Ludzie to jak już przejdą w wiek 20+ to niewiele się zmieniają jeżeli nie mają silnych bodźców do zmian, presji otoczenia i innych czynników wpływających na zaistnienie takiej potrzeby.
Przychodzą do mnie z wioski przeróżni i zauważam u części, że jak już z pewnymi wartościami weszli w wiek 20+ to zmienić je jest niezmiernie trudno, albo po prostu z drugiej strony tego nie potrafią. Otóż przychodzi taki jeden, nie ma numerka, bo jest brzydki, to kontakty z nim są wymuszone przez innych. Jego ojciec ma warsztat, w którym synowi dał pracę. Od lat się wadzą między sobą, do tego stopnia, że syn, przestaje u niego pracować, ale po tyg. dwu wraca, bowiem oprócz brzydoty jest mało wykształcony i nieudolny, to kto go przygarnie? Po powrocie zawsze słyszę, nawet ostatnio parę dni temu, że:
- wyjaśniliśmy sobie pewne kwestie i teraz powinno być już dobrze.
Mimo tego, że to wyjaśnienie kwestii było już może dwudzieste któreś, jak nie więcej, wczoraj przylazł i mówi, że jednak idzie do innej pracy, bo się znowu (jakby to było coś nowego) powadził ze starym. Na szczęście ssanie na rynku pracy jest co raz większe to i jego zaczyna rynek wchłaniać. Ostatnio też 834 przebąkiwał, że w pn. idzie do firmy bo ta poszukuje pracowników (czytaj - bardziej rozgarniętych głupoli).
To podobnie u 172, który wczoraj dzisiejszej nocy spał niby na ogródku, bowiem po raz 158 powadził się ze starym, z którym cyklicznie się wadzi. Po każdym powrocie do domu jest lepiej, aby znów doszło do awantury.
Jakoś z 979 udało nam się wypracować skuteczne rozwiązanie. Jak któraś strona jest podminowana, to omijamy się wzajemnie, nie gadamy do siebie, trzymamy się na dystans. Może dzięki temu, że oboje stosujemy tą zasadę, wprowadzonę przeze mnie dobrych kilka lat temu, nie wadzimy się i nie pamiętam, kiedy nam się to zdarzyło. No było, na pewno, bo na podstawie tych kłótni zostało wprowadzone to rozwiązanie, ale działa do dziś i to jest ważne. Wiemy, że w czasie kłótni ludzi wygadują różne, nie chciane wyrazy, ale nie da się tego później wymazać. Zostało powiedziane i żadne "przepraszam" nie anuluje tego co się powiedziało. A tak funkcjonujemy dość dobrze ze sobą od kilku lat i jak dla mnie mogło by to trwać jak najdłużej, choć mam świadomość, że przecież nie będzie ciągle ze mną mieszkał.
I tak mi się wydaje, że wychowanie tych lokalnych skurwieli to błędy w dużym stopniu rodziców, którzy jak 972 nie jest w stanie przekazać żadnych wartości, oprócz skurwielostwa i pozostawienia dzieci na wychowanie, czy raczej wyhodowanie przez ulicę. Ta, jak wiemy, hoduje na własny, unikalny sposób.
Jechałem ostatnio z 979 do jego niby laski na Ligotę i w drodze pytałem się go, czy nadawałbym się na instruktora nauki jazdy. Wywód swój uzasadniałem dość szybkim nauczeniem się prawidłowej jazdy przez 979 pod moim okiem, czy z moimi zaleceniami, które zawsze uzasadniam. Sam jak jeżdżę z 979 to jestem z siebie zadowolony, że udało mi się mu tyle przekazać, a nadto, że on to stosuje w czasie jazdy. Niewiele zostało już do poprawienia, ale już mniej intensywnie nad tym pracuje, bowiem postęp w jeździe, mimo tego, że przez zimę bardzo niewiele jeździł, jest duży, do tego stopnia, że znacznej części jak z nim jadę wyłączam funkcję patrzenia na drogę i kontrolowania co robi i jak wkomponowuje się w ruch uliczny, bowiem wychodzi mu to b. dobrze. To, co mu powiedziałem, kolejna rzecz, z której jestem zadowolony, że się udała. Wszak metody jazdy, zostaną mu na lata i tak ma być. Ma jeździć bezpiecznie, oszczędnie i pewnie. Tylko, że reasumując, to ja musiałem poprawiać pracę instruktora nauki jazdy i to w szybkim tempie, aby złe nawyki nie zostały utrwalone. Od razu przypomniał mi się filmik, puszczony w TV kiedyś, jak instruktor wydzierał się na kursanta i rzucał w niego mięsem (słownym). Po takim instruktorze to można wiele wynieść.
Po za tym, jutro wyjazd od 824. Miał być dziś, ale we wczorajszym obiegu z cysternami trochę żarcia najechało, to trza to zeżreć, a po za tym, jutro mam też być u 811, dziś śpi tu 172, bo przylazł rano o 06:45 to już i tak późno by jechać.
Tyle, do następnego. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz