sobota, 4 marca 2017

Sobota #1153

  Ale miałem dziś sen... Mój mózg jest czasem niemożliwy.
  Akcja działa się w internacie dla szkoły średniej. Nie wiem jak się tam znalazłem, ale chciało mi się sikać. Poszedłem więc szukać ubikacji. Przechodziłem przez przechodnie pokoje, w których urzędowała młodzież zasadniczo rozebrana z koszulek i w majtkach, bowiem była to godz. mycia. W końcu dotarłem z jednego z pokoi do łaźni, ale na złość ubikacji nie było. Przeszedłem środkiem między kabinami po lewej i prawej, w których myli się chłopcy. Nie było tam kotar, czy drzwi więc było ich widać, a woda chlapała na podłogę z jasnobrązowych kafelek, choć każda kabina miał próg wysokości jednej cegły okafelkowany. Chciałem wejść do jednej z kabin i myć się razem z jednym z nich, ale myślałem - nie mogę, bo się wyda. Miraż mycia się razem z mięśniakiem w kabinie był przepiękny. [być może mózg przywołał sceny, które kiedyś miałem z 800 na jakimś wyjeździe (już nie pamiętam dokąd), ale byliśmy grupą tzn. większość kolegów była od niego, gdzie właśnie w hotelu czy domu noclegowym myliśmy się wspólnie pod prysznicem mydląc swoje ciała. Oczywiście pożądanie brało górę i pod prysznicem doszło do seksu. Z umywalni wychodziliśmy osobno, ustaliliśmy, że on pierwszy, bowiem pierwszy do niej wszedł, ja za jakieś 5 min]
   W głowie miałem myśl - muszę się pilnować i szedłem dalej, ale za ostatnimi kabinami znowu były pokoje, w których albo już po, albo przed myciem rozmawiali przy łóżkach, czy na łóżkach mieszkający tam, Z drugiego czy trzeciego pokoju wróciłem w stronę łaźni, ale tych ubikacji nie było. No szlag gdzie je schowali - pomyślałem. Trochę więcej czasu spędziłem przy prysznicach, bo był pretekst. Co ciekawe przy tej ilości młodych nie było jakiegoś skonkretyzowanego osobnika. byli jakby bardzo przyjemnym tłem. Wszyscy chudzi, bardziej lub mniej umięśnieni nikt z nich na razie się nie wyróżniał. Wreszcie za wąskim przejściem za ostatnią kabiną znalazłem ubikację. Zrobiłem co trzeba i teraz chciałem skorzystać z umywalki, ale podobnie nigdzie do cyca, nie było umywalki, a kabiny zajęte przez myjących się nastolatków. Figury oczywiście przednie, ani jednego grubasa, a w tych mijanych i myjących się co jakiś czas trafiał się ładniejszy, trochę mulat, symetrycznie umięśniony. Oczywiście w śnie powstrzymywałem się aby mi nie stanął, bo co by sobie pomyśleli? I z takim nastawieniem nadal poszukiwałem umywalki. I teraz wychodząc z pomieszczenia umywalni nagle jeden z nich się skonkretyzował. Niski mięśniak, wychodził w stronę pokoi. Szedłem za nim i trochę przypominał mi 977 choć był białego ciała, a 977 jest mocnym mulatem. Robiło się już późno, to też część zaległa w łóżkach, część jeszcze funkcjonowała i rozmawiała ze sobą ściszonymi glosami. Tak dotarłem do pokoju, w którym już prawie wszyscy spali i znalazłem umywalkę. Była na dziwnym poziomie łóżka śpiącego, zaraz obok niej z lewej strony spał jakiś chłopak, a z prawej strony ściana. Pomyślałem, chyba jakaś sierotka, że go umieścili obok umywalki, albo za karę, przeca go tu muszą budzić korzystając z niej. Aby nie było, że go budzę to pojedynczy kran, tylko zimna woda, trochę go odkręciłem, a pokrętłem był taki stary motylek, jak jeszcze u babci kiedyś był przy umywalce na sieni. Opłukałem ręce starając się nie chlapać na niego i przez przechodnie pokoje musiałem wracać. W drugim pokoju, ponieważ zrobiło się już na tyle późno, drzwi było zastawione zabawkami na podłodze. Ich otwieranie powodowało hałas, który miał zbudzić chłopców w razie jakby z drugiego pokoju czy z dalszych wchodziły do nich jakieś skurwiele. Takie zabezpieczenie przed zaskoczeniem. Uchyliłem na tyle na ile się dało cicho drzwi, których skrzydło prawie ocierało się o szafkę przy ścianie. W niej było miejsce na owe zabawki, a jak te drzwi uchyliłem to okazało się, że z drugiego pokoju jeszcze nie zdążyli schować wszystkich do szafki i jak je otwarłem to ręce przede mną chowały je do szafki na półki. Nie widziałem posiadaczy rąk, a tylko same ręce. Były wśród nich zabawki różowe. Raczej się powstrzymuje przed wyśmiewanie i chwilę nic nie mówiłem, ale w końcu powiedziałem:
- różowe? (wszak internat był dla samych samców)
 Wszedłem do innego pokoju i senny nastrój mi się udzielił. Położyłem się na łóżku jednego z nich, było akurat wolne. Po jakiś 5min, w czasie których przysłuchiwałem się i przypatrywałem życiu w takim pokoju, przyszedł jeden i powiedział:
- już późno, musi Pan iść.
  Niechętnie wstałem i wyszedłem z pokoju na korytarz.
  Tu pierwsza część snu się urywa. Ale druga dzieje się jakby w połączeniu z pierwszą. Otóż jak już wyszedłem z internatu to przechodziłem k/sali gimnastycznej przyinternatowej i wuefista okazało się jest nasz i chce mi obciągnąć. Od razu powiedział, że musimy znaleźć ustronne miejsce, bowiem nie chce aby się wydało. Patrzałem na jego wygląd, też był w klacie i pomyślałem:
- może być, tylko gdzie to miejsce do cyca?
  Chodziliśmy i szukaliśmy, trafiliśmy na korytarz znowu pełny chłopców nadal w klatach, ale tym razem ponieważ na wf-ie tak ćwiczyli.
  I na tym etapie sen się urwał przebudziłem się i faktycznie poszedłem do ubikacji.
  Ciekawy o tyle sen, że żadna z postaci nie była spersonalizowana. Ot tak jakby faktycznie weszło się do internatu, w którym nikogo by się nie znało. Po prostu przechadzałem się między nimi przyglądając się im w godzinie mycia.

2 komentarze:

  1. Cóż za wyobraźnia :) Powstrzymać się przed tyloma ciastkami, by nie drygnął chyba nie możliwe. Jak dla mnie... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powstrzymywałem się w śnie, ale jak faktycznie wstałem udać się do ubikacji, to organ naprężony, aż przeszkadzał w tej czynności.

      Usuń