poniedziałek, 9 grudnia 2019

Poniedziałek #1624

   To się nazywa ekonomia. W piątek łykałem stocka. 1/3 flachy 0,7 się zaprawiłem tak, że urwał mi się film i generalnie nastąpił reset mózgu. Nie wiem, co się wtedy stało, że taka mała ilość mnie poskładała. W zasadzie warunki były takie jak zwykle. W pewnym momencie mózg daje znak, że to już następuje odcięcie i akurat miałem koniec trasy w ETS 2 udało się nawet zaparkować z bonusem, zamknąć program, kompa, czego w zasadzie już nie pamiętam, bo taśma zaczęła się rwać i natychmiastowo wylądować w łóżku. Nawet nie wiedziałem, która była godzina, ale chyba młoda, bo zacząłem łykać po 15:30. Czy w stacji były składy - nie wiem (nie pamiętam). Info od drużyn trakcyjnych było takie, że niby wpuściłem 230, tzn. wylazłem z łóżka, wpuściłem go i wyglebiłem ponownie, czego w ogóle nie pamiętam.
   Może piątkowa zmiana stylu łykania miała zastosowanie. Przeważnie to łykanie zaczynało się później i dłużej trwało, bo czasem inne drużyny trakcyjne się śliniły i chętnie by się przyłączyły to z przyczaiki, przeto organizm niwelował pierwsze dawki alko, przyjmując następne po np. 4h. A w piątek postanowiłem nie pierdolić się, narzucić szybsze tempo korzystając z początkowo pustej stacji. Obsłużyłem jeszcze stękacza, to pamiętam, ale jak na stację wszedł 230 tego nie pamiętam, a jak się później przebudziłem to w pierwszym przebudzeniu słyszałem 230 i 834, a w następnym 230 i 979. Czyli mimo zgonu dyżurnego ruchu, ruch na stacji odbywał się bez większych zakłóceń.
   Reset był potrzebny. To chyba w zasadzie o to chodzi w okresowym łykaniu, by dojść do takiego stanu. Muszę zapamiętać, że istotne jest tempo. Pewnie też to, że rzadko łykam ma zastosowanie, bo organizm inaczej działa na alko, jak u kogoś kto łyka częściej.
  A żyrafka jednak wyciągnęła sobie dwa szwy i skóra jej się trochę rozeszła, wobec tego założono jej dwa nowe szwy, a z butelki 1,5 ltr. po wodzie weterynarz zrobił jej kołnierz, by następnych sobie nie wyciągała. Te szczurzyce to jakieś masochistki, przecież takie wyciąganie szwów boli. Z kołnierzem chodziła dwa dni, wczoraj jej go zdjąłem, bo znowu cały opatrunek sobie wykręciła. Nie wiem co one robią, że ciągle dłubią przy tych opatrunkach.
   W ogóle w sob. miałem z nią iść do weterynarza, ale nie umiałem jej zlokalizować z tym kołnierzem. Szukałem, szukałem u innych szczurzyc, ale nic. No pozostawiłem sprawę otwartą, a u weterynarza byłem przed zamknięciem i przekazałem mu, że nie mogłem jej znaleźć i umówiłem się na wczoraj, bowiem ma godzinny dyżur na zastrzyki to polazłem z nią. Zmienił jej styl mocowania kołnierza, na dogodniejszy, bo w poprzednim miała poważne trudności z chodzeniem i bałem się, że skądś zleci i se jeszcze gorzej narobi. A w sob. znalazła się na wieczornym karmieniu. Była w spiżarce jak nawoływałem inne szczurzyce, że żarcie zaraz zostanie podane.
   Po znalezieniu przeniosłem ją do szuflady biurka przy którym siedzę i w szufladzie spędziła już czas do niedzieli. Dawałem jej tu okresowo pić i jeść, by nie musiała wychodzić na zewnątrz. Czuła się tu w miarę dobrze, wszak wychowała tu dwa mioty młodych.
   Notka miała tradycyjnie ujrzeć światło dzienne w sobotę, ale nie udało się, wczoraj ugrzązłem w ETS-sie 2 więc też nie, zresztą na stacji przez większość dnia, właściwie do 22:30 były składy, to jak notkę spłodzić...
   Dziś ostatni dzień ciepła, więc grafik dość pełny, to więcej już nie popiszę.
   Tereny kolejowe stacji Warszawa jakaś tam. Nie pamiętam, bo to z 2016 zdjęcie z bardzo długą kładką nad torami.
   Narka.

2 komentarze:

  1. Stacja Warszawa Praga, przy Pożarowej, z prawej dwa szklane kubiki świetlików na dachu papierni Papier Balza; widok w kierunku południowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie liczyłem na odpowiedź kogoś miejscowego. To już 3 lata temu, więc musiałbym z własnego bloga odtworzyć co tam w wawce robiłem.
      Dobrze, że to spisane, to zawsze można sięgnąć i w razie W już się wie.
      Dzięki za odpowiedź.

      Usuń