To jedna z nielicznych niedziel, kiedy budzę się na stacji sam. 371 pojechał na tydz. (przesunięty) urlopu, a 979 jest (bo w kńcu weekend) nieustającej imprezce - tym razem z niby laską na ogródku brata, na który mam niby później dołączyć. Tzn. były szczuraki oczywiście, ale oprócz scen kiedy samcowi włącza się kopulacja jest spokój z nimi. Miały być ich zdjęcia, to poniżej (wreszcie) przegrane na kompa.
Na zdjęciu poniżej lewy (samczyk)
Na zdjęciu poniżej prawa - ona.
Poniżej też ona.
No i jeszcze raz w garnku.
W sumie dobrze, że 371 pojechał, tydzień odetchnę od niego, bo jest strasznie uciążliwy. 979 przy nim to oaza spokoju w zachowaniu, nie zaczepianiu, nie ciągłym gadaniu. Sposób funkcjonowania jaki wypracowaliśmy z 979 jest dla mnie b. zadowalający. Choć oczywiście są mankamenty, bo jakby ich mogło nie być, to cała reszta jest ok. i bardzo strawna chyba dla nas obu, bo przecież przebywa tu tyle lat, a jakby chciał to w każdej chwili mógłby się wynieść - ma przecież gdzie.
Co do wyjazdu zagranicznego, to ostatnio w jakiejś tam rozmowie mówi:
- na sylwestra w tym roku to chyba pójdę przyrobić, bo po co wydawać kasę a i tak nie mam gdzie iść.
Hmm, w kontekście ostatniego planu wyjazdu za granicę, takie coś znaczyło by, że ten wyjazd odchodzi na dalszy plan. Cieszę się z tego, bo przecież z 371 bym nie wytrzymał na dłuższą metę. On i tak się powstrzymuje od pewnych działań wiedząć, że w stacji macierzystej jest 979, ale jakby tak zniknął, to amba-fatima.
Zresztą plan jest, że jak 979 nie będzie jechał za granicę to do zimy chcę ze stacji pozbyć się 371. Nic nie wnosi, a jest tylko dodatkowym obciążeniem dla mnie. Te grosze, które daje za pobyt to czasem se myśle, że lepiej jakby nie było tego i jego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz