wtorek, 24 grudnia 2019

Wtorek #1630

Wczoraj o 16:42 zadzwonił weterynarz, że żyrafka zmarła po zabiegu. Zamurowało mnie przy telefonie. Dyplomatycznie zakończyłem rozmowę, by nie przeciągać, bo to niezręczna sytuacja dla obu stron, ale mnie się zrobiło słabo. To był ostatni w miarę oswojony szczur. Nawet za dużo zdjęć jej nie zrobiłem. 
   Do weterynarza jak ją niosłem to była bardzo spokojna. Nawet powiedziałbym, że nad wyraz spokojna. Miała już swój wiek, nie wiem jak tam dają narkozę, czy biorą pod uwagę też wiek zwierzątka. 
   Oddaje się zwierzątko (szczura) na zabieg z myślą, że wróci, zobaczy się go ponownie, będzie nim opiekować, a tu taka informacja. Piszę to i jeszcze do końca nie uświadomiłem sobie negatywnych konsekwencji jej śmierci. Po prostu nie przewidywałem tego, że nie wróci z tej operacji. Tak zastanawiałem się, czy w tak krótkim czasie dwie operacje to nie za wiele, ale z drugiej strony rozwijający się guz to też nie jest dobre, bo mogą być jakieś inne negatywne konsekwencje. Przedwczoraj jak grałem wieczorem w ETS 2 i ona przyszła na biurko, to przerwałem grę i zająłem się nią. Ciągle uważam, że pierwsze są one, zwierzątka, a następnie gry. Przecież te są i będą. Zwierzęta są i za chwilę może ich już nie być. 
   Cały czas mam uczucie, że nie zdążyłem się z nią pożegnać jak np. z myszakiem, któremu w ostatnich chwilach towarzyszyłem do końca i jak mogłem umiliłem mu je. Tu, pozostanie w pamięci jedynie ostatnia drogą jaką z nią odbyłem do weterynarza, kiedy była w pojemniku w siatce, do którego miałem włożoną drugą rękę i ona czuła się przy niej bezpiecznie, prawie się do niej przytulała. U weterynarza, w poczekalni, też weszła mi na rękę i na niej leżała, czuła się bezpiecznie. Nawet jak psy szczekały, bo się zdarzyło, że dwa zaczęły szczekać, to okryłem ją drugą ręką, czy wiedziała, że jest chroniona, mimo docierających do niej dźwięków.
   Nie powinienem mieć zwierząt, bo zbytnio się do nich przywiązuje. Zbytnio przeżywam ich odejście. Zbytnio udostępniam im st. mac. dla ich funkcjonowania. Przecież kiedyś u weterynarza, laska się pytała jak dużą mają klatkę. Odpowiedziałem, że w ogóle nie mają klatki. Jak to? To w tym pojemniku mieszka (ten w którym przyszedłem do weterynarza) - nie, biegają po mieszkaniu. Nie mają żadnej klatki?
   Pozostały już tylko szczury mało, czy prawie w ogóle nieoswojone. Żyrafka, to ostatnia szczurzyca, dla której były specjalne procedury. Np. co pisałem kiedyś, specjalnie uformowana na łóżku kołdra, pod którą za dnia wchodziły, ostatnio tylko ona i tam specjalnie uformowanymi kanałami poruszała się. Nawet wczoraj tam była (pod kołdrą) i dosiadłem się na podłodze przy skraju łóżka podkarmiając ją pasztetem. a jednocześnie obserwując jak przysiada  pod kołdrą na tylnych łapkach, opiera się na ogonie, a przednimi trzyma w łapkach kawałek pasztetu odgryzając z niego małe kawałki. 
  Powiedziałem to 979 już kilka razy, że nie chce mieć już żadnych zwierząt. Ich odejścia powodują u mnie kilka dni fatalnego nastroju, a dziś jeszcze na kolację idę do 979 i takie dobre miny do złej gry trza będzie robić, bo przecież tak szybko nie da się zapomnieć. 
  Niby święta, a atmosfera się zupełnie u mnie popsuła. Najlepiej bym został, ale co se pomyślą, jak z powodu szczura zrezygnuję z kolacji...
Szał zakupowy skończony. Nie, nie u mnie, bo mnie on nie dotyczy. Zatowarowany byłem praktycznie już w ub. tyg. Wczoraj tylko szczurom kupiłem dwa pasztety by miały na święta. Dostaną jeszcze gotowany ryż, makaron, mają wióry ze sklepów, więc przeżyją bezproblemowo, przynajmniej pod kątem żywienia. 
  W  nocy jak usiłowałem spać, to nasłuchiwałem inne szczurzyce. Pierwsza w łóżku była chyba dwukropek, bo ona w ogóle mieszka na grupie A, następnie do niej z kuchni przylazła jedna szczurzyca, a coś ok. 2:00 były już chyba trzy. Odnosiłem wrażenie, że szukają żyrafki. To podobnie jak zszedł myszak, to sama żyrafka przychodziła do mnie pod kołdrę go szukać, myszyn też przychodziła. Inne tylko wokół łóżka. Mimo życia w stadzie, widać rozróżniają się i jak jedno zniknie to szukają, gdzie ono jest.  Żyrafka często ostatnio zaglądało do nich do kuchni, bo tam większość urzęduje, nawet w sobotę u nich była kiedy pierwotnie miała iść na zabieg. Ostatnio częściej ją w kuchni widywałem, może na starość zrobiła sie wycieczkowa lub chciała z nimi trochę pobyć. 
   Kończę, bo jeszcze się do kolacji muszę przygotować, jakaś kreacja i trza bydzie ruszać. 
   Zdrowych życzę wszystkim czytelnikom. 
   Narka.

2 komentarze:

  1. Szczurki są nieproporcjonalnie zbudowane - uroczy pyszczek i obrzydliwy ogon. A w ogóle takie zwierzątka (szczury, chomiki) są niefajne, bo tak krótko żyją. Wyrazy współczucia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chomik kiedyś też był na stacji, może o tym pisałem, pół roku. O ile ze szczurami jest jakaś interakcja, co dopiero mając je zauważyłem, to z chomikiem, który też nie mieszkał w klatce, nie było żadnej. Jak kładliśmy się spać z 979, to on wyłaził na nocne urzędowanie i tyle. Trudno, mimo prób, było nawiązać z nim jakiś sensowny kontakt. Szczury pod tym względem są zupełnie inne.

      Usuń