W zasadzie to tej notki nie powinno być, bo miałem być na kopalni, ale spierdolił mi jeden środek masowego rażenia, bo do mnie taki jeden gadał i gadał, i gadał..., następnie na poczcie, bo gdzieś czas trza wytracić, dwie osoby wryły się do okienka, bo im się śpieszy, i drugi środek masowego rażenia mi spierdolił, to się zdenerwowałem i odwołałem wyjazd.
Niby nic się nie stanie, a tego to nie wiem, bo czas leci, skurwiała zima trzyma, a impreza się zbliża, a na nią mało gotowe. Dziś miały być spr. urzędowe, to na czwartek, a to co miałem zrobić w czw. pewnie zrobię w sierpniu. Jutro nie mogę jechać bo chytanie szczurów, a czwartek też biuro pracy, bowiem kończy mi się profil dla życiowo nieudolnych i społecznie nie przydatnych (w lipcu), to biuro się musi wykazać, że się starało i wysłało mnie do Centrum (taka moda z tymi nazwami) Integracji Społecznej, w którym Pani zaproponowała mi pracę [oczywiście do wyboru przy kuchni (gastronomii), pracowni krawieckiej, służby oczyszczania wioski (jak powiedziała - jeździ się z kierowcą i się oczyszcza) lub w pobliskim szpitalu przy kartotekach pacjentów] za jedyne 730zł netto. No zajebiście w *uj. Oczywiście dopowiedziała, że tego się w domu nie wysiedzi i zachwalała inne plusy tego rozwiązania. Jak już się wygadała, jak jej się wydawało przy tych rewelacyjnych pracach jakie oferują, to spytałem się czy teraz mogę ja?
- tak.
No to ponawijałem jej o kopalni, zaangażowaniu w to m-to, przedstawiłem pisma na dowód i, że nie mam teraz czasu na prace za (tak wysokie wynagrodzenie) 730zł netto. Na kartce musiałem to potwierdzić odmowę pracy za to, czego się w domu nie wysiedzi i tyle. Pani zrobiła adnotację do biura pracy, że przekazano informacje i zajęto się osobą.
Co dziwne, w budynku wcale nie było pusto. Czyżby praca za 730zł była taka atrakcyjna, nawet w pracowni krawieckiej były jakieś osoby. Zastanawiałem się, czy za tymi drzwiami Centrum jest jakiś inny świat?
Na razie plusem dziś był mięśniak z rana, tzn. po wstępnych procedurach ze szczurami, wsunąłem się do łózka 172. Ach znowu się powygrzewałem, trochę z nim pourzędowałem, ale już spokojniej jak ostatnio by nie było falstartu, ale i tak mały był. No cóż, wygląd robi swoje.
Tyle, bo za coś muszę się zabrać, by nie stracić dnia zupełnie. Narka.
Co Ty tak często na pocztę ganiasz, co? ;-)
OdpowiedzUsuńChyba Ci się z kimś innym pomyliło. Ostatnio byłem na niej jakieś 3 tyg. temu. Nwm. czy to często. Wejście na nią było wytraceniem czasu między pojazdami w rozkładzie, ale następny walił 2 min przed czasem.
UsuńHmmm, wydawało mi się że to u Ciebie, ale wszystko możliwe... :) Pozdrówy!
Usuń