Ale się wczoraj załatwiłem... Dziś ledwo funkcjonuje. Praktycznie jestem na rozruchu jeżeli chodzi o żołądek, ale wyspałem się to organizm się zregenerował. Przegiąłem tam z piciem i do końca roku już chyba łykać nie będę.
W pewnym momencie u 971 nagle się wyłączyłem. Chyba pobladłem naonczas na twarzy, bo pytali się czy nic mi nie jest. Miałem nawet problemu z odpowiedzią, ale wypowiedziałem, że jest ok., choć zewnątrz, a co dopiero wewnątrz mówiło zupełnie coś innego. To, że wróciłem sprawnie na st. mac. to dopiero osiągnięcie i nawet mi szło dobrze, co zszokowało mnie już po dojeździe na stację.
Stan kotów u 971 chyba na poziomie poziomów dotychczasowych, a nawet wyższy. Sam 971 stwierdził:
- nawet nie chcę wiedzieć ile ich jest
na pytanie jaki jest ich stan? Specjalnie wziąłem sobie ubranie robocze i na miejscu przebrałem się, bo chwilę po tym jak siadłem miałem na sobie już 3 koty, a następne czatowały na zwolnienie się miejscówki.
Po za tym, podobnie jak w ub. roku (przeczytałem swoje wpisy świąteczne z 2016) żarcia w nadmiarze, tak samo 371 zostawił 3/4 chleba, tym razem już nie dużego. Za to różnica w składach przewijających się przez stację. W tym roku znacznie mniej, a kolega z Belgii, który w ub. roku w wigilię wszedł na stację w tym roku nie odezwał się. Czyli dobrze, że go kiedyś zjebałem, bo mam spokój od niego.
Wyjazd do 971 celowo ustawiłem na drugi dzień świąt, bo przypuszczałem, że w pierwszy najazdu nie będzie, za to w drugi będą się chcieli pojawiać. W pierwszy wszedł na stację 826, niestety w koszulce z długim rękawem, która stanowiła prezent od brata pod roślinkę. W dużą kratę biało ,szaro, czarną, coś jak flanela. Głównie korzystał z kompa i fb, a trakcie jego pobytu wszedł 230. Zawsze to pisałem, że nadmiar mięśniaków powoduje brak możliwości skorzystania z nich. A taką ochotę miałem nacieszyć się mięśniami 230.
Korzystając z okazji małego ruchu na stacji w pierwszy dzień świąt zabrałem się za pranie firany z grupy A, własnie dlatego kompa miał wolnego 826. Ona nie była już dawno prana, a przez swą wielkość i porządny materiał (jest gruba) ledwo mieści się w pralce. Na grupie A trochę jaśniej i na kilka m-cy sprawa jej ponownego prania z głowy. Jeszcze bym musiał szyby umyć, ale to na pewno nie dziś, a nie wiem czy w tym roku się wyrobię.
To dochodzenie do siebie dziś, to odwołany wyjazd na kopalnię. Jutro miał być wyjazd do 824 z powrotem w piątek. Jutro też na godz. do południa ma przyjechać 825 i nie wiem jak to poustawiać, chyba, że przełożę wyjazd do 824 o jeden dzień, a jutro pyknę kopalnię.
Co w sylwestra - jeszcze nie wiem. 825 ciągnie mnie do kato, jak będzie ciepło i zastanawiam się. Powrót ułożył tak, że mam bezpośrednio do wioski, o czym zakomunikował mi jeszcze przed świętami, zachęcając mnie do przyjazdu.
Tyle, bo jakoś z wolna dochodząc do siebie, coś też zrobić wypada na stacji. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz