czwartek, 23 maja 2019

Czwartek #1537

   Będąc na symku w Krakowie była jeszcze śmieszna sytuacja w drugiej grupie. Z jednej strony na st. Celiniec siedziała laska. Poc. zapowiadałem skrótowo, jak na kolei. Zbiegło się w czasie, że zrobiła się cisza, a akurat odszedł ode mnie skład, wobec tego zadzwoniłem do Celińca, zgłosiła się laska i mówię:
- jedenaście dwanaście o osiem.
- (na co laska głośno) ale co?!
  W tym momencie grupa, wraz z Pawłem się głośno roześmiała, ale powtórzyłem do tel.:
- poc. 1112 odjechał o 11:08.
  Teraz laska zrozumiała.
  
  Szczur wczoraj poszedł na zabieg wycięcia guzu na mózgu. Odebrałem go o 14:50, bo się ponoć przebudzał. Jednak do przebudzenia pozostało jeszcze trochę. W każdym razie w ciągu dnia ileś razy leżałem z nim w łóżku, by mu się lepiej dochodziło do siebie. Do 23:00 nie przebudził się, to też położyłem się do łóżka przeczuwając, że noc będzie z przerwami. Położyłem się tak, by nie spadł i w sumie był zablokowany mną. Jego pełzanie obudziło mnie o 02:05. Na początku pełzał w łóżku, ale po pół godziny, bowiem pełzał co raz mocniej, dałem go na podłogę.
   Od razu wszedł pod łóżko i chciał się dostać do swojego miejsca noclegowego, ale nie umiał się wspiąć, co widziałem oświetlając teren pod łóżkiem. Postanowiłem go wydobyć z pod łóżka i dać na jego msc. przez wysunięcie tej części, na której śpi. Jednak on pełzał jeszcze niezbyt sprawnie, dlatego też chyba nie przewidywał wyjścia na zewnątrz. Musiałem łóżko częściowo rozebrać , a do tego wyszły samiczki zaciekawione, co się dzieje, więc było trudniej, bo jeszcze musiałem uważać na nie. Ale udało się, choć musiałem go za ogon wyciągnąć. Od razu przeniosłem go do jego legowiska, by już nie musiał lazić. Położyłem się do łózka, ale zasnąć nie mogłem nasłuchując co dzieje. Po jakiś nastu minutach słyszałem jakby wypadł z legowiska. Nasłuchiwałem dalej i za kilka minut słyszałem już po drugiej stronie grupy A odgłosy samiczki i szuszczenie. Pomyślalem - dotrał tam.
   Wstałem i faktycznie był na drugiej stronie. Tam też są legowiska i on czasem też tam leżał. Podniosłem go z ziemi. Wyczułem, że był chłodny i wziąłem do łóżka. Położył się i już nie raczkował. Pod kołdrą było w miarę ciepło. Jednak znowu po nastu minutach właczyło mu się sunięcie. Ponownie odsunąłem część łóżka i go położyłem na jego legowisko. Tym razem już tam pozostał i za jakieś 20 min zasnąłem.
   Przerwa trwała prawie 3h.
   Tyle, bo do dentysty, a dzień do wieczora już zaplanowany. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz