Wczoraj na stacji robimy mini ognisko i kiełbaski. Wpierw widziałem jadące pogogowie, ale nie na sygnale, przejechało i nadal siedzieliśmy przy ognisku. Następnie za 20, 25 min na sygnale zbliżają się jakieś wozy, bo było słychać, że jadą przynajmniej dwa. Patrzymy, a to dwie straże. Oczywiście część żartobliwie, że jada nam ognisko ugasić bo ktoś podkablował. Zawinęli k/budynku stacyjnego, 979 wyszedł nawet z niby laską na zewnątrz, a ja za nimi poszedłem zobaczyć co dzieje. Otóż niedaleko stanęły straże i stało tam też pogotowie. Okazało się na msc., że starsza Pani widocznie zasłabła w domu i dzwoniła po pogotowie. Ci nie mogli wejść do domku, choć na drugim piętrze było okno otwarte. Miast (ekipa z pogotowia) zapytać się sąsiadów w innych domkach obok, kto ma dużą drabinę to oni zadzwonili na straż. Ten z prawego domku bym im nie odpowiedział, bo nie wie - dopiero się wprowadził i remont robił, ale już sąsiadka z lewego bym im powiedziała, bo sama ze stacji dużą drabinę pożyczała. Straż przyjechała z rozkładaną ręczną drabiną, ale związaną i tego węzła nie mogli rozwiązać, przez ok. 5 min, w końcu taką za krótką podstawili pod domek i jednego wysłali do góry. Po raz kolejny wyszło, to co często piszę - brak konserwacji. Widocznie jakię Edek związał drabinę sobie znamym węzłem na jakiejś akcji i tak zjechała na garaż, a tam nie została przewiązana na ogólnie wszystkim znany szybko rozwiązujący się węzeł. Ciekawe, że jakiś strażak zarządzającym nimi nie kontroluje tego, czy ten sprzęt działa, tylko tak jeżdżą od wezwania do wezwania. Gdyby owa konserwacja, podobnie jak dwa dni temu z kołami od 979 była, to z drabiną nie było by problemu. No a sam, jakbym wyszedł po przejeździe pogotowia zobaczyć co dzieje, to interwencja była by znacznie wcześniej, na pewno te 20 min. Teraz nie wiem jak to się skończyło. Dowiem się pewnie niedługo, to postaram się napisać. Po za tym przyjechały dwa wozy strażackie, jeden z wodą, choć zakładam, że zgłoszenie pogotowania było konkretne, że nic się nie pali, ale zapewne jakieś procedury i jadą dwa wozy straży. Pięczątki od pogotowia wzięli, podpisy też i interwencja z uszkodzoną drabiną zapłacona.
A w ognisku udział brali (oprócz 979 i jego niby laski): 230 solo, bo właśnie jest w trakcie rozchodzenia się ze swoją laską, to na stacji ostatnio jest b. często, 897 ze swoją laską i jeszcze laska z wioski, nie ma swojego numerka, ale długoletnia znajoma (niech tak będzie).
Tak sie zastanawiam, czy przy złym obrocie spraw (chodzi o tą babcię) to czy nie będę miał wyrzutów sumienia, bo jednak jakbym wylazł popatrzeć gdzie jedzie pogotowie, to mogło by się zakończyć inaczej. No dobra, nie będę się rozwodził, bo nie wiem jak jest, w każdym razie ekipa wysokościowców była na msc. bo 979 w firmie ze mną na drabinie trochę przerobił, a 230 obecnie na drzewach pracuje, więc na bieżąco jest z wysokościowymi pracami.
Co do 230, to dziś wystąpił przy ognisku w klacie. Nie wiem czemu się rozebrał, może dlatego, że wcześniej do klaty zszedł 979, następnie 897, to może nie chciał odstawać. Oczywiście porównałem jego wygląd z dawniej zapamiętanym i jest progres. Zawsze to pisałem, że praca fizyczna w tym niezmiernie pomaga, u 230 też tak jest. Ręce mu się wyrobiły, nabrał klaty, nawet chyba ma ładniejszą obecnie od 979, no i (to co lubię) płaski brzuch i ładne plecy.
Po za tym parę razy w ciągu dnia przejeżdżałem przez wioskę, a tam lokalne mięśniaki-głuptaki w klatach, czasami to aż musiałem lekko hamować, bo nie dało się nie popatrzeć i zapamiętać widoków. Oczywiście ich świadomość, że są ładni składnia ich od lat do rozbierania się w upalne dni. No i fajnie, to nie to co w aglomeracjach, gdzie mimo 36C wszyscy paradują w koszulkach, jakby nie wiadomo co, a w wiosce większość popyla w klatach.
Kolejny ciepły dzień. Wczoraj naciągło do 30C najwięcej w cieniu, dziś może być więcej, napiszę jutro no i jeszcze rozmowa z 979 przed szpitalem do opisania, ale teraz już nie mam czasu, bo zajęcia czekają. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz