W zasadzie nie wiem czy powinienem o tym pisać, ale jakoś tak oględnie będzie. Otóż m-to Bytom ma problemy finansowe. Nie domyka się im budżet do tego stopnia, że po umowie z ZUS-em, nie płacą za pracowników UM Bytom składki ZUS-owskiej. Od marca z UM By-m wychodziły pisma do KZK GOP o zmniejszenie ilości kilometrów wykonywanych przez tramwaje, w związku z trudną sytuacją finansową. Po kilku miesiącach stękania przez UM od lipca zmniejszono ilość tych kilometrów likwidując m.in. linię tram 30, a na innych ograniczając kursy. Wykonano mniej więcej 70% tego co chciało miasto.
Poniżej screen bez linii tramwajowej 30.
W mieście tzn. w UM toczy się wojna między prezydentem, a częścią radnych i Ci z opozycji prezydenckiej zaczęli pisać pisma do KZK GOP, że jak to, ograniczacie ilość wykonywanych kilometrów, przecież ludzie tego potrzebują itp. uzasadnienia, mając totalnie w dupie budżet m-ta i to co będzie się działo w przyszłym roku w mieście. Może by te pisma były zasadne, gdyby faktycznie było napełnienie w tramwajach, ale one w większości jeżdżą puste. Byle tylko zdyskredytować obecnego prezydenta, za wszelką cenę (to jak widać dosłownie). Na te utyskiwania KZK, bo przecież dla niego to lepiej, przywrócił m.in. linię 30 do życia i to co obciął od 1-go lipca.
I teraz pozostaje sprawa lojalności radnych, czy nie wiem jak to inaczej nazwać, którzy powinni działać dla dobra swojego miasta i mieszkańców, którzy ich wybrali. Jak to jest, że wystarczy mała wojenka, bo przecież większości mieszkańców to wali, by z miasta zrobić totalne dno. Zasadniczo statystyczny obywatel ma w dupie wojnę która się toczy w UM, ale nie ma już, czy nie powinien mieć budżetu miasta, bo przecież to jest jego funkcjonowanie. No i rola części radnych, którzy miast dbać o finanse miasta używają budżetu jako oręża w walce. Czy tam nie składa się jakiejś przysięgi, w myśl której radny ma dbać o dobro miasta? Kto, oprócz tych nieszczęsnych wyborów, może jeszcze rozliczyć radnych doprowadzających do jeszcze trudniejszej sytuacji budżetowej miasto? Współczuję mieszkańcom Bytomia takich radnych i życia w tym, co już ukazało się parę razy w mediach, upadającym mieście.
Był dziś 972. Po dość długiej przerwie, bowiem nowa praca w carrefour i te chujowe dojazdy, bo totalny brak czasu, ale zapaść finansowa spowodowała, że przyjechał pożyczyć kasę. Przy okazji pociągnąłem go za język odnośnie małych skurwieli i wychodzi na to, że pingwiny pozbyły się wszystkich oprócz tego 3 latka, który na razie nie sprawia problemów, bo ma ten wiek. Czyli najstarszy jest w Gliwicach, drugi jest w Ostrowcu Świętokrzyskim, a trzeci w Zbrosławicach. Przy takim rozrzucie to zapomniałem się spytać których odwiedzają. Podejrzewam, że odpada Ostrowiec Św. i Zbrosławice. Pozostają Gliwice i Mysłowice. Jeszcze się nie spytałem o sprawę sądową, ale to we wtorek jak przylezie oddać kasę.
Po za tym oczywiście rozebrałem go z bluzy i koszulki, no i tradycyjnie ta gładka skóra, która prawie powala na kolana, bez zarostu, czy z minimalnym, bez tkanki tłuszczowej... Jak wypalił fajkę to przeniosłem go na łóżko. Położyłem na brzuchu, a on ręce podwinął pod korpus. Napięły się trochę mięśnie pleców, a siedząc na jego lędźwiach i częściowo dupie myślałem, że ocipieję. No nie chodzi do nas 172, którego wciągnął rynek pracy i gdzieś jeździ na delegacje, dlatego taka wizyta 972 po przerwie to totalny odlot. Ja to jednak mam gust do mięśniaków, do tego jeszcze ta wioska, w której oni te geny przekazują z pokolenia na pokolenie. Przecież małe skurwiele od 972 oprócz tego jednego (drugiego), który wdał się w matkę, też będą przejebanymi mięśniakami. I też laski będą za nimi latały i sikały z wrażenia.
No dobra, bo wyszedł mi jeden dzień wolny od spraw kopalnianych, więc pcham tą notkę, a może jutro następna. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz