sobota, 11 maja 2019

Sobota #1530

  Z myszakiem się wczoraj pogorszyło. Szkoda, że wyszedł z łóżka dopiero ok. 17:40 i właściwie po poduszce, po której zchodzą i wchodzą on się sturlał. Dobrze, że to widziałem i od razu się nim zająłem. Na głowie wyrósł mu guz z jakimś płynem, który widocznie powoduje ucisk na mózg i przez to jego koordynacja ruchowa znacznie zmalała. Na szczęście został mi duży pojemnik z hurtowni, do której wywoziłem kiedyś szczury, to jak jechałem do kato zawieźć 979 na imprezkę, to go do niego wsadziłem i zabezpieczyłem kratę na górze, by nie wyszedł z niej i sobie jeszcze nie pogorszył stanu. Pojemnik dałem na łóżko, by miał cieplej, bo na podłodze to tak średnio.
   Wieczorem jeszcze go nakarmiłem, dałem mu trochę herbaty i, podobnie jak z decyzją gdzie dać pojemnik jak jechałem, bo jakby kratę odsunął i wyszedł z pojemnika, nadto spadł z niego i łóżka, czyli jeszcze wyżej na podłogę, to dopiero by było, musiałem zdecydować czy wziąć go do łóżka by spał ze mną, czy pozostawić go w pojemniku.
   Zdecydowałem, że będzie spał ze mną. Obok łóżka postawiłem na stole awaryjną lampkę, by móc ją z pozycji łóżka zapalić. Poszwy nie ubierałem, by zapachy na kołdrze mu się dobrze kojarzyły i jak już procedury wyłączeniowe zostały zrobione, to zabrałem go do łóżka. Przeczołgał się w nogi, głowę położył k/kostki (tam jest cienka skóra, to jest ciepło) i tak leżał.
   Jakoś zasnąłem, choć przyzwyczajony jestem przed zaśnięciem zmienić pozycję.
   W nocy były 4-ry przebudzenia. O 06:10 ponownie go nakarmiłem, dałem trochę herbaty, ale tą niechętnie chciał pić, może dlatego że ze spodeczka, a normalnie łykają z salaterek.
  Po mocno ograniczonych procedurach porannych od razu do weterynarza. Dostał dwa zastrzyki na zmniejszenie obrzęku i jutro, mimo niedzieli, wizyta kontrolna.
  Na st. mac. też kolejne dylematy. On jest przyzwyczajony do spania w łóżku lub w swoich lokalizacjach w ciągu dnia, ale nie ma tej koordynacji ruchowej. Będę musiał wyjść do sklepu i teraz, czy zostawić go w łóżku, w którym jest jakby u siebie, nadto inne szczurzyce mogą przyjść do niego, czy dać go do pojemnika, w którym na pewno będzie się czuł gorzej, co w okresie choroby jest mało wskazane. Z łóżka, choć na dwu wejściach nadal są poduszki, to może się ponownie sturlać. Jak wlezie pod łóżko, to będę je musiał demontować. W zasadzie w południe i popołudniu to one śpią, więc nie powinien chodzić.
   Jak jestem na miejscu, to stanowisko dowodzenia jest obok łóżka, więc szybka interwencja, jak wczoraj może się odbyć w każdej chwili. Jednak cały dzień tu siedzieć nie będę i co wtedy?
  Narobiłem z tym niesprawdzeniem kołdry. Taki głupi przypadek i teraz on tak cierpi.
  Tyle, bo muszę leźć do sklepu. Wypadło na pozostawienie go w łózku, tylko je bardziej zabezpieczę, by z niego nie wypadł. Po przyjściu muszę zara sprawdzić, czy tam je.
  To narka.

2 komentarze:

  1. Choć można (przewrotnie, wiem) i tak to podsumować, że jednak szczęśliwi ci, którzy muszą kołdrę przeglądać, w porównaniu do tych, którzy jakby swojej nie przeszukiwali, nikogo innego pod nią nie znajdą. ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero wczoraj sobie uświadomiłem, że czeka mnie 5 bolesnych rozstań. 4-ry szczurzyce na razie są mało przywiązane.

      Usuń