Ten czas zapierdala, to jest niesamowite. Tzn. mnie, bo rozumiem osoby, którym on się dłuży, a dzień jak co dzień.
826 w końcu trafił na pracę życia - kopanie rowów łopatą. Mało tego, on jest z niej zadowolony, bo mu mięśnie rąk rosną. Nieprawdaż, że mięśniakom z wioski niewiele do szczęścia potrzeba.
W sob. wyjazd do Łodzi z 825 na zawody kulturystyczne. dość, że cały tydzień się zastanawiał - wyjść czy nie wyjść, to do samego wyjazdu decyzji nie podjął, nawet już na samych zawodach już po posmarowaniu farbą nie umiał się zdecydować.
Jak to bywa, z nerwów przebudziłem się ok. 03:30, a o 03:40 wylazłem, bo i tak budzik był nastawiony na 04:10. Rozruch poranny z trochę większą jednostką czasu, to i gonitwy nie było. W planie, spakowany, wyjechałem z 4 min opóźnieniem. Rezerwa i tak była wzięta pod uwagę to u 825 byłem planowo. Stanąłem pod drzwiami głównymi, z przodu bloku, a on w tym samym czasie wyszedł tylnymi. Już miałem dzwonić do niego, ale zadzwonił i spytał się gdzie jestem.
- no z drugiej strony bloku, już tam idę.
- przecież tu jest krótsze wyjście, to czemu tam polazłeś.
Auto było zaparkowane 30 m od wejścia:
- a gdzie auto?
- tu (wskazałem palcem, te 30 m dalej, bo stały inne auta na chodniku)
- czemu tak daleko zaparkowałeś?
Nic nie odpowiedziałem, bo pomyślałem, że to te zawody tak go nastrajają.
Do Łodzi ok. 200 km, to trasę przewidziałem na 4h jazdy, by na 10:00 być na miejscu. Już na wyjeździe z miasta:
- to auto nie może szybciej jechać?
(spokojnie odpowiedziałem)
- może, ale nie wiem czy wróci wtedy, po za tym trasa zaplanowana na 4h więc dojedziemy na czas.
Te 4h to i tak godzina rezerwy, bo rejestracja do 11:00 w teatrze muzycznym w Łodzi.
W trasie jedno tankowanie, jedno przy tym sikanie. Do tego momentu 825 w zasadzie powtórzył po raz 3-ci to co przez ostatnie dni mówił przez telefon. Rozumiem, osoby samotne tak mają, że muszą mówić jak już znajdą odbiorcę treści, ale mógłby zapamiętywać co do kogo mówi, względnie mniej się powtarzać. Na szczęście za Cz-wą zasnął, a ponieważ płynnie jeżdżę i w zasadzie omijam dziury to spał do Piotrkowa Tryb. a przynajmniej na jego wysokości. W aucie zrobiło się cicho, mogłem dalej prowadzić w ciszy pojazd.
Droga, 1-ka, od Cz-wy w remoncie. Na prawie 30 km jechało się którymiś pasami ruchu, to prawymi w stronę wawki, to lewymi, od wawki. Droga zmasakrowana. Momentami dziura na dziurze, nadto utrzymaniowcy, miast zalać dziury na płasko względnie z małym wybrzuszeniem, to po prostu nalali kupy asfaltu i tak to zostawili. Jak się dało i nic z tyłu nie leciało, to jechałem lewym pasem. Gdzieś ostatnio słyszałem, że chcą, czy już nawet robią auta omijające dziury. Na trasie do wawki, to chyba musiało by to auto po poboczu jechać.
Na szczęście to sobota, środek majówki, więc ruch na drodze niewielki, choć na przewężeniach nerwowi tirowcy dawali znać o sobie, czasami idiotycznym zachowaniem. Np leci za mną prawym pasem, jest lewy pas do wyprzedzania, nie ma tam zakazu wyprzedzania przez ciężarowe, to wisi mi na ogonie i mruga długimi. Po chuj to nie wiem. Za kilka km i tak wyprzedził. W Cz-wie kolejny to samo, to zjechałem na środkowy pas, bo tym razem były trzy i wyprzedzał prawym. Kto im daje te prawa jazdy?
Lepszy odcinek zaczął się od Gołygowa Pierwszego, tj, zjazd z 1-ki na 91 przez Tuszyn, Rzgów.
