sobota, 9 września 2017

Sobota #1237

   Porównując świat zwierząt (obecnie mam na stacji dwa szczury - parkę) i homo sapiens wielkich różnic nie ma. Jak szczurzyca miała rujkę, to on nawet na lampy właził. Obecnie jak już nie ma, to on nie ma co z sobą zrobić. Owszem trochę się ze mną bawi, na tyle na ile mam czas, łazi, zeżre i tyle. Po za tym jego sens bytu się skończył, do następnej jej rujki.
   U homo sapiens jest podobnie. Mimo otoczki cywilizacyjnej zachowania samców są podobne. Wystarczy jak patrzę na 979 to podobnie jak szczur w czasie jej rujki się zachowuje. Goni za samicą jak głupi, byle tylko spuścić z krzyża. Jak by już nie miał gdzie spuścić z krzyża, w sensie samicy, to zszedł by na drogę jałową i bez jakiegoś większego celu, oprócz bieżącego bytowania tak by trwał. Widać to doskonale u 230, który obecnie rozszedł się z laską i oprócz pracy nie ma co z sobą zrobić, jak i u innych. Niestety przyroda nas tak skonstruowała, że popęd płciowy rządzi nami i cobyśmy nie mówili tak jest. Praca jest dla większości tylko środkiem do pozyskania funduszy na bytowanie, a reszta czasu jest, zasadniczo, poświęcana na szukanie i przelatywanie samic. No chyba, że ktoś ma jakieś zainteresowania to wtedy jeszcze może w nie uciec i się nimi zająć. Gorzej, jak ich nie ma i pozostaje praca i samica lub praca i nicość. To pierwsze to przeważnie jest, bo musimy jakoś bytować, to drugie też, bo jednak samce biegają za tym intensywnie, jak mój szczur i w większości je znajdują, zresztą one nie są w tym bierne, szczurzyca też. Niby nie chce, ale ciągle za nim goni.
  Jak już osiągną zjednoczenie z samicą, to po jakimś czasie wspólnego bytowania, przeważnie okazuje się, że możność ciągłej i nieustającej kopulacji mija dość szybko i bytowanie sprowadza się na jałowe tory, jak w przypadku 672, młodszego o 4 lata od 979, a jednak, co w rozmowie ostatnio podniósł, jest już monotonnie.
  To czy po tańcu godowym pozostaje już monotonia życia, nawet w wieku dwudziestu paru lat?
  Dziś odchudzając się w Wiadomościach Handlowych czytałem art. nt. zakazu handlu w nd. Już obliczono, choć on jeszcze nie wszedł w życie, że branża handlowa straci rocznie ponad 9 mld złotych. Jak oni to obliczyli to nie wiem. Ale to co? Jak nie będę mógł w nd. iść do sklepu tzn., że będę głodował? Jak mi się pralka zjebie to pozostaje mi tylko nd. na jej kupienie. Co Ci ludzie w mediach (bo to też ta gazeta) bredzą? A już sformułowanie Roberta Krzaka Prezesa Forum Polskiego Handlu o ustawie, która nie powinna wyznaczać Polakom kiedy mają robić zakupy, bowiem "jest to wolna decyzja, a żyjemy w wolnym kraju". To na co te wszystkie kodeksy: KK, KC, KW i inne skoro żyjemy w wolnym kraju i możemy robić co chcemy. W miarę wolnie to może żyją niektóre plemiona w Afryce. Ale wracając do tej "niby" wolności. W Belgii obowiązuje zakaz handlu w nd. to dla tego Pana, w takim razie, tam żyje zniewolone społeczeństwo? To jest tak samo idiotyczne sformułowanie jak np. "w życiu trzeba wszystkiego spróbować" co niekiedy mówiły mięśniaki-głuptaki. Wtedy im odpowiadałem:
- to się wypnij i zapnę Cię od tyłu.
  Od razu oburzenie, choć tłumaczyłem, że w sformułowaniu "wszytko", to się też mieści. A w zasadzie po tym, powinienem powiedzieć, czy nawet na końcu kiedy spuszczam się do otworu:
- co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.
  I tyle dają takie pieprzenia bzdur w mediach, w których wiadomości nie oglądam. Czasem sięgnę przy odchudzaniu do jakiejś gazety, ale po chwili też mi się dźwiga.
  Tyle, bo ciepły dzień dziś, to trochę roboty jest, za chwilę żarcie i wyjazd na układ torowy kop. Pokój 1, sprawdzić co tam poznikało. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz