Był dziś 826. Ponieważ imprezuje od wczoraj ze 172, który przylazł k/południa i chciał coś zrobić, ale akurat na stacji stał skład 230, też prawie zdefektowany, bo wziął urlop w pracy na chorobę, to niestety nic nie zrobiliśmy. Za to jak został 826 to dobrałem się do jego pleców. Po raz kolejny powiedziałem mu, że ma na nich bardzo delikatną skórę. Coś tam stękał na bóle pleców, zaproponowałem masaż, ale powiedział, iż chyba kolanem by mu trza było plecy rozmasować. Po 2 sek odpowiedziałem:
- w sumie to dało by się zrobić.
W każdym razie trochę te jego plecy pogłaskałem, zwłaszcza jak na boki mi ręce zjeżdżały, to organ zaczynał się budzić. No takie mięśnie w rękach, to jest coś. I pomyśleć, że Ci ludzie się tak wykańczają.
W środę byłem z 825 w Sosnowcu Maczkach. To nic, że on (825) nie ma orientacji w terenie i jak chciałem jechać przez M-ce, to musiałem zawrócić i zrobić koło przez K-ce, So-iec, Dąbr.Górn, by dojechać do Maczek, bo on tak zawsze autobusem jeździł, mimo iż dałem mu mapę papierową, w sensie atlas w spiralce, to nie, bo on wie, bo tak zawsze autobusem jeździł. Nadrobiliśmy jakieś 15km, ale to nic. Jechał do swojego kolegi maszynisty, podpisać papiery ze stowarzyszenia. Miło się rozmawiało, z nim (maszynistą), z żoną, ale na koniec powiedziałem:
- chętnie bym się przejechał, ale teraz nie mam totalnie czasu.
Faktycznie, przez organizacje imprezy, szczury nie mam w ogóle czasu. A'propos szczurów, dziś wyjechało 13 kolejnych. W sumie przez 1,5 tyg. pojechało ok. 45. Samego mnie ta liczba przeraża, ale jeszcze trochę ich zostało. Prawie miałem dziś dwa samce, ale przez własne zaniedbanie mi pitły. Nic, w przyszłym tyg. zrobię na nie polowanie. Ambitny plan zakłada dojście przed imprezą do jakiegoś rozsądnego stanu. Sam nie wiem ile to powinno być, ale nie w takiej ilości jak teraz, bo ich karmienie i obrabianie zajmuje 2, 3 h dziennie.
Zawożąc szczury do hurtowni niestety zabrał się z nami 826. Szkoda, bo tak mało mam chwil, że mogę z 979 pogadać, a tu kolejna odpadła. Nie nadrobi się tego, tak jak na kopalni nie wszystko czego nie zrobię, da się zrobić później. Czasem tego później już nie ma i nie da się.
(piszę, łykam, i nie wiem kiedy przejść na czerwony)
Chyba teraz.
Czasem muszę odreagować to łapanie szczurów. To jak są w klatce, tej z hurtowni, to traktuję to jak ich więzienie. Dostają tam większe porcje niż te na wolności, bo więzienie, to trza im to zrekompensować i samego siebie usprawiedliwić. Mam świadomość, że to wszystko to mój błąd i pisałem to już tu kiedyś, iż to jest najlepszy dowód na to, że brak decyzji jest też decyzją. Brak decyzji co z nimi zrobić kiedyś tam, było przyzwoleniem na ich rozmnażanie i do tego doszło. Teraz jakoś z "wdziękiem" usiłuję z tego wyjść, przeto łapane są młode, nie te całkiem młode, ale te trochę starsze, średnie. Samiczki są ułaskawiane, a samce niestety nie, bowiem to one przyczyniają się do dalszego rozmnażania.
Dobra, dość o szczurach, bo nie wszystkich to interesuje.
Dziś była dziwna sytuacja. W kuchni był 172, 230 i 826. Ten ostatni jest od dawna przez 979 podejrzewany o inklinacje homoseksualne. Mnie tam nie było, ale jak przenieśli się na grupę A to 172 zaczął nawijać, że 826 się wygadał i ciągnie go do drużyny trakcyjnej 230. (nie dziwie się, taki zdrowy mięśniak, mnie też ciągnie) 172 i 826 są od wczoraj w jakiejś tam imprezce i mogło się coś 826 wymsknąć, ale 172, który jednak się ze mną spotyka, jakby usiłował zachowaniem, czy tym co wypowiedział 826 zagłuszyć to co sam robi.