Od Rzgowa, 825 robił za pilota, choć sam bym dojechał, ale jak chciał... No w końcu miał jakieś zajęcie. Ponieważ komórki u nas jeszcze starodawne, to mieliśmy mapę polski w spirali i mapę Łodzi, też w spirali, bo to wygodne rozwiązania.
Bez większych problemów dotarliśmy do teatru muzycznego.Tzw weryfikacja, choć teraz to b. przypominało rejestrację, była w toku. Ponieważ to nie pierwsze zawody, na które jechałem z 825, to rytuały są mi znane. Po rejestracji zawodnicy leżą na matach i odpoczywają, a przynajmniej nie męczą się. Po tym leżeniu następuje przygotowanie, czyli smarowanie, u kobiet dodatkowo makijaże. Następnie jest już właściwe wychodzenie na scenę w/g harmonogramu.
Ponieważ federacja PCA jest brytyjska, to sędziowie też byli stamtąd
825 zupełnie niepotrzebnie kupił mi bilet za 70 zł. Nie był on potrzebny, bo osoby towarzyszące były za free. Tak nawiasem mówiąc, na widowni było może 20 - 30 osób za biletami, reszta to znajomi od znajomych, czy osoby towarzyszące. Z czego wiec wynajem teatru został opłacony, nie wiem, chyba z wpisowego, które od jednego zawodnika wynosiło 250zł.
Wpierw mieliśmy miejsce przy wejściu na schody do sali widowni, przy szatni. Część zawodników była tam rozłożona. Następnie, po jakimś wykładzie przenieśliśmy się na zascenie. Tam znalazłem małe pomieszczenie korytarza, właściwie to taka śluza między klatka schodową a zasceniem, jakieś 4m2. To w zupełności wystarczyło, z osobnym światłem, a na zasceniu było ciemno. Mało tego, za winklem było gniazdo 220V w odległości akurat 5m, a tyle miał przedłużacz, więc po raz kolejny grzałka się przydała. Kulturyści tak mają, że z powodu odwodnienia, odtłuszczenia jest im zasadniczo zimno. Nas chroni normalnie jakaś tam tkanka tłuszczowa, u niektórych znacznie powyżej normy, u nich jest znacznie poniżej normy, stąd w pomieszczeniach, w których nam jest ciepło im jest zimno, tym bardziej, że po wysmarowaniu farbą nie mogą się już ubrać. To też na pustych puszkach po piwie, grzałka z KWK Pokój grzała małe pomieszczenie. Została wniesiona w torbie z ręcznikami papierowymi.
Najprostsze rozwiązanie. Nim wymontowałem te grzałki, z dmuchawy przemysłowej, sztuk 6, to jeździłem z grzałka 1200W z piecyka gazowego z piekarnika, ale gabarytowo była większa. Ta mała, poręczna i też 1200W więc średniej mocy. Kiedyś na zawodach w Czechach jak byliśmy to miałem kocher 800W do zrobienia jajecznicy czy czegoś innego w hotelu. Miałem go też na występie w torbie. Ponieważ 825 było zimno, to wyciągłem go i podłączyłem. W krótkim czasie przy nim stała grupka kulturystów i kulturystek, którzy się przy nim grzali. W zasadzie to kocher działał tam kilka godzin, bo na zmianę podchodzili i się grzali. Od tego wyjazdu nauczyłem się brać coś co grzeje. Im mniejsze i poręczniejsze tym lepsze. Mniejsze od tej grzałki to już chyba być nie może.
A puszki po piwie, czy innych napojach znajdzie się dziś prawie wszędzie, nawet na kamiorach może stać, bo na nastawni RKP stała na cegłach. Tam to stały wszystkie 6 sztuk.
825 występ miał o 14:30 z drobnym poślizgiem. Jak na swój wiek wygląda dobrze, ale niestety kontuzje, których przez lata ćwiczeń się nabawił trudno usunąć. Zerwane ścięgna to tylko jako rekonstrukcja. Samoistnie to się nie goi, więc 825 zajął 4-te miejsce.
Resztę opiszę jutro, bo dziś trochę napięty grafik. Tym bardziej, że w sob. byłem 22h na nogach, następnie spałem 10h, a wczoraj ruch na stacji wzmożony, bo wiadomo - niedziela.
To tyle, narka.
Jaki MacGyver! :-)
OdpowiedzUsuńTrudno wchodzić do teatru w grzejnikiem, bo by było widać, a takie coś w torbie między rzeczami...
Usuń