W czasie mojej nieobecności 22 godzinnej szczury zostały same. Miał przyjść 979 je dokarmić, czy sprawdzić czy mają picie, ale w nieustającej imprezce jak był, bo jego niby laska pojechała do wrocka, to wolny był, zapomniał o tym, albo nie był w stanie. Po przyjeździe o 01:30 szczury wyszły, dostały żarcie i położyłem się szybko spać, bo jak pisałem wcześniej w trasie powrotnej miałem 3 kryzysy w tym jeden dość spory. Jakoś udało się szczęśliwie dojechać. Na dalszej jeździe zaważyła obecność 825, bowiem jakbym stanął i chciał się np. 30 min zdrzemnąć, to on by stękał, że nie jadę, a śpię, ale on już spał.
Na drugi dzień myszak, jak przygotowywałem się do spania, był w łóżku pod kołdrą. Tradycyjnie podwinąłem ją z lewej, następnie z prawej, ale go nie widziałem, ani nie wyczułem. Jak ubierałem poszwę, to on z tej kołdry się wysunął i spadł, na szczęście na w miarę miękki dywan, z 40 cm. Później go wołałem, ale nie przyszedł. Widziałem, że chodzi w miarę normalnie, ale zrewidowałem sprawdzenia czy jest pod kołdrą i od wczoraj norma wymaga dźwignięcia jej, nim zostanie zdjęta z łóżka dla ubrania poszwy.
Szczury się starzeją i częściej będą zaglądały do łóżka, a przynajmniej w nim zostawały, to też zmiana procedur jest jak najbardziej wskazana. Przed wczoraj i wczoraj nad ranem myszak już przylazł do łóżka i tradycyjnie ułożył się w nogach. Wczoraj to w ogóle był kpl. oswojonych, bo była żyrafka i myszyn. One tak krótko były, raczej sprawdzić co dzieje i polazły dalej.
W aucie od 979 trza wymienić opony, bo na tych nie przejdzie już przeglądu. Dotychczas jeździł na wielosezonówkach i przy takich chcemy dalej pozostać. Byłem u wioskowego wulkanizatora i rozmawiałem z 10, czy trochę więcej minut o wymiarach opon. Nie wiem dlaczego, ale wulkanizator, z którym się znam już trochę nie potrafił, czy nie chciał wytłumaczyć wymiarów podawanych na oponach. Dopiero lektura na internecie kilku stron wyjaśniła co i jak.
Faktycznie ludzie są tak oporni na wiedzę, czy nie potrafią jej przekazywać? No przecież w zasadzie w 5 min można nawet komuś opornemu na wiedzę wytłumaczyć ocb. Komuś kumatemu w 2 min. Czy prawdziwych fachowców już dziś nie ma?
Dziś jechałem do 824. Przystanek autobusowy w chodniku przy drodze, bez zatoki. Na wysokości przystanku mała kałuża. Wiadomo, jak nadjedzie autobus, to ochlapie chodnik. Pani, ładnie ubrana, jasno szare botki, jak zobaczyła autobus, to przysunęła się do krawędzi chodnika, ja się odsunąłem. Pierwsze koło autobusu spowodowało wychlap na chodnik, pani otrzymała po botkach i:
- qrwa, jak wyglądam?
Pomyślałem sobie - jak idiotka, dla której nie istnieje związek przyczynowo-skutkowy.
Jadę tym autobusem, kierowca jedzie średnio. Skrzyżowanie przy zajezdni autobusowej, więc często tam jeździ. Z daleka widzę następującą sytuację. W odległości ok 500 od skrzyżowania widać czerwone światło i samochody przejeżdżające w poprzek. Na pasie przed skrzyżowaniem stoi inny autobus. W takiej sytuacji chcąc przejechać na skrzyżowaniu dodałbym gazu by zdążyć na zielone. Kierowca nie robił nic, autobus jechał z taką samą prędkością. Po kilku sek. zapaliło się zielone. Po 2 sek. od zmiany światła, kierowca zaczął przyśpieszać. Chwyciłem się mocniej poręczy, rozstawiłem nogi, bo zastanawiałem się - zdąży, czy nie, bo wcześniej tak trochę niepewnie jechał. Sygnalizator, schował się za bocznymi słupkami i szybami, więc go nie widziałem. Wtem kierowca wdrożył nagłe hamowanie do tego stopnia, że nawet koła się zablokowały w miejscu, powodując poślizg. Mnie prawie rękę wyrwało, ale utrzymałem, reszta polądowała na rurki, Ci co siedzieli, jak już stanął obracali głowami co się stało. Stojący siedli sobie na wolnych miejscach tyłem do kierunku jazdy, bo przy takim hamowaniu to lepiej.
Jak już stanął przed skrzyżowaniem zastanawiałem się czemu u niego również nie zadziałał związek przyczynowo-skutkowy. Przecież to skrzyżowanie przy zajezdni autobusowej, przejeżdża dziennie ileś razy, to przecież cykle świateł można się nauczyć na pamięć. Dlaczego więc popełnił taki błąd? Dobrze, że nie stały jakieś stare babcie, bo te to by poleciały do przodu...
Dobra, tyle, bo i tak późno, a ta notka tradycyjnie czeka już dwa dni na na wypuszczenie.
To narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz