czwartek, 12 października 2017

Czwartek #1254

  No fajnie. Jakiś kretyn zaczął o 06:15 ciąć w wiosce drzewo piłą spalinową. I pospane. Po godzinie wylazłem z łóżka, bo co zrobić...   
  Jak zwykle zacznę stękać o braku czasu, bo pomału tak się robi. Zgoda na wejście i przebywanie na terenie stacji RCL w ogóle mnie pozbawi resztek wolnego czasu i zastanawiam się co ze szczurami będzie, bo one jednak przyzwyczaiły się do mojej obecności w domu. Po jakiejś dłuższej niebytności, kiedy załatwiam sprawy papierkowe, widzę po nich, że potrzebują kontaktu ze mną. Chcą po prostu być k/mnie więc tradycyjnie muszę siąść na podłogę, czy położyć się, by mogły wokół mnie chodzić, po mnie biegać itp. Na razie żaden mały szczur nie trafił jeszcze do węża, częściowo za sprawą 979, który po nieustającej imprezce na weekend nadal dochodzi do siebie, a następny weekend się zbliża. Za to po 5 dniach przerwy w widzeniu się z niby laską, bo coś tam się pospinało między nimi, jeszcze w pn. ona strzeliła focha, to wczoraj pojechał na stację zwrotną do Ligoty i został tam do rana. Jakoś po 06:00 przyprowadził loka i zostawił na stacji macierzystej. Jednak seks łączy, choć może mi się tylko wydaje, ale spytam się popołudniu.
   Załatwianie spraw na kop. w tym tyg. odbywa się w kratkę, jeden dzień na kopalni, jeden na stacji macierzystej, na której chce mi się, jak chce robić. Jakieś drobne prace utrzymaniowe, ale generalnie jestem już trochę zmęczony, bo jednoosobowo załatwianie tego wszystkiego trochę mnie już zaczyna męczyć. A to dopiero może i nie być półmetek. Wszak zgoda na przebywanie na terenie to bardzo duży krok do przodu, ale jednocześnie pojawi się wiele spraw, które będą do załatwienia i do zrobienia na stacji. Jedną z pierwszych rzeczy to będzie odwodnienie miejsc, w których najbardziej zalega woda. Kopalnia jak wiedziała, że schodzi z terenu to prace przy drenażach, rowach odwadniających wstrzymała i dziś przy obfitych opadach, bo jak widać pora monsunowa, to część torów jest w wodzie. Spływy są drożne, bo patrzałem ostatnio po deszczach i woda schodzi, tylko zabrudzone. Druga, czy jednocześnie z tą, to dalsza wycinka samosiejek, głównie przy nastawni, i semaforze wjazdowym, co by nie poszedł na spacer kiedyś, jak również przy torze wyciągowym. Oprócz tego jeszcze kwestia oświetlenia terenu, prądu na nastawni i wielu innych spraw, o których dziś jeszcze nie wiem, a które urodzą się w trakcie.
   Muszę poszukać jakiegoś mięśniaka do prac, bo sam to nie wiem co tam zrobię, a z mięśniakami, czy mięśniakiem to zawsze i łatwiej, i lepiej, i widok jest dodatkowy.
   Tyle, bo zbieram się na kopalnię uzgadniać dalej sprawy, a pogoda fajna to na rowerze tam jadę, przynajmniej w miejscu się będzie lepiej poruszało. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz