Jak zwykle po weekendzie zrobiła się dziura we wpisie, ale to dlatego, iż wczoraj znowu 371 wziął wolne w pracy i przebywał przez większość czasu na stacji. Nadto jest b. wqrwiający przeto jego pobyt podnosi mi ciśnienie.
Co do szczurów, to ostatnio pisałem, że osiągnęły poziom zero i przez dzień czy dwa na poziomie +1 dały mi spokój, tzn. w łóżku. Jednak one są towarzyskie i choć nadal głownie przebywają na poziomie zero, to zaczęły ponownie nawiedzać mnie, jak jestem, na poziomie +1. Cieszę się z tego, znaczy, że się przywiązały do mnie co jest pozytywne. Reagują na mój głos, rozróżniają go wśród innych. Przy mnie czują się dobrze, bawią się, nawet, co chyba jest rzadkie, machają ogonem (jego końcówką). Pozytywne jest to, że po wieczornym pobycie u mnie przenoszą się na poziom zero i do rana, jak się przebudzę nie przeszkadzają mi. Czyli mniej już uważam przy obracaniu się w łóżku, choć stale sobie mówię, że należy to robić nadal ostrożnie, bo może któryś akurat wszedł i mogę go nie wyczuć pod kołdrą.
Zaczynają też więcej chodzić po grupie A, też dobrze, bo "cywilizują się". Na szczęście nie mają jeszcze odruchu chodzenia za mną, bo wtedy to cały czas oczy pod nogi, czy tam czasem nie wlezie który.
Po za tym, dziś po przebudzeniu przylazł 172. Mięśniak z rana jak śmietana, to też skonsumowałem go w trochę starej, ale jednak przerobionej pozycji. tym razem ułożyłem go już na końcówce tak, że leżał na skraju łóżka, korpus miał w powietrzu, a tyłek i część lędźwi jeszcze na łóżku. By nie przegiąć się w dół, to rękami trzymał się za moimi plecami, przeto mięśnie rąk miał napięte. Ach ten widok tych napiętych mięśni, do tego bicepsy uwydatnione, bowiem leżały na moich udach..., dobrze, że rano też zrobiłem w.k. po paru dniach przerwy to nie było falstartu, a wszystko w normie.
Po za tym, bo nie opisywałem byłem u 824. Ogólnie po scenie z miską w czasie ostatniego przyjazdu do niego, było drętwo. Mnie takie sprawy nie przechodzą tak szybko i pamiętam o nich przez jakiś czas. Mam do niego jechać jeszcze w przyszłym tyg., ponieważ 14 jedzie na swoje wakacje do Chrzypska, tam gdzie jeździłem kiedyś na drezyny kolejowe. No w tym roku nie, bo remont na stacji, który i tak się odwleka, a jednak musi być zrobiony. Jakbym tam pojechał to obudziłbym się w sierpniu i nie wiem czy ruszyłbym z remontem w ogóle w tym roku. I tak to idzie tak opieszale, że aż strach. Ciągle coś stoi na przeszkodzie, by kompleksowo się zabrać. Trochę podłubię tu, trochę tam, i tak niewiele posuwa się do przodu. Np. wczoraj prawie stracony dzień przez 371, ale coś tam drobnego udało się zrobić.
Dobra, zabieram się za śniadanie, tak wiem, jest 12:15, fajna pora na śniadanie.
To do zaś, narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz