poniedziałek, 13 marca 2017

Poniedziałek #1159

W pt. 979 pojechał na imprezkę do kato, wracał ze zwiedzaniem części Górnego Śląska, a na stację macierzysta dotarł o 06:30, ale teraz nie o tym, a o kolejnej imprezce tym razem w stacji macierzystej w sob. z 971, na której był również po czasie 979, by po raz kolejny nie wracać okrężnymi. Sporo się jakoś nie polało, ale nie wiedzieć czemu tuż przez 02:00 979 wyglebił i był prawie nieżywy. Wyglebił podobnie jak kiedyś tam w opakowaniu na rogówce, tym razem w koszulce. Sytuacja nie była taka dobra, bowiem na grupie A stacjonował jeszcze 971 na dawnym msc. postojowym 979. No nie pozostało nic innego jak położyć się prawie obok, bo byliśmy zwróceni do siebie pod kątem 90 stopni. Jego głowa wchodziła akurat na msc. stacjonowania mojej głowy. Położyłem się przykryłem i z wolna przysunąłem moją głowę do jego głowy. Tak przysuwałem i przysuwałem, aż nos natrafił jego włosy, krótkie, w końcu zatrzymał się prawie na skórze głowy. Oddychałem teraz przez jego włosy, chłonąc zapach 979. Prawą rękę oczywiście wypuściłem do przodu i podobnie jak wtedy chwyciłem jego ciepłą dłoń z gładką skórą. Przez jakiś czas opuszkami palców przesuwałem po jego palcach, po zewnętrznej stronie dłoni, okolice nadgarstka. Czasem pod skórą wyczuwałem tętniące żyły. Palce mu trochę prostowałem głaskając je swoimi. Trochę pogłaskałem go też po umięśnionej szyi, więcej nie robiłem, bowiem na grupie 971, a nie wiedziałem, czy już śpi, czy zasypia. Trochę miałem jakby związane ręce. 
   Odbierając go zmysłem powonienia, zmysłem dotyku, ta bliskość jego, to tym razem zasnąłem w tej pozycji szybko, bowiem zapach, bezpośredni kontakt ukoił mnie do snu. Prawie jak poprzednio, przebudziłem się jakoś za dwie, może trzy godziny, ale ileś spałem. Trochę się od niego odsunąłem, jego dłoń też uwolniłem, a jak już ponownie chciałem się przysunąć to on przebudził się i ruchem manewrowym przetoczył się na swoje obecne miejsce. 
  Ach tak zasypiać to bym mógł dziennie. Oczywiście rano, pomimo tego, że nic nie było, ale jak się przebudził przed przeniesieniem to odebrał chyba tą moją bliskość, więc manewry, to powiedział:
- nic nie pamiętam z tego jak spałem. 
  Już to tyle razy słyszałem od mięśniaków, że jakby standard i nie robi to wrażenia.
  Co do powrotu z imprezki z kato, w którym był z bratem od 895 to wyszli z niej niby coś po 01:00. Brat wracał taksą, ale 979 nie chciał, postanowił wracać środkami masowego rażenia. Ponieważ orientacji w terenie to on niema  w ogóle, to przez ok. 5h, krązył po aglomeracji. W tym czasie wylądował na Miechowicach, w których jakimś dwu ciulnął w ryj, jak się go spytali czy jest za Polonią Bytom, był w Tarnowskich Górach na dw. autobusowym, a w tramwaju w Bytomiu powalił obsługującego tram., bowiem ten mu powiedział:
-chuju wstawaj, 
 ale ten widocznie nie wiedział, że do rasowych skurwieli się tak nie gada, bo ich odruchy w pewnych kwestiach są nie do powstrzymania. To podobnie jakbym któremuś z nich powiedzieć "cwelu" - no w ryja pewne. Jeszcze w innym tram kopnął psa, który na niego ujadał, a ponieważ pies był z jakimś dziadkiem to wysiadł, by mu czegoś nie zrobić. W końcu, ktoś go pokierował i stanął pod wjazdowym o 06:33. Nie miał kluczy, bo słusznie zaproponowałem mu je zostawić, kartę z bankomatu i inne zupełnie nieprzydatne rzeczy. Rano wrócił bez telefonu, ale później się okazało, że zabezpieczył go brat od 895. Jak do niego zadzwonił jakoś po 14:00 to widziałem narastający uśmiech na jego twarzy z powodu znalezienia telefonu. 
  Jak sam 979 powiedział później taki powrót raz na jakiś czas jest mu potrzebny. Powiedział to po tym, jak z mojej strony padło, że jednak trza go odbierać po imprezkach w kato, ale fakt obicia kilku ryjów jest, co już pisałem kilka razy, potrzebny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz