Jeden z bardziej beznadziejnych sylwestrów, ale takie też są, oprócz tych zajebistych. No cóż. W tym roku spasowałem z imprezką, pamiętając poprzednie wpisy, że dla krótkich chwil obciągnięcia jakimś małolatom, organizowanie całej imprezki, następnie sprzątanie po niej, to już chyba nie dla mnie. To też w tym roku totalnie odpuściłem.
Za to od 16:35 do 20:25 byłem kierowcą przewożąc, rozwożąc i odwożąc uczestników różnych imprez sylwestrowych.
Wracając do sprawy spiny między 172 i 371, to oczywiście sprawa rozwinęła się dalej. Niestety nie wszytko mogę tu opisać, ale 371 użył w starciu ze 172 narzędzia, a to już jest w kodeksie skurwielowym poważne wykroczenie. To narzędzie raziło głowę 172, jednak ten zaprawiony w bojach przeżył to. Niestety, to ma swoje konsekwencje. Jeżeli starcia ręczne, tzn. bez dodatkowych narzędzi są trawione przez skurwieli jako normalne wyjaśnianie spraw, to użycie narzędzia już nie, przeto to, ze strony 172 nie będzie pozostawione bez odzewu.
W związku z tą sytuacją musiałem się skonsultować z 979, którego odbierałem popo wraz z nibylaską od niej i wiozłem na imprezkę na tauzen. 979 potwierdził poważność sytuacji i razem ustaliliśmy, że, niestety, w związku z zaistniałą sytuacją trza dać 371 czas na zwolnienie toru na grupie C. Ten czas to 3 tyg., bym wyszedł też z "twarzą" z tej sytuacji. Mam nadzieję, że w tym czasie nic się nie nawyrabia na stacji macierzystej, bowiem sytuacja jest groźna.
Oczywiście nie znam kodeksu skurwielowatego dobrze, a jak potrzebuję to posiłkuję się info u 979, jak zrobiłem dziś, ale, co pisałem we wczorajszej notce, to może mieć konsekwencje i jak widzę dziś już ma.
Po za tym, jak przed południem odwoziłem 979, bo w nocy stacjonował na st. mac., to mówił, jednocześnie zastanawiając się, czy dobrze zrobił wchodząc w związek z nibylaską, bo ona się szybko obraża, on się raczej nie zmieni i w ogóle nie wie, co będzie dalej (no ja niestety też). W przyszłym roku (już w tym) mają zamieszkać razem w mieszkaniu matki 979. To będzie sprawdzian dla związku. Uczucia miłości w zderzeniu z bieżącym życiem osadzonym w wiosce.
No w sumie to napiszę, choć zastanawiałem się czy to zrobić. Po spięciu między 172 i 371 poszliśmy w trochę odosobnione miejsce. 172, jak przystało na rasowego skurwiela do starcia rozebrał się do klaty. Jak to przy spięciu, adrenalina się podnosi, organizm zaczyna pracować na wysokich obrotach, przeto 172 w klacie, z napiętymi mięśniami i rozgrzany stał się obiektem pożądania dla mojego instynktu pożądania. Przykleiłem się do niego od tyłu, głaszcząc go po klacie, brzuchu, bicepsach. Wszystko rozgrzane, bo przed chwilą było gotowe do akcji. Na wierzchu napięte żyły wypełnione krwią przetaczaną w zmożonym tempie przez serce. To ciepło bijące od całego odkrytego ciała, to bezcenne. Wyglebiliśmy na podłogę. Pytałem się czy dać mu jakiś koc, czy podkładkę na podłogę, ale powiedział, że schłodzenie (w sensie od podłogi) dobrze mu zrobi. Dla mnie to lepiej, bo działało to jeszcze bardziej na mózg. Jak siadłem na nim, to odbierałem jego ciepło ciała, jednocześnie czując rosnące napięcie w jego organie i dodatkowo ruchy pionowe brzucha wzbudzane przez mózg i naprężający się jego organ. Już prawie dochodziłem, kiedy usłyszeliśmy jakieś odgłosy z grupy A. Na niej pozostał kolega 172, a najprawdopodobniej wszedł na nią 371. Oczywiście 172 wystrzelił prawie z pode mnie na grupę A chcąc sprawdzić co tam się dzieje i jednocześnie polując na 371. Jak szedł na grupę A, to 371 wydalił się na grupę C i po chwili 172 powrócił do miejsca ubocznego, pozostawiając na grupie A swojego kolegę, informując go by siedział przed kompem i nie wchodził nam przeszkadzać w "rozmowie".
Musiałem zacząć od początku, mózg też od nowa musiał się wstawić na odpowiednie tory i załapać sytuację. Jego nagrzana klata, brzuch, wyżyłowane mięśnie rąk - biceps, przedramię, to robiło takie wrażenie, że długo nie trwało.
To w ogóle dla większości trudno będzie zrozumieć - dosiadanie rasowego skurwiela, który przed chwilą, czy przed kilkoma minutami, prawie miał starcie. Co też pisałem wielokrotnie, jakby chciał, to by mnie położył jednym ciosem, to jednak jakoś mnie trawi i mało tego reaguje na to co robię (dla mnie pozytywnie). Zresztą nie będę się teraz nad tym rozwodził, szerzej to opisywałem w jakiś tam poprzednich wpisach.
No i nie wiem czy zaczynać jeszcze jakiś inny temat, może pozostawię to na następny wpis. Ciągle się nie wyrabiam z wpisami, z fb dot. stacji RKP (RCL) i z wieloma sprawami. Jak się weźmie za dużo obowiązków na siebie to tak jest. Coś musi leżeć odłogiem.
To jeszcze się załapie. Otóż, mam już jakieś doświadczenie życiowe, przeto pewne sprawy, rzeczy jestem w stanie przewidzieć jak również zachowania, reakcję ludzi. Czasem staram się im (mięśniakom) tłumaczyć, podawać rozwiązania, ale często jest to, jak grochem o ścianę. Następnie przyłażą, bo nie wyszło, bo coś tam i potrzebują pomocy. Co raz częściej też przypominam im, iż wnosiłem inne rozwiązania, ale nie skorzystali, to teraz niech się walą na ryje. Nie ma oburzenia w ich zachowaniu (w końcu mięśniaki-skurwiele), ale czują się trochę zakłopotani moją odmową działań już po, kiedy można to było rozwiązać inaczej. Mnie też nie chce się już prostować spraw, które mogły toczyć się inaczej.
To tak jeszcze statystycznie dopiszę, że na sylwestra temperatury jakich można sobie życzyć. W nocy było 6C, więc nikt pewnie nie zamarzł na imprezkach sylwestrowych plenerowych. Dziś też w ciągu dnia 6, 7C. Dobrze, mniejsze koszty ogrzewania, a białe dziadostwo nie utrudnia funkcjonowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz