Wczoraj, prawie ostatecznie, bo zarzekał się, że jeszcze na stację wejdzie, wyprawiliśmy z grupy C 371. Przeniósł się do m-ta, w którym pracuje i z buta ma do roboty 15 min. Wynajmuje za 500zł + koszty pokój z kuchnią zrobiony na nowy (lipny) styl. Chwalił się szafą z drzwiami przesuwnymi, ale ona oprócz drzwi cała się przesuwa, a przynajmniej mocno chwieje i potrzebne są duże kątowniki, by ją ustabilizować. Podobnie z małymi mebelkami, w których zawiasy już latają.
W kuchni nie ma kuchenki gazowej, a gaz jest z butli, dowożony na zgłoszenie. Generalnie pusto w mieszkaniu, ale też i 371 przez rok czasu nie obkupił się żadnymi przedmiotami niezbędnymi do życia oprócz rolek do jeżdżenia, na które wybrał się, zajmując grupę C, raz. Zupełnie bezsensownie zrobiliśmy dwa kursy, jakby nie mógł się do jednego zapakować. Drugi kurs wczoraj (pierwszy w sob.) odbył się o 06:10, bowiem przebudziłem się ok. 04:30, nie mogłem już zasnąć, a przebywający na grupie A, w torze 979, 371 też już nie spał co słyszałem, wobec tego o 05:00 wylazłem z łóżka.
Krótka analiza - jak ma mnie budzić ok. 08:30, bo on się już wyśpi, to wstaję z łóżka i wywożę go na new mieszkanie, wracam i legam dalej spać. Tak też zrobiłem, ponownie położyłem się ok. 08:30.
371 ma już problem alkoholowy, stąd jego wyprowadzenie z grupy C ma więcej, dla mnie plusów. Otóż jak jechaliśmy to w drodze tam, kupił w sklepie setkę, do tego piwo. W drodze tam łyknął wszystko. W drodze powrotnej kupił już "ćwiartkę" (obecnie to 200-ka) i jeszcze mnie chciał w to wciągnąć, ale się nie dałem. Nie wiem jak on się tam zbilansuje, ale to nie moje zmartwienie. Tu, ostatnimi czasy, znowu pożyczał kasę, bo mu brakowało. Tam będzie jej miał jeszcze mniej, bo mieszkanie + opłaty, a tu żył za 200zł i jeszcze się nie bilansował.
Niby tam "wsadził" 1500zł w mieszkanie, ale nie wiem jak, bo przecież bieżąco nie ma, chyba że z wypłaty będzie oddawał na raty wierzycielowi, ale tu się on może zdziwić.
Nawet dobrze, iż pojawił się pretekst do zwolnienia grupy C, bowiem tak zalegałby mi nie wiedzieć jeszcze jak długo. A wczoraj, sytuacja wyjebka. Po wyprawieniu 834 pusta stacja. Zupełnie inaczej funkcjonowałem, a i szybsze procedury wyłączeniowe, bo nikt nie rozprasza, nie stęka, nie angażuje, swoboda działań i przemieszczania się na stacji.
Pretekstów do uwolnienia grupy C, było oczywiście więcej. Z wiekiem odechciewa mi się bycia czyjąś sprzątaczką. Rekord, to garnek po rosole, który przez pół roku był brudny, bo on się zabierał za jego mycie i dopiero jak wpadł na pomysł robienia następnego rosołu, to go dopiero umył. Własnie, ciekawe w czym tam będzie robił rosół, bo mieszkanie jest puste, a swoich garnków tu nie miał. Właściwie to pojechał z ubraniami, butami, tymi rolkami, nożem (innych sztućców brak) pościelą i to cały posag. Następna spr. to zdrowotna. Zaczyna się rozpadać o czym trochę przebąkuje, ale niechętnie, bo wiadomo - mięśniaki-skurwiele są niezniszczalne. Z tego co tam kiedyś w rozmowie powiedział, że często go głowa boli i jak sra to od 1,5 tyg. z krwią. Oczywiście do lekarza nie polezie, bo nie ubezpieczony, a w jakikolwiek sposób ubezpieczyć się nie chce. Oczami wyobraźni widzę spadające na mnie koszty, jak się jeszcze bardziej rozpadnie, nie będzie w stanie pracować i nagle urwą mu się środki do życia, a on na grupie C stacji macierzystej i na kogo spadło by finansowanie?
Co do rozpadania się, samemu czy z pomocą, to właśnie się dowiedziałem, że 899 leży w szpitalu pod kroplówkami. Jemu pomogli. Się dowiem więcej, to jutro postaram się napisać. Tak żałuję, że mu przy spawaniu nie zrobiłem zdjęcia..., ach.
Sprawy kopalniane, bo weekend na kopalni, opiszę też jutro. Teraz bieżące zajęcia na stacji. To narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz