poniedziałek, 9 października 2017

Poniedziałek #1253

   Za nim zacznę opisywać zaległe sprawy, to wpierw informacja dnia. SKR oddział przy kop. Pokój (ruch) 1 wyraża zgodę na nasze przebywanie na terenach nieogrodzonych kop. Pokój w tym na stacji Ruda Czarny Las. Czyli jeszcze w tym tyg. bez kombinowania będę tam mógł być codziennie i grzebać w celu utrzymania i ochrony infrastruktury kolejowej. Trza będzie tam jakiegoś szampana pyknąć, ale to bym musiał tam rowerem jechać.
   Teraz spr. seksualne. Otóż, jak pisałem wcześniej, wszystkich mięśniaków-skuwieli wciągnęło do pracy w tym 172 to też, trudno jest się z nim spotkać. Ale jako, że potrzebują teraz takich do pracy, to po tygodniu pracy robi jeszcze fuchy w tym remont jakiegoś mieszkania w mieście. Posiadając klucze do tego mieszkania zaproponował spotkanie w nim i zrobienie tego i owego. Oczywiście przystałem, ale miałem wcześniej umówione jazdy wózków roboczych kopalnianych po torach kopalnianych, dokładnie za bramą kopalni i na torze wyciągowym. To te poniżej.
I ujęcie z drugiej strony.
  Niestety pogoda z dupy, padał drobny deszcz, a przez wyciągnięciem wózków, jak już byliśmy na bramie to lunęło dość sporo. Na szczęście w ubiorze roboczym każdy, ja w gumofilcach, 371 pożyczyłem zwykłe gumowce i jakoś w trawie dało się je przepychać wraz z 834. Dość sporo pojeździłem po torze wyciągowym, by widzieli, że "wiedz..., że coś się dzieje" (jak powiedział o. Natanek). Jeździłem, a właściwie to cisłem jeden wózek sam (ten pierwszy na górnym zdjęciu), a 371 z 834 pchali drugi, przestawiając go czasem na inny tor, bo nie mieliśmy człowieka do obsługi wajch. Trawa jutro powinna być już zżółkła więc jak ktoś tam przylezie to będzie widział ślady jazd po torach.
   Ponieważ wczoraj jeszcze jakiś mecz reprezentacji, to zwinęliśmy się ok. 17:30 z terenu kopalni no i długo tam nie byliśmy, bowiem miałem pierwotnie jechać z 230, ale ten wysłał sms-a o 14:50, że nie jedzie, bo jeszcze je u babci. Dlatego wziąłem z sobą 371 i 834, bo Ci byli na chodzie, a 979 w tym czasie leżał nieżywy po nieustającej imprezce od piątku. Pierwotnie miałem tam jechać już o 14:00.
   Po jazdach wózkami zawiozłem do wioski 371 i 834, a sam pojechałem do miasta do 172 w umówione miejsce. Stamtąd pojechaliśmy do małego bloku, w którym remontuje, z kimś tam, mieszkanie. Na razie tylko prowizoryczny prąd, brak wody i innych mediów. Lampa, silna, 400W, to z niej zrobiłem grzejnik kładąc ją w małym pokoju, w którym mieliśmy to zrobić, na podłodze. Była odtąd dwufunkcyjna, światło i ciepło. Po chwili rozmowy, 172 na podłodze rozłożył jakieś ubrania robocze, na których się później położył, sam też byłem w roboczym ubraniu z kopalni, w tym w gumofilcach, w niedzielę. Lampa była położona za mną, to też, jak 172 się położył, ja siadłem na nim, to był jednostajnie oświetlony, bez cieni. Widziałem po nim, że po tak długiej przerwie było mu to potrzebne, mnie zresztą też. Leżał totalnie luźny, można z nim było robić prawie wszystko. Poddawał się moim działaniom. Do tego otoczka remontowanego mieszkania, my na brudnej podłodze, to robiło na mnie dodatkowe wrażenie. Musiałem się powstrzymywać, by nie zrobić falstartu, bowiem jemu się śpieszyło, ale dla siebie też chciałem mieć jakieś wrażenia i doznania na później. Na klepy, które poleciały na klatę też nic nie mówił, mimo ze na korytarzu mogło to być słyszalne. Spodziewałem się raczej, że po kilku klapsach powie, że właśnie z powodu odgłosów, bym przestał, ale nic nie powiedział, to też trochę się z tym klepaniem rozpędziłem. Klata zaczęła mu się robić czerwona, boki też. Miętoliłem trochę jego skórę na klacie, też nic. Trochę reagował jak klepy poleciały na brzuch, ale ten jak napięty, to bardziej wrażliwy. Niestety długo z nim nie wytrzymałem, bo mózg pod wrażeniem jego wyglądu dostawał wariacji, to też jak wytrysło z organu, to poleciało gdzieś na podłogę dalej. Po wszystkim widziałem, że i jemu to było potrzebne - no i fajnie.
   Natomiast w sobotę, był 826. Ponieważ był również 371, a, co pisałem już wcześniej, on ma do niego jakieś ciągoty, to powiesił worek do napierdalania i po jakiś 2 min napierdalania w niego, rozebrał się do klaty. No dla mnie super zajebisty widok, dla 371, chyba aż tak nie. Choć on nie rozebrał się dla mnie, to korzystałem z widoku, bo napinające się mięśnie, praca mięśni pleców, rąk te napięty bicepsy z żyłą na wierzchu, to mnie na siedzeniu rozwalało do tego stopnia, że po chyba 15min patrzenia polazłem do łazienki robić pranie, ale w trakcie tego robienia zrobiłem w.k., bo nie mogłem wytrzymać. Taki widok, ach rozpierdol mózgu. Oczywiście po jakimś tam czasie napierdalania były rozmowy z 371 nt. ustawiania reki w tym ciosie na worek i przy okazji tego 826, zupełnie jak ja kiedyś, chwytał za rękę 371 i niby tam ustawiał jak to powinno być, jak nie i jak jest dobrze. No pewnie trzymając za rękę 371, 826 było dobrze. W trakcie maltretowania worka wszedł na stację kolega z Belgii, który tu zjechał, bo tam kończy mu się zasiłek dla bezrobotnych (taki kombinator) i też włączył się żywo w mówienie i napieprzanie (to już mniej) o worku.
   979 od piątku, kiedy to zjechał na weekend z Anglii brat od 897 był w nieustającej imprezce. Miał niby w sob. jechać z niby laską w góry, ale coś nie wyszło, chyba w ogóle jakaś spina, bo widziałem po nim, że jest nie tak, mówił też taki trochę naładowany więc nie drążyłem tematu. Smutki utopił w alko w dużych ilościach, to też jak wczoraj padł to prawie jak nieżywy. W tej nieżywości przetrwał do wieczora i jakoś wcześnie się wyłączył, bo już po 22:00. Moje procedury wyłączające trochę dłużej, to wyglebiłem ok. 23:00, ale co widziałem już z łóżka, on zaczął urzędować. Wylazł i zeżarł trochę ciastek, pić mu się chciało to dość opróżnił herbatę zrobioną na noc (głównie ją robię dla niego) i później zrobił jeszcze jakieś kanapki zapijając herbatą. Nie mówiłem do niego, bo nie chciałem zaburzać jego samotnego funkcjonowania. Tego też czasem się potrzebuje, mimo wiecznego towarzystwa dookoła.
   Tyle, bo jeszcze telefony organizacyjne i porządki jakieś na stacji macierzystej, bo jutro znowu kopalnia i UM Ruda Śl., i dalsze załatwianie spraw. Narka.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz