełzał (byle) do przodu. Po półtorej godziny już bardziej doszedł do siebie, a ja musiałem się zbierać, bowiem stacja zwrotna zgłosiła załadowanie składu cystern. Wsadziłem go do dużego kosza na chleby, czy owoce i przykryłem dyktą na wymiar, ale z małym otworem. Otwór przykryłem ręcznikiem i CD-romem, by tak łatwo nie wylazł. Zakładałem, że jak już stamtąd wylezie, to będzie dość silny, by w miarę normalnie się przemieszczać. Na stacji został 979, który wszedł krótko przed moim odejściem.
Po powrocie ze stacji zwrotnej, załadowali pomidorową, wpierw zgrzałem ją i myślałem, że on jest nadal w skrzynce i śpi, bo cicho. Po zgrzaniu i zeżarciu okazało się, że już wylazł z niej, ale 979 nie pamięta, bo sam przysnął przy filmie, a jak wszedłem na stację macierzystą to spał przy nim.
Wdrożyłem poszukiwania i okazało się, że dotarł aż do spiżarki i wylazł jak wołałem na jedzenie szczurzycę. Nie udało się go złapać, bowiem spierdolił. Na wieczór jednak wyszedł i zabrałem go ponownie pod kołdrę. Był tam może 10min, a następnie polazł pod łóżko.
A co do torów kop. Pokój - schody, schody się robią co raz większe. Dyr z z-du sosnowieckiego na urlopie, ale wymyśliłem, że złożę jeszcze w tym tyg. pismo do z-du Tarn. Góry, a we wtorek pojadę do So-wca na rozmowę, bowiem w pn. wraca z urlopu, to może się dostanę.
Dziś ma się niby pojawić dyr. d/s technicznych w kop. Pokój, który ma wydać zgodę na poruszanie się po terenie.
Aktualizacja 15:00.
Oficjalnej zgody nie ma, ale inż. odpowiedzialny zasugerował rozmowy z ochroną. Na piśmie nie dostaniemy, ale ustnie to może być załatwione. Resztę opiszę jutro. Zrobiłem dziś kolejne zdjęcia, też jutro coś wkleję. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz