Zima tego roku jest zajebista. Już pomijam to, że śniegu jak na lekarstwo, to jeszcze dziś słonecznie i 8C na termometrze. Czuje się jakby wiosnę w powietrzu, choć to jeszcze nie czas na nią.
Szczury się mają za dobrze. Oprócz tego, że w ub. tyg. dwa zostały zaniesione do węża, to reszta chyba już zaczyna się ponownie rozmnażać. To będzie jakiś dramat. Postanowiłem, że oddzielę samce od samic, tylko nie wiem jakie miejsca pobytu im zrobić. Właściwie i tak opanowały kuchnię i grupę A. Czasu nie zostało wiele, ale z jednej strony na szczęście obiegi z cysternami wstrzymane przez 2 tyg., z drugiej co te szczury będą żarły?
Wczoraj na kopalni drobne zabezpieczenia, ale co raz mniej już jest, bowiem oprócz mnie chodzą likwidatorzy i sukcesywnie likwidują.
Otwarli pomieszczenie głównej rozdzielni prądu. Wszedłem do środka i chciałem sprawdzić czy działa oświetlenie. Przełączyłem wyłącznik, zaczęły się zapalać świetlówki i nagle z tyłu rozdzielni za regałami coś zaczęło się smażyć. Zrobiło się pomarańczowo w pomieszczeniu. 2 sek za nim zatrybiłem, że należy wyłączyć prąd oświetlenia. Oczywiście bezpiecznik nie wybił bo listwy przenoszące prąd to po 20, jak nie więcej cm. miały, to bezpieczniki chyba na 1000A jak nie więcej. Wszedłem do środka jakieś 3 m (pomieszczenie długie na 30 m), ale się wycofałem, bo pomyślałem, jeżeli na tych listwach po 20cm jest prąd, to jeszcze przeskoczy i mnie tu oświeci i się zesmażę jak to coś tam z tyłu. Swoją drogą, fajnie elektrycy tam robią, że nie zostawili tego w stanie bezpiecznym.
Z wozu Drzymały wymontowałem ostatnie już gniazdko i jedną oprawę oświetleniową na świetlówki 20W, jeszcze jedna została. Docelowo do zamontowania na nastawni, ale jak to będzie się okaże. Jutro jadę do UM, bo pismo do nas spłodzili i co z tego wyjdzie nie wiem.
Im więcej czasu upływa, tym mniej jestem przekonany do tego na co się porwałem. Tzn. jak jestem na terenach kolejowych, na nastawni, to pełny relaks jakiego bym gdzieś indziej nie miał. Pomijam już skoki adrenaliny, jak w głównej rozdzielni i innych pomieszczeniach, do których wchodziłem i prawie za każdym razem jak łażę po sortowni coś się przydarzy, ale to jest to, czego nawet dom strachów w Katowicach nie ma w sobie, a tu wszystko za darmo (ewentualne zesmażenie się też). Nadto przebywanie na terenach kolejowych, szkoda tyko, że to wszystko w zimie, której tak nie lubię. Jakbym zachorował, to by mnie musieli z łóżkiem i kroplówką na jakąś nastawnię dać, to proces zdrowienia wypadł by zdecydowanie szybciej. Ale problemem jest nadal brak ludzi. Tzn. nie ogłaszam się na razie, ale widzę, że czasy się zmieniają i rozrywką dla wielu młodych ludzi jest elektronika, w którą ślepią przez większość dnia. Zrobienie czegoś w terenie to już jakiś cud.
Na nastawni się osusza, na tyle na ile się da, jak jestem, to się ogrzewa, zresztą zima łagodna jest. Z grzejników co było do podłączenia jest zrobione, został jeszcze jeden, ale zobaczę jak wyjdzie. I tak pobór 11kW jest duży i na dłuższy czas wystarczający. Niestety tylko na parę godz. jak jestem włączam, tak by już dawno tam było ciepło.
Tyle, bo dziś dzień porządkowy, po dwu dniach na kopalni, więc zabieram się za dalsze prace.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz