poniedziałek, 16 października 2017

Poniedziałek #1257

    Budzenie się o 05:30 to jakaś masakra, przynajmniej w dzisiejszym wydaniu. Jak zadzwonił budzik i obudziłem sie, to czułem się przez jakieś 3 sek, jakbym został pierdolnięty w łeb. No ale po pół minuty już funkcjonowałem w miarę normalnie. Procedury poranne i po 50 min byłem gotowy do wyjazdu na kopalnię Bielszowice do dyrektora w sprawie odwołania dzisiejszego wyrywania toru piaskowego, będącego na działce miasta, a działkę tą PGG (Polska Grupa Górnicza) chce do końca roku zdać do miasta, a warunek jest by była czysta i zdatna do przejęcia, a więc bez toru i torowiska.
   Dziś do 08:00 miała być decyzja, czy likwidacja będzie powstrzymana czy tor zostanie tymczasowo uratowany. Tymczasowo, bowiem teraz piłeczka po stronie miasta. W środę, bo już dwa razy byłem w biurze nieruchomościami ponownie tam będę i będę im stękał o sytuacji, by ewentualna decyzja była pozytywna. Z tego co dowiedziałem się na kop. Bielszowice, taki majątek (chodzi o tor kolejowy z torowiskiem) kopalnia nie jest w stanie nam przekazać, partnerem musi więc być miasto, bo ono i tak działkę dostanie.
   Mając już przepustkę na teren kopalni, bo musiałem wejść do budynku TJP czyli tzw "przeróbki" postanowiłem obejrzeć jak wygląda czynna kopalnia, bo na Pokoju, wydobycia już nie ma, a deszcz trochę kopalnię umył. Na Bielszowicach jednak kopalnia w pełni wydobycie, bowiem na wierzch wydobywa się też urobek z pokładów kop. Pokój. Poszedłem na sortownię, pod którą kilka wagonów kolejowych (aparatu nie miałem, ale też chodząc stwierdziłem, że może dobrze, bo jakby ktoś zobaczył to mogły by być problemy, a tych na obecnym etapie załatwiania spraw nie chcę) przeciąganych linami, ale to przeciąganie nie odbywało się. Przesuwnica z tyłu sortowni mniejsza niż ta na Pokoju, nowsza, to oszczędniejsza w materiałach. Ta na pokoju jeszcze starej produkcji lat 70-ych to duża. Poniżej zdjęcie tej z kop. Pokój.
   Niestety nie uratujemy jej, brak mocy przerobowej, zresztą nie przesuwalibyśmy na niej drezyn, a po za tym, za chwile wyjdzie problem ludzi do obsługi tego terenu.
   Na terenie kop. Bielszowice na powierzchni jeszcze działa kolejka wąskotorowa, dość intensywnie eksploatowana, co widać po torach. Bardzo lubię chodzić po takich zakładach, nawet jeżeli z tego załatwiania nic nie wyjdzie, tzn. likwidator SKR nie przekaże nam terenów stacji Ruda Czarny Las to pozostaną wrażenia. Do dziś pamiętam chodzenie po dawnej lokomotywowni wachlarzowej Bytom, dziś już nieistniejącej. Ten specyficzny zapach z kanałów w których przeróżne smary były mieszane wraz z wodą, a na powierzchni wdeptane w posadzkę warstwy smarów, olejów, które tam przez lata skapywały ze stojących parowozów. Podobnie na kopalni Bielszowice, choć węgiel nie ma tak intensywnego zapachu, ale mimo tego przeróżne zakamarki, po których chodziłem trochę dziwnie wyglądając z teczką z papierami. Na te papiery to trza będzie uruchomić segregator, bo się mnożą. Mimo tego nikt się nie pytał czemu chodzę po takich dziwnych miejscach np. k/sortowni. Obszedłem kopalnię dookoła i wyszedłem bramą, którą wszedłem wcześniej udając się na towarową, trochę specjalnie, by mnie cofnęli na bramę osobową. Tak też się stało. Na kop. akcja ratownicza, bowiem nadal pali się pokład pod ziemią. Z centrali ratownictwa górniczego z Bytomia przywieziono wolnostojące transformatory przewoźne, stale na dół podawana jest woda przez węże strażackie, które na powierzchni biegną do stałych rur, których drugie końce pewnie wychodzą na dolnych pokładach. Akcja trwa od piątku, to hektolitry wody poszły już na dół.
    Dobra, kończę. Nie dlatego, że nie mam czasu, ale 371 ma wolne w pracy i chce do kompa to staram się jak mogę, by nie widział co i gdzie piszę, nadto, bo jest już 14:00 trza zeżreć drugie śniadanie, a po 15:00 będzie 979. To narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz