sobota, 8 lipca 2017

Sobota #1205

  Mięśniak z rana, a tak, pisałem o tym, fajna sprawa. Tak na początek dnia. Dziś na dywanie, ot takie wyzwanie, bo przecież na podłodze jest ciężej, ale mięśniaki-skurwiele czasem, jak widzę, lubią wyzwania. Zresztą 974 ciągle robił to na dywanie. Chyba tylko raz, czy dwa zrobiliśmy to w łóżku, po za tym zawsze wybierał dywan. Czasami myślę, że może to być zastępcza forma samookaleczania się, wszak sznity na rękach ma i 172, i 974, a informacje o tym co dzieje ode mnie nie wychodzą, to może być tak, że są jakby dwa plusy. I na ciele nie ma śladów, bo po sznitach zostają już na całe życie, a jest jakaś dawka bólu, która może kompensować (chyba nieodpowiednia nazwa, ale nic mi teraz innego nie przychodzi do głowy) zapotrzebowanie na nie.
   Po za tym cały tydz. zleciał podobnie, ciągle do południa lub krótko po brak czasu stąd wpis dopiero teraz. Przeważnie budzę się ok. 10:00 to i po rozruchu porannym jest już południe, nadto w godz. południowych przewija się przez stację bezrobotny 834, a po nim przyłazi kolejny bezrobotny 826. Dwie ofiary losu. Ta ostatnia dziś stwierdziła, że pojedzie do Holandii zarobić w chuj, hajsu - kolejny nawiedzony.
  Dziś, jakoś tak przyszło mi do głowy, że nie zrobiłem moim szczurom żadnego zdjęcia, tym bardziej, że są rewelacyjne. Zabrałem  się za to, ale tera ciągnie mnie już do castoramy 230, to może je umieszczę jutro. Wczoraj lewy chodził po korytkach (takich na papiery, jakie są w biurach). Wyglądało to rewelacyjnie, co któreś wchodził do środka i przechodził, po czym szedł wyżej. Na ostatnim, szóstym, były ciasteczka i to go tak nęciło. Dotarł do nich i nawet dwa razy z nimi "spadł" na biurko.
  Natomiast prawa jest bardziej bojaźliwa, ale też chętniej wybiera się w teren i to ona, co pisałem kiedyś tam, pierwsza ruszyła na zwiedzanie grupy A.
  No i tak to bywa, jak mam wenę do pisania, to przeważnie jest popo, i składy poc. na stacji. Jak zabieram się za pisanie k/południa, to różnie z tym bywa, albo tak jak dziś, choć dobrze mi się pisało, odrywają mnie od klawy. Ach... Wiem, przeciwieństwem 825, cierpiącego na samotność na stacji, jest totalny jej brak na mojej stacji macierzystej. Kiedy u niego główki szyn w większości pokryte są korozją, moje w torach nawet głównych dodatkowych świecą się od ciągłego ruchu na nich składów, już nie mówiąc o głównych zasadniczych, które nawet nie zdążą się pokryć cienką warstwą korozji.
  Tyle dywagacji, bo czekają w tej castoramie. To narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz