środa, 15 maja 2019

Środa #1533

  Piszę to wielokrotnie, że głupota, która kończy szkoły, która po tych szkołach się konserwuje, utrwala, co raz bardziej ma wpływ na życie innych. By brać przykład, wiedzę ze starszych..., po co?
Era srajfonów i myśl, że mając taki srajfon możemy wszystko wystarczy do radosnego życia. To życie pokazuje jednak, że tak nie jest, ale też kto ma to weryfikować, co wielokrotnie tu piszę.
   834 jako świadek na ślubie 832 ma organizować kawalerskie. Ono ma się odbyć w sobotę, w tą sobotę. Zabrał się do tego... wczoraj. No bingo, qrwa! I to by on się do tego zabrał, ale wmieszał w to 979, bo spotkanie odbyło się na stacji po 20:00. Rychło wczas.
   Wczoraj też był sam 832 na stacji z przyszłą żoną, bo mam być kierowcą na ślubie. 834 wszystkie potrzebne informacje przekazuje już od 1,5 m-ca. Znam trasy, kto gdzie mieszka, gdzie trza jechać kiedy. Oni oficjalnie przyszli z tym wczoraj. No się sprężyli. Już od tyg. 979 się pyta czy byli i zastanawiał się, kiedy chcą wbić.
   Jak organizowałem spotkanie klasowe po technikum ileś tam lat po, to zabrałem się do tego 3 m-ce wcześniej, jak nie więcej. Ale wszystko było zorganizowane, wszyscy powiadomieni, termin najbardziej dla wszystkich dogodny. Sala w szkole uzgodniona, lokal, do którego następnie przemieściliśmy się, znacznie wcześniej zarezerwowany, bo jednak dwadzieścia kilka osób, to trza gdzieś ulokować. Słowem bez wpadki, wszystko się odbyło. Nie było dwu osób na spotkaniu, laski, która ma dziwnego męża i jej nie puścił i jednego z kopalni, bo nie mógł się zamienić.
   A tu, na 3 dni przed 834 stwierdził, że coś trza jednak zrobić. Wpierw jadą do kato do domu strachów, a jestem już za stary by dostawać zawału, następnie do lokalu, bez rezerwacji, bez niczego załatwionego. Po prostu tam wejdą. No bingo, qrwa.
   Choć jestem na to zaproszony, to już wczoraj wiedziałem, że nie idę, ale info przekażę dziś. Mam już dość niedopracowanych imprezek, imprez. Mam chyba zjebany mózg, ale przestaję to trawić. Wystarczy mi zjebane kawalerskie od 823, na którym byłem chyba z 2 lata temu, wesele ze zjebaną muzyką od niego, co opisywałem tu gdzieś (podać link).

   Wczoraj w kato był wypadek w tunelu średnicówki ok. 14:30. To sparaliżowało praktycznie całe centrum. Niby nic nowego, bo takie rzeczy się zdarzają i zdarzać będą. Rykoszetem dostała komunikacja miejska, ta autobusowa zwłaszcza.
   Są takie linie 6 i 840 z Gliwic do Katowic. Jeździ na każdej z nich ok. 9 autobusów. W szczycie jadą co 30 min na obu liniach. W czasie tego wypadku utopiono w katosach 6 wozów 840 i 5 linii 6. Zastanawiam się gdzie są dyspozytorzy, jeżeli w ogóle takie stanowisko jest, a pewnie jest i co robili, by ruch autobusów na liniach się odbywał? Kiedy piszę tę notkę (jest 21:50), to z Katowic do Gliwic jedzie wóz 53 kursem 609 opóźniony o 135 min.
   Do katos leciał wcześniej opóźniony o 147 min o 21:14.
 Na co komu qrwa, autobus komunikacji miejskiej opóźniony o 147 min?
 Mało tego, jak się topiły kolejne wozy na dojeździe do katowic, to można je było zawrócić na oś Tysiąclecia, skąd odjeżdżały by do Gliwic w miarę planowo i część linii była by uratowana. Obsłużyły by jeszcze Katowice, Chorzów, Świętochłowice, Rudę Śląską, Zabrze i dotarły do Gliwic. Ale po co myśleć, skoro komunikacja jest sama dla siebie, a nie dla pasażerów, jakby kto myślał.
  Powyżej utopione autobusy na dojeździe do katos, 6-ty nadciągał z Ch-wa. Opóźnienia sięgały 150 min.
  Teraz by ktoś pomyślał, by część wstawić do planu, by pojechały w drugą stronę i by było jakoś na linii w miarę normalnie.
   Ależ skąd. Po co się głowić, zawracać sobie myśli jakimś wstawianiem autobusów do planu, niech popierdalają w drugą stronę również w stadzie, przecież kto by pomyślał, że komunikacja jest dla ludzi. Ona jest sama dla siebie, to też stado autobusów za 2h wracało do Gliwic.
   A co tam, że opóźnienie 154 min. przecież na pewno czekają na niego na przystanku.
   No i by nie było, że nie dokończyłem zadania domowego, to wspomniana 6-ka dojechała do Gliwic o 22:42 ze 129 min opóźnieniem.
    Nieprawdaż, że fajnie. Swoją drogą widać, że kierowcy się nie chciało. Na trasie planowej długości 81 min wyrobił 6 min (z Katowic odszedł ze 135 min opóźnieniem). No brawo dla kierowcy.
   Głupota nas kiedyś wykończy. Braknie ludzi ze sprawnymi mózgami, a tłuszcza sama sobie nie da rady bez mózgów. Ale to już ruszyło. Na razie jeszcze nie widać skutków, ale za kilka lat...
   Zabieram się za inne czynności. To narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz