1. Źródła industrializacji ziem Królestwa Polskiego.
2. Specyfika polskiego ruchu robotniczego w warunkach zaborów.
3. Ekonomiczne następstwa rozwoju dróg kolejowych.
W ramach wspomnień jeszcze jedno, o którym ostatnio mówiłem 230. Otóż w dawnych latach, to chyba 1983 lub 1984 kiedy występował kryzys energetyczny i rzeczą naturalną były kilkugodzinne wyłączenia prądu, dotykało to również komunikacji miejskiej tramwajowej. Otóż zaczęły już kursować na liniach nowe wozy 105 Na, które na Górnym Śląsku jeździły na przednim pantografie, a tylny był awaryjny.
Na zdjęciu klasyczna 105-ka skład 659-660.
Teraz drobne wyjaśnienie zasilania sieci trakcyjnej tramwajowej. Sieć jest podzielona na sekcje i źródła zasilania przez podstacje. To czasem tak bywało, że jechało się przez (dziś się mówi - dzielnię) dzielnicę, w której było ciemno, ale akurat zasilanie do sieci dawała podstacja z innej dzielni, albo odwrotnie, w dzielni było jasno, a tram nie miały prądu. Sieć trakcyjna jest rozdzielona tzw. przerywaczami na sieci. W zasadzie jest tak, że trzy odcinki między przerywaczami, to jedno zasilanie z podstacji. Inaczej sieć - przerywacz - sieć - przerywacz - sieć, a następna sieć za przerywaczem to już następne zasilanie. Ponieważ ten kryzys energetyczny był w zimie to jak wpadło się na odcinek bez prądu, to następnie stało się i marzło przez kilka godzin nim prąd włączyli. Szybko więc motorowi wpadli na pomysł, że przez rozdzielające sekcje zasilania przerywacze przejeżdża się z prędkością 10 km/h. To dawało większe prawdopodobieństwo, że w razie braku prądu, wdrażało się hamowanie nagłe. Skład stawał, pasażerów się informowało, że dalej jest brak prądu i koniec jazdy. Wypuszczało się ich z wozu, następnie opuszczało przedni patyk, szło się do drugiego wozu, który stał jeszcze na poprzedniej sekcji zasilania i podnosiło patyk do góry. Zamykało drzwi i jak nas nikt nie podjechał z tyłu, można było cofnąć całym składem i czekać na włączenie prądu na tej sekcji zasilania. Po chwili przed przerywaczem stało już kilka tramwai. I taki myk robili motorowi w czasach kryzysu energetycznego. Pewnie przez jakiś czas pasażerowie się dziwili, czemu w bliżej nieokreślonym miejscu, gdzie nie było przeszkód terenowych, hamowało się do 10 km/h, a następnie (jak był prąd) jechało dalej.
Wczoraj jechałem na Pyrzowice (lotnisko) odebrać mamę od koleżanki. Jechałem tam po półtorarocznej oddanej do użytku A1. Tak, jak oni przyjeżdżają przeciąć wstęgę, tak ich wszystkich w rzędzie powinno się serią pociągnąć. Po półtora roku ograniczenia prędkości bo zapadliska, uskoki, muldy w drodze, deformacje z powodu źle przygotowanego podłoża. Ile takich inwestycji w kraju musi być zrobionych, by ludzie przejrzeli na oczy. Frekwencja w ostatnich wyborach mnie zaskoczyła, bo to znak, że ludzie chcą wydawać swoją kasę na spierdolone inwestycje, mało tego chyba się z tego cieszą skoro tak tłumnie odwiedzają urny wyborcze. Przecież oczyszczalnia ścieków w wawce, i jej kanał, który zanieczyścił Wisłe, w której w niektórych obwodach wyborczych było ponad 90% frekwencji to oznacza, że oni tak chcą. Tak lubią jak się ich dyma wlk, PL kutasem do tyłu i gmera im się w odbycie. Chyba im się robi przyjemnie wtedy, bo nie wiem czym wytłumaczyć taką frekwencję przy urnach.
Czy od 30 lat skończono z korupcją, kopertami, układami itp.? Czy ktokolwiek doszedł do władzy zrobił z tym porządek? Ale oni tam chodzą, bo oprócz wsadzenia im od tyłu tego kutasa, jeszcze się do tego nimi manipuluje i im się wmawia, że teraz jest Ci b. dobrze. Jeszcze nim trochę pogmeram i będzie Ci jeszcze lepiej. Rozumiem, że części to na prawdę by sprawiło przyjemność, ale by to było aż 90%?
I teraz jak już ich się raz wydyma, biorąc od nich kasę na budowę A1, szumnie przecina wstęgę, to za 4 lata, ci sami znowu ich nabijają od tyłu i mówią, teraz potrzebujemy znowu kasy od Was, by ją wyremontować, bo Ci źli Marsjanie źle zrobili drogę i trza ją poprawić. Dokładnie jak ze średnicówką między Gliwicami Centrum, a Gliwicami Sosnicą. Pierwszy jej odcinek – G1, o długości 2,8 km, został zbudowany przez przedsiębiorstwo Skanska za 244,6 mln zł i oddany do użytku 4 listopada 2014r., a już w 2017 roku na obu jezdniach przeprowadzono remont generalny nawierzchni, zrywając starą i kładąc nową. No zajebiście w chuj. Wcześniej zfrezowano ten odcinek by w ogóle sie dało jeździć, bo musieli by wprowadzić ograniczenie do 40 km/h, a tak było do 80 km/h.
A tłuszcza nadal chodzi i ochoczo na nich głosuje. No przecież oni są tacy zajebiści...
"W związku z pracami na odcinku Drogowej Trasy Średnicowej w rejonie wiaduktu nad ul. Wschodnią, zamknięta została jezdnia dla jadących w stronę Gliwic. Ruch odbywa się drugą jezdnią, dwoma pasami w stronę Gliwic i jednym pasem w kierunku Katowic. Prace powinny się zakończyć w IV kwartale br.
Przypomnijmy: na DTŚ, na wysokości wiaduktu przy ul. Wschodniej prowadzone są roboty gwarancyjne związane z naprawą nawierzchni jezdni.
- Prace, których zakończenie planowane jest w IV kwartale br. będą realizowane etapami wraz ze zmianami w organizacji ruchu, o których będziemy informowali na bieżąco - informuje Jadwiga Jagiełło-Stiborska, rzeczniczka ZDM Gliwice."
Pozostaje zasadnicze pytanie, kto wziął do łapy, by oddać do użytku tak spierdoloną drogę, kto się pod tym podpisał, że ona nadaje się do jazdy. Od początku nie powinna być odebrana i poprawiona od razu, ale..., przecież tłuszcza ciepać się nie będzie, bo nas lubi i tłumnie idzie do urn wciepować makulaturę.
Tyle, bo mi zupełnie niepotrzebnie ciśnienie rośnie. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz