poniedziałek, 27 maja 2019

Poniedziałek #1539

   No dj, na weselu stanął na wysokości zadania, to też nadałem mu ksywę dj. Katastrofa.
   Takiej katastrofy to się nie spodziewałem. 979 mówił, że był niby na jakiś kursach odnośnie grania na weselach, ale powątpiewałem w skuteczność takich kursów. To jest, co pisałem, zawód szczególnych umiejętności, które się ma lub się ich nie ma. On ich nie ma. Położył kolejne wesele i to totalnie. Mało tego byli we dwoje. Ten dj. Katastrofa, faktycznie nazywa się dj. Bass.
  (zdjęcie poglądowe) oraz ten łysy. Nie wiem po co w ogóle ten łysy był, ale nic sobą nie wniósł. Jak można nie mieć w ogóle poczucia obowiązku wykonywania zawodu. Przerwy w graniu były 30-to i więcej minutowe. Oprócz tych przerw muza to totalna żenada. Zagrał np. How Much is The Fish Scootera, czego bym nie zagrał, bo fakt, podoba mi się ten kawałek, ale on się nie nadaje do grania na imprach. Inne osiągnięcie, to zagrał D-Bomb - O Ela, Ela, a zaraz po tym (fakt, nie bym ściemniał), Happysad - Za nim pójdę, a po tym, jakiś kawałek Dżemu. Qrwa, w życiu, w tej kolejności by to ode mnie nie wyszło. Po tym Ela, Ela, jeszcze 5 sek stali na parkiecie i rejestrowali co to i co z tym zrobić, po czym zrobili piruety i poszli do stołów. Na parkiecie został 979 z niby laską, na Dżemie zeszli i wyszła jakaś para dziadków.
   Kolejne osiągnięcie. Przyjechała para młoda, zeżarła rosół z obiadem i miał być pierwszy taniec, a on wyszedł do palarni na zewnątrz lokalu i się ich pyta co im zagrać jako pierwszy kawałek? No debil. Nie szło zadzwonić wcześniej do nich, nie szło zadzwonić do świadków wcześniej? Co, do cyca, to są czasy aparatów wrzutowych, gdzie wciepowało się żeton A, B lub C i dzwoniło, ewentualnie z drugiej strony ktoś odebrał, czy czasy komórek, którą każdy ma przy dupie lub w ręce, bo jest non-stop on-line i nie ma zasadniczo problemu z odebraniem? Jak za kasę rzędu 2-ch koła za imprę nie można wykonać telefonu, z pytaniem co zagrać parze młodej na dzień dobry, czy jaki mają gust muzyczny? Gdzie ja qrwa żyje, albo ta wioska jest tak skażona, ale przeca on je z miasta.   
   Z nowych rzeczy zagrał "Różowe wino" - Feduka i jeszcze jeden wał. Reszta to jakieś starocie i mixy i to mało znane. Za wesele 823 wziął 1800zł (jakieś dwa lata temu) za to ile wziął nie wiem, ale nawet przedwczoraj, czyli dzień po weselu 832 stwierdził, że grał chujowo. Jeden co się przyznał, czy wyraził oficjalnie swoją opinię. Reszta to ściemniała, że było ok, dobrze grał itp. Oświetlenie też niby ok. Zasadniczo to wszystko, jak dla mnie, było do dupy.
  Najgorsze, że o ile na weselu 823 mogłem łykać, bo na trzeźwo tego strawić się nie dało, to tu takiej możliwości nie miałem, jako kierowca, w związku z tym wychodziłem sporo na zewnątrz, bo mnie tam chuj strzelał w środku. W jednym wyjściu polazłem na pobliski przystanek, a tam o 01:00 jakaś młodzież wracała z impry do m-ta i czekała. Chwilę pogadaliśmy. Okazało się, że synek co mnie zaczepił w sierpniu też mam wesele. Że było ciepło, to był ubrany w koszulkę z b. dużym dekoltem, to też jego ładną klatę było widać. Ogólnie b. ładny, choć niski, ale na przystanku bym go zrobił. Pogadaliśmy z jakieś 10 min i najechał transport masowy, choć pusty. Była z nim laska, pewnie żenią się z powodu ciąży, bo ona tak z brzuchem, chyba że się gdzieś obżarła. Rozmowa z młodym mięśniakiem była pozytywnym wydarzeniem tej nocy.
  Jak taka miernota, jak ten dj., jest na rynku tyle lat? No chyba tylko dzięki tym czasom, czyli sterowalności ludzi w necie i informacjami. Oni czytają, że on jest ok, i go biorą. Przecież wszelkie negatywne info da się dziś wyciąć, to też na jego stronie takie się nie pojawia. Czyli panuje nad stroną medialną - dobrze. Szkoda, że nie panuje nad swoim graniem.

   Żarcie. Tu też nastąpiło przegięcie, ale w drugą stronę. Żarcia było za dużo i to o wiele za dużo. Niby teściowie naciskali na takie menu, ale szkoda na to kasy było. Żarcie podawano w takim tempie, że nie było ono do strawienia. Tu, podobnie jak z innymi rzeczami, wychodzi ograniczenie umysłowe ludzi. Nie potrafią przeliczyć na kartce, tego co zamawiają. No przecież jak można zgodzić się na obiad, po którym w ciągu 30 min jest podawane ciasto z kawą lub herbatą, a po nim tort weselny, następnie w podobnym odstępie zimna płyta. Nadto, później podali jeszcze lody, a następnie świniaka. Po północy poleciał jeszcze bogracz.
    Czy ich pogięło? Czy tam przychodzą ludzie z Oświęcimia? (nawet jakby przyszli, to niezdrowo by było tyle wciepnąć do żołądka) Czy nie idzie przeliczyć tego na normalne zachowania + 20% na dostawki, czyli żremy obiad o 15:00, czy 16:00, to normalnie w domu po tym wdupiamy kolację ok. 19:00, czy 20:00, a w czasie 4h jakąś ewentualnie przekąskę i to do spania jest tyle. A tam co 30, czy 45 min zmiana nakrycia i nowe żarcie na stole lądowało. Na pewno ciasta, lody i świniak lub bogracz do wywalenia. Od razu powiedziałem to 979, by czasem takiego samego błędu nie popełnili.
  Odnośnie żarcia, to podobnie jak na weselu 823, tu było rewelacyjne, szkoda tylko, że w takiej ilości wobec czego, jak na poprawinach część stwierdziła i ja, że nie dało się wszystkiego skosztować, bo tego fizycznie było za dużo. O 19:00 byłem już praktycznie zatkany. Następnie w ramach trawienia dociepowałem nowe rzeczy, ale w małych ilościach, bo ile można. Oczywiście moją dietę chuj strzelił na dobry tydzień, jak nie dłużej, bowiem lodówkę mam pełną jak u 824. Niewiele da się teraz do niej wcisnąć, bo te nadmiarowe wciśnięto mi, no i zabrałem je. Teraz i tak część wyciepnę, tylko później, bo też tego nie zeżrę nawet wraz z myszakami. Dobrze, że 979 dziś na śniadanie do roboty niewielką cześć zabrał.
  
    Pewnie do wesela jeszcze wrócę, ale teraz czas na zajęcia, bo auto od 979 do przeglądu trza szykować, to wydalam się na grunt stacji, by zrobić mu wstępny przegląd. To narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz