Dostanę do gowy. Dwa dni temu i przedwczoraj obudził mnie bezdomny. Jeszcze chce tu funkcjonować, choć mnie to co raz mniej bawi. W piątek, ze względu na wolne, od rana do nocy tory zajęte. Jakiegoś przepełnienia nie było, ale stale jeden tor był zajęty. Mało tego, jak odszedł o 22:15 834, to już myślałem - wolne, pusta stacja, a tu o 23:00 na stację wszedł 230 i powiedział, że zostaje do rana i skierowaliśmy go na grupę D. W sob. rano, co wyżej, obudził mnie bezdomny, ale grupa D zajęta, jednak dogadał się z 230 i zajął jego miejsce. 230 zmienił msc. postoju na grupę A i tu stacjonował do 21:10. W tym czasie przewinęły się 815, 826, 834. Popołudniu już myślałem, że dostanę do gowy. No ciągle ktoś. Ale z drugiej strony przypomniałem sobie, jak kiedyś tam, co pewnie opisywałem, ze stałego postoju na stacji zrezygnował 979 i pewnego dnia odszedł. Jak mu mówiłem, że po jego odejściu będzie pusto, to nie wierzył. Jednak zrobiło się tak, że przez tydzień prawie nikogo nie było. Po tygodniu bycia prawie samemu na stacji, już trochę (również) dostawałem do gowy.
Jak to się mówi - i tak źle, i tak niedobrze. Z dwojga złego nie wiadomo co wybrać, choć wybór po mojej stronie na razie jest niewielki. Czekam, aż pewne sprawy się same rozwiążą. Tzn. większość mięśniaków już pracuje, to do popołudnia w zasadzie powinienem być sam. Jeszcze tylko bezdomnego trza się na stałe pozbyć i powinno już być dobrze. Gorzej, jak od rana w torach jakiś skład funkcjonuje, a dziś, w zasadzie w czasie odsłaniania zasłon, jakby czatował pod wjazdowym, objawił się znów bezdomny, ale dziś wypowiedział, że dziś ostatni raz, to jak jutro wróci to mu to powiemy. Dzwonek miałem wyłączony, co by nas niepotrzebnie nie budzili rano, w tym bezdomny.
Wczoraj byłem 3h u 979 bo on przejął własne mieszkanie po matce i teraz szykuje się do remontu. Sprzątania dość sporo, ale wyciepliśmy na śmietnik dużo śmieci, to się zrobiło trochę lepiej. Posprzątał w łazience i już trochę lepiej wygląda. Cieszy, że pewne zachowania, które usiłowałem mu wszczepić działają. To uchroni go trochę przed nadmiernymi wydatkami. Dobrze, bo kapitalizm wysysa ostatnie pieniądze, a jak nie masz to i te, których jeszcze nie masz, w sensie kredytów na ciulstwa.
Zacząłem trochę sprzątać po szczurach. Na razie jakieś kąty, w których, z tego co obserwuję już mniej, albo w ogóle nie funkcjonują. Ze szczurzyc robią się pomału babcie. Następna na operację idzie 7-go stycznia, bo już ma dość dużego guza. Liczebnie to chyba ich jeszcze 6 sztuk zostało, w tym dwa kiwaczki (albinoski), które mają jakąś wadę i ciągle się kiwają, na lewo i prawo, tak już od dwu lat. Jak je kiedyś wywoziłem na hurtownię, to, niestety, albinoski pierwsze szły na żer, bo niby słabe i chorowite, dlatego postanowiłem tym dwu przedłużyć życie. Jedna, co kiedyś pisałem, albo każda z nich po raz, umknęły cudem przed wywózką, a w sumie to je ułaskawiłem. Jedna z nich, czeka w kolejce na operację, druga na razie ma się dobrze.
Tyle, bo zaś tej notki nie wypchnę ze stacji.
Wiata towarowa na stacji Warszawa Praga. Być może służyła niedalekiej papierni "Balza".
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz