niedziela, 11 marca 2018

Niedziela #1331

   Małe szczurki są rewelacyjne. One potrzebują jeszcze ciepła, którego nie zawsze daje matka, bowiem musi iść żreć, wyjść na spacer, pogadać z koleżankami itp., przeto one znalazły miejsce k/grzejnika i pod nim leżą wygrzewając się. Widok jest rewelacyjny. Chciałem zrobić zdjęcie, ale nie wiem czy wyszło, bowiem bateria słaba.
   Przy okazji matek, jak wczoraj jechałem na kopalnię, to na przystanku (siedziałem w tram) szła ok. chyba 30-ki kobieta z wózkiem, trochę brudna, zużyta przez życie, wózek również udupiony - pomyślałem zbiera puszki i inne śmieci i wciepuje do wózka. Jakież było zdziwienie jak przeszła k/tram, a w wózku larwa. Jadąc dalej rozmyślałem - być może kolejny przepiękny skurwiel, który z powodu msc. urodzenia ma już zwalone życie. Jakby ktoś myślał, że po takich brzydkich matkach nie ma ładnych skurwieli, to byście się zdziwili. Sam się czasem zastanawiam jak to się dzieje.
  Po za tym poprzedniej nocy już dwa, te oswojone szczury spały przez część ze mną, dzisiejszej on się przewijał pod kołdrą. Cały czas się zastanawiam, że one przychodzą do mnie. No bardziej rozumiem jak pies, czy kot wlezie do łóżka, ale szczur...
  Te małe szczury, pod grzejnikiem są jeszcze b. małe. W zasadzie wychodzenie małych z gniazda zależy od msc. w którym matka je zrobi. Jak jest trudno dostępne, tzn. z przeszkodą, której małe nie są w stanie szybko pokonać, to wychodzą już w miarę duże. Natomiast jak gniazdo, jak w przypadku tych pod grzejnikiem, jest w poziomie podłogi, pod szafką, to całkiem małe już z niego wypełzają na zewnątrz i penetrują okolice. Tak dotarły nieopodal gniazda do grzejnika, przy którym się wygrzewają.
  Wczoraj na noc szczury dostały śmierdzącą rybę. W piątek były na stacji składy i któraś drużyna trakcyjna zostawiła w reklamówce rybę. Nawet o tym nie wiedziałem. W piątek wymieniłem klatkę na szczury, bo 16 wyjechało i w korytarzu jebało jakby po skunksie. Pomyślałem w klatce był skunks i teraz tak wali. Z błędu wyprowadził mnie 834, który odnalazł na poręczy rybę. Przeniosłem je w zimne pomieszczenie, po za tym na stacji tak nie waliło już. Nawet nie zwróciłem uwagi, bo jak wstałem w sob. to pod siatką z rybą były b. ożywione szczury i w dużej, jak na korytarz ilości.
  Ponieważ do wieczora nikt do ryby się nie przyznał, a ryba wyglądała jak płaszczka, to opłukałem ją i surową położyłem na blat. Szczury, jak poprzednio, dostały euforii. To by trza było nagrać, bo do opisywania się średnio nadaje. A może to ta zmiana menu tak na nie działa, w każdym razie stałem i patrzałem chyba z 20 min jak zajmują się rybą, a właściwie jak ona znika w oczach. U samiczki oswojonej zauważam, że im więcej dostaje frykasów tym jest bardziej wybredna.
  Dobra, tyle, bo wyjazd na kop. znowu w totalnym biegu. Ciekawe czego zapomnę, bo przy takim popierdalaniu zawsze coś zostanie. Najlepsze, że jak mam wyjść to szczurom się włącza, bądź z nami, baw się z nami itp.
  Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz