Szczury.
Zubożyły się o 2 szt. Wczoraj akcja szczur, która trwała ok. 1h, ale z powodzeniem. Choć jak one na mnie patrzały, to będę to pamiętał. Trudno, musiały iść, bo nie mogą dalej zapładniać. Już i tak jest ich za dużo, a dalsze przyrosty w drodze. Dwa samce mniej. Albinos nie jest sam, ma kolegę, dla którego też brakło farby. Teraz trza będzie te małe wyłapywać, ale wąż będzie musiał te strawić, by dostać następne. Ważne, że kolejne mioty na razie wstrzymane.
Tyle o nich teraz, bo temat dla mnie drażliwy.
Na kopalni ciągle coś nowego. Kupiłem pompę do wody i podłączałem ją próbnie w nastawni. Ma jakiś czujnik ciśnieniowy lub przepływowy, bo jak ma za duży opór to nie rusza, więc węże gumowe, które zabrałem ze st. mac. nie nadają się do pompowania. Nie pozostało nic innego jak zaprzęgnąć węże strażackie z kopalni. Ponieważ wcześniej wiedziałem gdzie są, to polazłem do przyczepy zabrać dwa stare. Wcześniej jednak poszedłem na zwał zobaczyć za większym wężem gumowym, ale gdzie tam coś takiego znajdę. Za to przechodząc przez rozdzielnię do tunelu taśmociągu, widziałem kawałek węża strażackiego uciętego. Przeszedłem tym tunelem i poszedłem do barakowozu. Wziąłem dwa węże pod ręce i poszedłem przez bramę na nastawnię. Ochroniarz pytał się czy je przyniosę z powrotem?
Odpowiedziałem:
- no tak, ale nie dziś, bo tam tyle wody, że dziś to się nie wyleje.
Te dwa zaniosłem na nastawnię i poszedłem po ten ucięty z tunelu. Następnie wykonałem próbę na nastawni i zadziałało. Tzn. czujnik wlewając wodę do węża "stwierdził", że można pompować i ruszył z wodą. Próba jednak była w piwnicy, ale wypadła pomyślnie. Czyli pompa musi mieć węża prostego, bez zagięć, co wleje tam wodę i wypchnie na powierzchnie. W sob. w takim razie główne pompowanie wody. Może wreszcie się uda.
No i jestem trochę już zmęczony. Jednak zajmowanie się całą sprawą jednoosobowo trochę mnie wykańcza. Widzę to i na razie jestem na wolnych obrotach. Choć powinienem się zająć papierami, tzn. ich obiegiem, to nic w tym kierunku nie robię. Teoretycznie jutro chcę dzwonić po komórkach, gdzie ugrzęzły pisma, ale zabieram się do tego od 1,5 tyg. i nic. Tzn. jak mam tam dzwonić to powinien być pełny energii, a tak nie jest więc zwlekam.
No dobra, tyle, bo notka miała się ukazać ok. południa, a jest 22:30. Jutro znowu kolejny zajęty dzień, a oprócz tego chyba się napierdolę. To narka.
Plan masz idealny na piątek. ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle z tego napierdolenia się nic nie wyszło, bowiem jak się ma tylu znajomych to zawsze coś znajdą do roboty, więc ani napierdolenie, ani fryzjer, do którego miałem iść, ani mycie cystern na obiegi.
UsuńDzień przeleciał luźno, ale takie czasem się też przydają.