Pisałem to kiedyś, ze 172 też np. najgłośniej ze wszystkich się śmieje. To taki zagłuszacz własnych niepowodzeń, własnego zdupionego życia. Maska, którą zakłada na twarz, by nie pokazywać, tej prawdziwej, tej, która pokazuje, że życie nie jest takie łatwe, przyjemne, radosne.
Pisałem ostatnio o tej kobiecie, która z wózkiem przewijała się przez przystanek z larwą w środku. Miejsce urodzenia ma znaczenie. Nikt, jak małe skurwiele od 972 to wiedzą lub nie, ale kiedyś będą świadome lub nie, bo ich mózgi się nie rozwiną i nie obejmą tego.
A my... My mamy się średnio. Szczury zupełnie zniekszałciły (że też używam takich wyrazów) bieżące życie wypaczając je i zużywając czas dla siebie.
Co do wyrazów ostatnio mało używanych, to napisaliśmy do 230 sms-a "Czy wyluszczyliscie juz partnerce niewyczerpanom skarbnice imponderabiliuw?" To jest dopiero słownictwo mało używane.
Jak jak bym się chciał zrealizować znowu w roli dj-a na imprezce, ale to mało realne, bowiem nie mogę być od wszystkiego. Ostatnio przy czyszczenie rozjazdów znowu musiałem "tatusiować" tym co robili i tłumaczyć dogłębnie, co, jak, dlaczego i po co? Choć tu ukłon w stronę czynnych nauczycieli, że po jakimś czasie te mięsniaki-skurwiele (sic!) przychodzą i dziękują mi za opiekę, za przekazywaną wiedzę, za opiekę, za przydatne rady. To jest miłe. Nie wiem czy nauczyciele doznają takich chwil? To tak jak kiedyś powiedziałem kierowcy 188, że jazda z nim to prawdziwa przyjemność. Oprócz tego, że trza to umieć ocenić, to jeszcze trza się zebrać i mu to przekazać. Ile osób to potrafi?
O ile przyjemniej by się pracowało, gdyby większość ludzi miało włączone takie powiadamiane o dobrze wykonanej pracy. To mile łechcze i to się pamięta.
I teraz nadchodząca imprezka 21-04. Przeraża mnie to, bo nie jestem w stanie być w jednocześnie, nastawniczym, dyżurnym ruchu, kasjerką, dj-em, etc. Te funkcję muszę scedować na innych. Jak to wypadnie - nie wiem. Stawka jest bardzo wysoka. Tj. być, albo nie być jedynej takiej w PL inicjatywy. Już pomijam to w PL, ale w mieście, które jak widzę liczy na mnie. Nie wiem czy ogarniacie, ale 120 tyś m-to, a właściwie jego władze liczą na mnie, że to się uda, że to wystartuje, że to się powiedzie. To jest odpowiedzialność. Mało tego, nie jestem z Rudy Śl., a mam im robić dobrze i oni (m-to) na razie robią co mogą, by mi to umożliwić. To zaczyna mnie przytłaczać. Wystarczy jakaś moja drobna dysfunkcja, by to wszystko szlag trafił. Dlatego pilnuję się jak mogę, by nie nie zachorować na przeziębienie, na coś innego, co wyłączyło by mnie z działania. Jak był 230 przeziębiony dziś na stacji, to komunikat - z dala ode mnie, bo nie mam czasu się wyglebić do łóżka.
Na szczęście jest trochę więcej osób do pomocy, to jakoś mi się robi raźniej.
Nie uwierzycie, ale przez to ogólne zamieszanie ze szczurami, ze stacją macierzystą, zwrotną (Ruda Czarny Las) imprezą, nawet wyłączył mi się popęd seksualny.
Jak mam te małe szczury chwytać, jak one są takie pocieszne, jak zresztą większość małych zwierząt. Wszystkim to mówię:
- małe hipopotamy też są fajne.
Ale bredzę, dobrze że na czerwono, to nie będę miał wyrzutów.
Rzadko kogoś tu promuję, czy popieram, ale to (co już z 2 m-ce temu wychwyciłem) jest rewelacyjne (w sensie ten koleś).
Zupełnie przypadkowo znalazłem go słuchając
Oczywiście oryginał z występu wypierdoliło z yt.
Z ostatniej chwili, 172 napisał sms-a, że wbija tu na noc. To się będzie działo... , a może nic nie będzie...
Dobra, koniec pierdolenia, bo przyszedł, choć wyszedł jeszcze na chwilę 172, na noc.
Miłej nocy zatem :)
OdpowiedzUsuńOdpowiedź jakby w poniedziałkowej notce.
OdpowiedzUsuń