Poranek na stacji tylko z myszakami, bowiem 979 jest już w nieustającej imprezce od wczoraj, wszak weekend.
A myszaki są rewelacyjne. Wczoraj popo, jak przez dwa dni robiłem dżem, to aż lgnęły do mnie, bowiem nie poświęciłem im tyle czasu co zwykle i jak widziałem brakowało im tego. Tylko co pojawiłem się na grupie A to one już czekały na mnie. Siadłem na gruncie, a one biegały po mnie, wokół, ciesząc się z mojej obecności. W ogóle b. lubią przebywać ze mną. Najlepszy dowód, ona b. dużo przesiaduje w szufladzie na której jest położona klawiatura, bowiem przy kompie jednak ileś tam spędzam, tam też jem i one przyłażą na posiłki wraz ze mną. Jest to trochę uciążliwe, bo przy ich dużej sprawności, wszak cały czas są na wolności, nie ma przeszkód do pokonania przez nie. Ponieważ on też przebywa w szufladzie, to w części w której sa najczęściej i z której wystawiają łepki, dałem szmatkę, by było im wygodnie. Ona nawet wczoraj tu zasnęła. Widocznie miała dość gwałtów przez niego i pozostała w szufladzie do prawie rana. Oczywiście on jej szukał. Wlazł do łóżka, czy nie ma jej ze mną, sprawdził dokładnie pod kołdrą 3x i poszedł dalej szukać. Nad ranem słyszałem, jak przylazła pod rogówkę, trochę popiszczała, może się dobierał do niej, ale widocznie go wygoniła, bo poszedł po chwili pod meblościankę
Ja to już chyba stary jestem. Jak się zabiera człowiek za przetwory, to nic - oznaka starości. Gdzie tam 979, 826, czy inni zabrali by się za przetwory i pakowali je do słoików. W nieustających imprezkach nie ma na to czasu, a widać wypadłem z obiegu, bowiem mam czas na słoiki. Wczoraj, bo właściwie i przedwczoraj robiłem dżem z cz. porzeczki. To ta porzeczka, która miała iść do wina, ale ponieważ wina, przynajmniej z porzeczki czy wiśni w tym roku nie będzie, to wylądowała w słokach. Z 2,6kg. porzeczki i 2 kg. cukru (chyba dałem go za dużo) wyszło 2,5 ltr dżemu.
Kiedyś ze śmietnika przywiozłem taka małą aluminiową chochlę w idealnym stanie, ale nawet jak ją brałem to się zastanawiałem do czego ją użyję. Wczoraj okazała się najlepszym rozwiązaniem do ładowania dżemu do małych słoiczków. Duża, którą zacząłem, rozlewała po ściankach słoiczków dżem i szybko przypomniałem sobie o małej i użyłem jej. Jednak na stacji trzeba mieć wiele rzeczy, bo nigdy nie wiadomo co do czego się przyda.
Trochę mnie martwi, że 371 kończy urlop i jutro, bądź w pn. będzie już na stacji. Jednak bez tego składu jest znacznie przyjemniej. Widać na przykładzie jego, jaką pracę wykonałem, by jednak z 979 dojść do normalnych warunków egzystencjonalnych. I to, że sobie wszystko mówimy, mamy do siebie b. duże zaufanie i dbam o to, by tak nadal pozostało. Oczywiście pewne rzeczy jest trudno przepchnąć jak np. odkręcanie kół przy sam.,jako konserwacja, do czego należało użyć fortelu, to jednak zadziałało. A dobrze, że to zrobiliśmy, bowiem o ile tył poszedł bez większych problemów, to z przodem było gorzej i na drodze przy posiadanym tylko jednym oryginalnym kluczu nie dalibyśmy rady, bowiem użyty inny i 2 m brecha pomogła, ale ten inny klucz trochę się wygiął. Fortel przy kołach polegał na tym, że napisałem mu sms-a, a co jak będę Was wiózł na pociąg do Kostrzyna i wtedy złapiemy gumę? Jednak wyjazd na 4 dniową imprezkę jest b. ważny, to też narzędzia przy kołach poszły w ruch. Odkręcaliśmy tak jak mnie uczyli starzy kierowcy, tzn. śruba z otworu danego ma do niego trafić ponownie, bowiem śruby ścierają się z gwintem i dopasowują, przeto jak są w tych samych otworach to lepiej, znaczy się lżej, można je odkręcić. Oczywiście śruby posmarowane zostały, w przednich kołach dwukrotnie, bo tam trudno były odkręcić. Kiedyś tą metodę stosowałem w autobusie i jak pewnego dnia z wycieczką złapałem gumę, to wystarczyło tylko poluzować śruby, a resztę wykręcałem palcami. Niektórzy się dziwili, że nawet w osobówkach im tak śruby lekko nie odkręcają się. Może kolejna nauka przekazana 979 nie pójdzie w las.
Zabieram się za jakieś prace, bo sobota przeleci na niczym. To narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz