środa, 20 grudnia 2017

Środa #1288

   Szczury. Szczury się mają dobrze, aż za dobrze. Ostatnio liczyłem i są dwa mioty, które grasują już po kuchni. Można je rozróżnić po gabarytach, starsze nieco większe. Naonczas policzyłem i wyszło (bo one ciągle w ruchu, ale w porze karmienia się skupiają) ok. 16 szt. Dziś zasmakowała im wybitnie kalafiorowa. Nic, trza będzie uruchomić ponownie 979 i te starsze młode dawać do węża na przekąskę. Na szczęście samcy rozpłodowych nie ma, to chwilowo się zatrzyma rozmnażanie, ale czasu niewiele, bo jakieś 2 tyg. nim te młode będą mogły już kopulować skutecznie.
   Samiec oswojony, jak mnie nie ma w domu, czyli co drugi dzień, to czuje się źle. Gryzie wtedy prześcieradło, chyba z powodu, że się nim nie zajmuje. Jak jestem to dzień przelatuje mu radośniej, bowiem na każde moje karmienie on przychodzi, jakby na kontrolę tego co żre, a po za tym w ciągu dnia też się nim zajmuje. Samica ma lepiej, bo młode, to ma co robić. Natomiast on włazi swoją, kiedyś opanowaną drogą na biurko i obwąchuje co podano, a następnie, jak smakuje to porywa i ucieka.
   Teraz o szkolnictwie, ale potrzebny jest do tego wstęp. Otóż jak studiowałem, to wiadome, okresowo trzeba więcej czytać. Pewnego dnia wpadłem na pomysł, że będę czytał w kuchni, w której mam oświetlenie zarówno jarzeniowe (świetlówkowe) jak i żarowe (żarówkowe). Ponieważ świetlówka daje więcej światła to postanowiłem tamtego dnia czytać przy jej świetle. Trwało to coś ponad 3h, a po procedurach położyłem się spać. Jakoś dziwnie bolały mnie oczy. Takie dziwne uczucie i zupełnie nie wiedziałem skąd. Po jakimś czasie zasnąłem.
  Następnego dnia, sytuacja z czytaniem powtórzyła się, z miejscem czytania też. Przy zasypianiu również powtórzył się ból oczu. Wiedziałem wtedy, że świetlówki migają, co widzi oko, ale mózg już tego nie przetwarza. Coś jak stroboskop, tylko z dużą częstotliwością.
  Trzeciego dnia postanowiłem na podst. tej wiedzy zmienić oświetlenie i czytałem przy żarowym. Kładąc się spać z oczami nic się nie działo. Szybki wniosek - za ból oczu są odpowiedzialne świetlówki i nasza zdolność, i technika czytania. Od tego czasu, aż do dziś zarzuciłem czytanie przy świetlówkach.
  Teraz czemu taki przydługi wstęp. W budowie tradycyjnych świetlówek do dziś się nic nie zmieniło. Szkoły przy remontach, prawie wszystkie, zmieniają oświetlenie żarowe, na jarzeniowe i przy tym oświetleniu dzieci, młodzież czyta psując sobie, czy pogarszając wzrok przez kilka godz. w dni nauki szkolnej. By nie było, że (może za dużo napisane - głupota) niewiedza panuje we wszystkich okolicznych szkołach, pozostała jedna na trasie do biura pracy i w niej, mimo iż jest po remoncie, pozostawiono stare jak z lat 80-ych żyrandole z żarówkami. Takie, które mają trzy lub więcej plastikowych płaskich obręcz, najszersza na górze, najwęższa na dole. Też się przy takich uczyłem. Znalazłem zdjęcie z takimi, to poniżej.
  I to jedyne takie zdjęcie, jakie znalazłem z oświetleniem żarowym. Reszta oświetlenia w klasach to jarzeniowe. Przecież kto jak kto, ale nauczyciele powinni mieć wiedzę o szkodliwości świetlówek, to czemu to masowo w szkołach montują?
  Chwała więc szkole, która nie uległa modzie i nadal oświetla klasy w sposób konwencjonalny i nie szkodzący oczom, a właściwie tej, anonimowej, osobie, która utrzymała nadal takie oświetlenie.
    I jeszcze jedna ciekawostka, a zarazem nietypowe zdarzenie. Otóż od około 20 lat robię kalendarz (taki do zapisywania notatek) w notatnikach w formacie A6  takich ok. 96 kartkowych w kratkę, kupowanych w sklepach. Mieści się w nim niecałe 5 lat.
   Nietypowe zdarzenie wynika stąd, że jak robię od początku te kalendarze to nigdy nie zdarzyło się, od tylu lat, by kończył mi się taki 31 grudnia. W tym roku 31 grudnia jest w nd. i to jest ostatnia kartka w prawie 5 letnim, bo zacząłem nabijać 06-02-2012, kalendarzu. Przeszedłem kiedyś na tą formę, bowiem w styczniu nie traciłem wszystkich notatek z ub. roku. Niestety w tym roku, to co w zamyśle miało się nie stać - stanie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz