Wczoraj jak byłem u 824 udaremniłem kolejną akcję wysysaczy kasy. Jak wchodziłem do bloku to już widziałem parę synek i laska z takimi małymi teczkami - znak - wysysacze kasy. Zastanawiałem się czy przylezą. Po jakiejś godzinie dzwonek. 824 poszedł otworzyć. Wpierw gadał z nimi przez drugie drzwi. Tzn. korytarz 5 mieszkań jest oddzielony od klatki schodowej i wind oszklonymi drzwiami.
Jeszcze się nie przesłuchiwałem, bo w drzwiach nic z nimi nie uzgodni, nic nie podpisze. Przylazł po jakiś 3 min i przymknął drzwi do mieszkania i podał ręką znak, że wszystko w porządku, co dla mnie było już znakiem "alarm". Przybliżyłem się do przymkniętych drzwi, lekko je odsunąłem od ok. 5 mm i przysłuchiwałem się. To wysysacze kasy dla małych dzieci gdzieś tam, niby z ramienia UNICEF, którzy chcą mu miesięcznie z konta ściągać 35 zyla. Oczywiście się zapytali, czy taka kasa nie będzie dla niego znacznym uszczerbkiem finansowym. Oni się o takie rzeczy pytają dziadków, jak Ci się przyblokowują nie wiedzieć czym i nie mają zupełnie kontroli nad decyzjami finansowymi.
Wszedł do mieszkania, bo musiał wziąć dowód osob. i nr konta i wtedy się go spytałem:
- się dobrze czujesz? Będą Ci z konta ściągać kasę, co miesiąc.
To go trochę otrzeźwiło i wyprowadziło z transu. Nie zabrał dowodu, zrobił piruet i wyszedł na korytarz. Mózg przetworzył jakieś informacje i wypluł im sformułowanie:
- nie dostaniecie mojego nr konta, bo to jest tajny nr.
Nawet tego nie komentowałem, bo dobrze się stało. Nie przegadają się z nim, skoro z jednego stanu, że im wszystko udostępni przeszedł, nie wiedzieć czemu, na funkcję "tajne".
Pozostało już na tym, że nr konta jest tajny. Ja stałem obok, jakby się jeszcze chcieli czegoś ciekawego dowiedzieć i po chwili usiłowania tłumaczenia 824, iż nr konta nie jest tajny, co niewiele przyniosło, nadto moja osoba obok i poszli dalej.
Uff, kolejne 400zł rocznie uratowane.
Już to mówiłem 979, że jak mi się zacznie dupić we łbie, to trza bydzie spisać papier, że moje decyzje finansowe, bez jego akceptacji są nieważne. Przecież tacy ludzie są nieświadomi tego co robią. Coś im się przełącza i idą w zaparte. Jak ich ktoś nie wyhamuje, to cyk, papiery podpisane. Pytałem się go, jakie są warunki rezygnacji z tego. Oczywiście nic. Zresztą czegoż by się spodziewać.
Pokazuje mi fa-ry na telefon na 1,21zł. Pyta się mnie czemu tak mało?
- może mało dzwonisz?
- ale tam powinien być abonament 9zł
- może się umowa skończyła? pokaż umowę, to zobaczę.
Oczywiście jej nie znalazł. Zresztą wcześniej miał orange, teraz nju. Może i lepiej, ale widać znowu mu coś wciśli. Tym razem jak to ma być miesięcznie 1,21 to dobrze. Ale on:
- to ja tam pójdę to wyjaśnić
- co chcesz wyjaśniać? Chcesz im powiedzieć - ja chcę wiyncyj bulić.
Oczywiście, że na to przystaną, nawet Ci zrobią abonament 70zł miesięcznie, tylko tam idź.
Czasami nie wytrzymuje, jak z dzieckiem. Ale co chwile chce sam podejmować decyzje, jak bulenia kasy na UNICEF, z czego może 20% tam dojdzie. Może tymi decyzjami, chce udowodnić, że jeszcze funkcjonuje normalnie?
Myszak, po ostatnim spadku z kołdry jest inny. Kroczy tak bardziej chwiejnie, jakiś taki mniej aktywny jest. Że też go nie zauważyłem. Tak mi głupio. Oczywiście procedury sprawdzania kołdry dokładniej wdrożone. Dwa dni temu był w niej, to też położyłem się i nie ubierałem poszwy, tylko narzuciłem ją na górę. Położyłem się k/niego. Zasnąłem. On po jakimś tam czasie wyszedł. Jak się przebudziłem - nie było go.
Dziś na łóżko musiałem mu pomóc wejść, mimo tego, że mają ustawione z dwu stron takie większe poduszki do wejścia. Widziałem, że na jedną usiłuje się wspiąć, to też wstałem, podniosłem go i dałem na łóżko, na którym z kołdry zawsze mają ułożone korytarze do chodzenia i tam też w ciągu dnia niektóre śpią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz