To na czerwono to odnośnie piątku
Na czerwono, no niech będzie. Jak mi się uda zapanować nad czcionką to będzie ok.
Dzisiejsze pokolenie myśli, że jest zajebiste i może wszystko. Otóż 230 zapisał się na lekcje śpiewu. Od razu po powzięciu tej informacji, powiedziałem, ze głos się dziedziczy i się go ma lub nie. Tyle w temacie. Nagrałem go i odsłuchałem i jest średnio. Nadto musi popracować nad dykcją. Puściłem mu z yt kilka nagrań, w których jak nic widać, że dykcja to podstawa do dalszych działań. Z racji pracy w radio (czy w radiu) mamy teksty, które ćwiczyły poprawną dykcję, to pokazaliśmy je 230, by zamiast wydawać kasę na to, co od niego i tak będą wymagali, wpierw sam opanował to, i następnie zapisał się do nich. Po co bulić kasę za to, co samemu można przerobić i co jest wymagane, by dalej funkcjonować, by dalej być słuchalnym. Oni myślą, że zabulą i już będą zajebiści. No qrwa - nie.
979 jest na abstynencji, a dziś znalazłem kartę i tu cytuję "Od 25-12-2013 nie pija" podpisane 979. Fajnie, tylko wyszło 6 lat poślizgu. No w sumie dobre i to.
A my, a my..., łykamy tak od tygodnia i tyle. Raz na tydz. starczy.
Dobra, kończę, bo jest 22:55 i ja już mam w zasadzie odcięcie, a w fotelu zasnął nieżywy 230. To tyle na czerwono, bo wyłączam się, a reszta już będzie na czarno. Narka.
Dopiszę jeszcze jedno. To jest straszne, jak oni chcą w coś wchodzić, w sensie te media, a ja im to weryfikuję na wstępie i, w zasadzie, okazuje sie, że to nie jest tak jak oni se myślą. To musi/jest dla nich dramat. Tu se myślą, jesteśmy zajebiści, fajni, ludzie nas chcą, a tu nagle wylatuję ja i mówię im - nie qrwa, nie jesteście zajebiści, ludzie Was nie chcą. I wtedy załamka - jak to, nie lubią nas? A, no - nie.
nośnie piątku Święta już jutro, a tu pustka we wpisach. Miały być, ale wyszło jak zwykle. Tzn. wczoraj na stacji od południa pełno do 21:00, czyli wydłużona dniówka zaliczona z obsługi składów i całego ruchu. Po 21:00 myślałem, że już będzie pusto tak do zamkniecia posterunku, a tu wpiew wszedł 979, następnie powiedział, że w odstępie za nim wbije jego nowa niby laska.
Pozbyliśmy się bezdomnego. W piątek pozbierał rzeczy i wyszedł k/południa i tyle. Odetchnęliśmy, wreszcie mamy wolne i do popołudnia na stacji powinien być spokój.
No qrwa nic z tego!
Ok. 12:30 na stację wszedł 826, który stwierdził po 2,5 m-ca, że nie będzie pracował jako wolontariat i nie poszedł do pracy. Rychło w czas, a czas na zapełnienie stacji jak najbardziej dobry. Jakby to były, żebym sam siedział na stacji. No kto by pomyślał, że należy się chwila odpoczynku od ciągłego prowadzenia ruchu. Nic, 826 siedział jakieś 2h, a to już zbliżała się pora wejścia na tor stacyjny 230. Ten ostatnio prawie się tu wprowadza. Co pisałem wyżej, może błędem było wytrącenie go z myśli, że ma zajebisty głos, bo po mojej wypowiedzi zrezygnował z dalszego kursu śpiewu. Co im przychodzi do gowy z nudów? Czasami mnie zaskakują, jak np. 979, który stwierdził, że w przyszłym roku otworzy firmę i będzie grał na weselach. Mało się nie przewróciłem, ale starałem się trzymac równowagę, bo akurat przechadzaliśmy się alejkami tesco. Najwyżej w krytycznym momencie bym się oparł na którejś bliższej.
Że co qrwa! On chce być dj-em....
