piątek, 23 marca 2018

Piątek #1337

  Nawet nie wiem w co mam łapy wsadzić, tyle do roboty.
Był przedwczoraj 172. Niby nic nowego, bo okresowo wchodzi na stację, ale tym razem, w przeciwieństwie do dwu poprzednich razów, powiedziałem sobie - żadnego falstartu. No też tak było. Jednak w trakcie jakiś skład stanął pod wjazdowym, co obwieścił dźwiękowo. Pomyślałem i głośno powiedziałem:
 - pewnie 826.
   Siedząc dalej na 172 zadzwonił tel. Okazało się jednak, że to drużyna trakcyjna 230. W pośpiechu, jakoś z małym zastanowieniem powiedziałem, że jestem na ... poczcie. Fajnie, tylko jak zrobić wyjście ze stacji, skoro pod wjazdowym stał 230. Zastanowię się później, a tymczasem dalej zajmowałem się 172. Ręce miał już przywiązane, a klata z czasem zaczęła mu się robić czerwona. Bez falstartu, można by rzec, że nawet trochę nadrobiłem, zakończyłem, ale teraz należało opracować szybki plan, niby powrotu z poczty. Skorzystaliśmy z a'la tylnego wyjścia. Musieliśmy skoczyć jeszcze przez płot i byliśmy na drodze z poczty. Na szczęście chodnikiem nikt nie szedł, by było by dziwnie, jak przeskakuję płot. Do siatki wziąłem 3 dni temu odebrane listy, że niby teraz je odebrałem i z siatką wleźlismy do pojazdu 230. Wypadło bardzo naturalnie i chyba nic nie podejrzewał, bo dobrze się kamuflowaliśmy.
   Za to wczoraj był 826. Przylazł z 0,7 ltr. flachy, a ponieważ miałem trudny dzień to przystałem na łykanie. Jeszcze się pytał przed 22:00 czy przeciągniemy procedury co potwierdziliśmy. Po wyprawieniu więc ostatnich składów ze stacji, jak byliśmy sami, to najpierw, ubrany w dres i koszulkę powiedział, że może zostanie na noc, jak mu pozwolę spać na grupie A. Dałem zgodę. Po jakimś czasie rozpiął dres do brzucha i powiedział:
- chyba jednak zostanę na noc.
Znów po jakimś czasie rozpiął dres do końca, zdjął go i rzekł:
- zostane na noc.
W tym momencie pomyślałem (jak mówił o. Natanek) "wiedz..., że coś się dzieje.". Jak był w koszulce, to miałem już łatwiejszy dostęp do jego pleców, a przy bliższym kontakcie, bo raz przylgnąłem do niego od tyłu (na mnie alko już też działał), to i klata, i brzuch znalazły się w polu rażenia. Powiedział wtedy
- jesteś jak te węże co oplatają. Jeszcze jakiś czas gadaliśmy, aż on zaczął się przygotowywać do spania. Jak był w łóżku to jeszcze go głaskałem po rękach, ale dał mi do zrozumienia, iż na tym kończymy. Nie chcąc być nachalnym rozpocząłem procedury wyłączające i też położyłem się.
  Może mu się nagle włączyły hamulce, ale nie chciał doprowadzać do czegoś więcej.
  Oprócz tego spiętrzają się sprawy związane z imprezą 21-go. Nie wiem jak to wyjdzie, ale jak tak będzie dalej, to przed imprezą wywiozą mnie na ojom. Sprawy idą w dobrym kierunku, ale jak się jest samemu, a przynajmniej do wielu spraw, to moce przerobowe są ograniczone i więcej się nie da zrobić. Efekt - kolejkowanie spraw i następnie realizacja tych, wydawać by się mogło, najważniejszych, czy najpilniejszych. Reszta na boczny tor.
  Po za tym wczoraj wysiadł interenet ok. 20:00 co znowu na boczny tor wysłało kilka spraw, a teraz zastanawiam się którą kiedy wyciągnąć i zrobić. Można wydłużyć dzień do jakiś 36h, tak jak ustalono, że nie będzie zmiany czasu?
  Jutro na kopalnię, to wpis może w nd. zrobię, bo jeszcze spr. kopalniane do opisania. To narka.

3 komentarze:

  1. A widzisz, znowu poczta... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mózg zapamiętał Twoją sugestie odnośnie poczty i w awaryjnej sytuacji użył ponownie tej instytucji.

      Usuń
    2. Ha, tego się nie spodziewałem :)

      Usuń