Decyzję umotywował graniem dj. Padaki, którego opisywałem tu i stwierdził, skoro padaka grać może za taką kasę, to on weźmie połowę z tego i będzie ok.
No pięknie, kolejny nawiedzony. Tylko on nie zagrał ani jednej imprezki. Nie ma głosu, co mu już dawno powiedziałem, jak też chciał śpiewać. Musiałby bardzo na mikserze podnieść wysokie tony i dodać lekko basów, bo ma głos w środkach, a to bardzo średnio, by nie powiedzieć poniżej średniej. Chce założyć firmę, bowiem mają być dotacje na założenie działalności więc chce z tego skorzystać, z obecnej firmy się zwolnić, a następnie tam przyjąć ponownie jak już tą kasę od nich dostanie.
A wesela wcale nie są takie łatwe. Znacznie lepiej czułem się na dyskotece jak prowadząc wesela. Trzy w życiu udało mi się prowadzić i choć byli bardzo zadowoleni i nawet chcieli mnie na następne, to raz źle się w tym czułem, dwa kolidowało to z ówczesną pracą na dyskotece. Mimo tego, że więcej bulili za wesele, to jednak musiałbym trochę, albo nawet wiyncyj poćwiczyć, by nabrać ogłady i czuć się w tym dobrze. Nawet wąski zakres muzyczny na dyskotekach w porównaniu do zakresu na weselach nie dawał mi komfortu pracy. Cały czas myślałem nad tym, jak powiązać zadowolenie muzyczne ludzi starych, rodziców pary młodej i tych naście, którzy też przychodzą. Na dyskotece, jak się siedzi już parę m-cy, to jeszcze stara się wyczuwać ludzi którzy przychodzą, Po kilku latach, to już gram w czym się dobrze czuję i jak jest pełna sala to jest dowód na to, że to co gram jest dobre, bowiem oni są, co zresztą już kilkukrotnie opisywałem. To jest wyższy stopień satysfakcji, bo np. u takiego dj. Padaki trza siedzieć, bo przecież nie wyjdzie się w połowie, bo on beznadziejnie gra. U "u mnie" w lokalu w każej chwili mogli wyjść i iść do innego.
Po za tym jest to zawód (w sensie wykonywanej pracy) szczególny. W nim się oddaje jakąś część siebie innym. Należy nawiązać kontakt z publiką, mówić do nich, nie bać się mówić, być jednocześnie wodzirejem i dj-em. Z boku to może wyglądać prosto, ale jak się stanie na scenie, to trema na początku zawsze wystąpi. Niektórzy sobie z nią nie radzą i odpadają.
Sam widziałem kiedyś w TVP3 Katowice młodego "redaktora", który robił materiał skądś tam i miał wejście w wiadomościach na żywo. Tym bardziej uważnie przyglądałem się, bo był ładny, a lat może miał z 20/21/23 góra. W którejś sekundzie poplątał mu się z tremy język i nic nie dało się zrobić. Materiał leciał na żywo, a ten pogrążał się co raz bardziej. Później chyba raz go gdzieś widziałem, ale nie wiem czy teraz nadal działa i robi materiały.
Więc prosto nie jest. Mnie też w pierwszym dniu, w radiu zatkało, odcięło i na szczęście po 3-5 sek, który były jak lata świetlne dla mnie, odblokowałem się i później już poszło. Na szczęście język mi się nie poplątał, po prostu miałem zwiechę.
Później już leciało z góry, nawet z sytuacji nietypowych wychodziłem dość zręcznie, co przełożyło się na awanse i prowadzenie materiałów co raz bardziej słuchalnych godzinach.
I teraz 979 zupełnie nieświadomy tych zagrożeń chce otwierać firmę, w której od niego będą takie wymagania oczekiwane. No cóż, może uda się z nim o tym pogadać. Oczywiście bardzo delikatnie, bo on, może przez te święta, jest bardzo nerwowy.
Jeszcze na szybko zdjątko:
i w tym pośpiechu przedświątecznym, dziś to tyle. Narka. (nawet leci bez korekty, bo nie mam czasu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz